Internetowa opera niemydlana
Od wielu lat telewizja utożsamianajest w Polsce z ogłupiającą rozrywką niewymagającą myślenia, doktórej w wyrafinowanym towarzystwie nie uchodzi się przyznawać. Wdobrym tonie staje się wręcz nieposiadanie telewizora, by nienarazić się na choćby cień podejrzeń o styczność z Klanem, Plebaniączy innymi tasiemcami dla milionów telewizyjnych zombie.
01.01.1999 01:05
Nie jest to dziwne, zważywszy napoziom polskiej telewizji. Rodzima produkcja to przeciętni aktorzy,mierne scenariusze, amatorskie wykonanie, moralizatorskie treści,żenujące programy rozrywkowe, a wszystko przerywane jeszczegłupszymi reklamami podpasek i proszków do prania. Adopcjeprodukcji światowych kompletnie nietrafione, bezwzględnie niszczonezłymi tłumaczeniami, z lektorem zabijającym połowę walorówartystycznych, bez zrozumienia proponujące klasykę science fictionjako bajki dla dzieci emitowane we wtorek rano. Koniecznie przeddwunastą, kiedy to poziom musi wzrosnąć by zaadresować pasmo dlagospodyń domowych i nieco później koło siedemnastej osiągnąćapogeum w czasie przeznaczonym na wzmacnianie więzi rodzinnych.Wieczorami coś dla twardego mężczyzny, a w święta Kevin sam w domu.Wszystko to powoduje, że w polskim świecie obrazów ruchomychdopiero kino, które też nie zaskakuje niczym szczególnym, zaczynabyć rozpatrywane w walorach sztuki i kultury. Świat idzie jednak do przodu i nowe trendy zaczynają docierać takżedo Polski - głównie za sprawą nowych technologii. Co konkretniezaczyna się zmieniać? Światowe produkcje telewizyjne stają sięcoraz bardziej ambitne i prawdziwe perełki pojawiają się tam odpewnego czasu częściej niż w kinie. Perełki te, po pierwsze,przestają traktować widza jak ćwierćinteligenta. Po drugie, podwzględem technicznym przestają ustępować produkcjom pełnometrażowym- efekty specjalne i postprodukcyjne wykonywane są na najwyższympoziomie, a całość dostarczana jest użytkownikowi w wysokiejrozdzielczości HDTV z pięciokanałowym dźwiękiem typu surround. Potrzecie, w produkcję angażowane są coraz większe pieniądze - sampierwszy odcinek przeboju amerykańskiej stacji ABC, serii Lost,pochłonął ponad 12 mln dolarów - co pozwala angażować zarównoaktorów dużego formatu, jak i kreatywnych twórców. W efekciepowstają nie tylko naprawdę atrakcyjne produkcje rozrywkowe, aletakże i refleksyjne miniserie jak Six Feet Under, które złożonościąodważnych i niekonwencjonalnych treści nokautują czytelnika niczymksiążki Murakamiego. Także i polskie stacje telewizyjne zaczynają dostrzegać tozjawisko, efektem czego są ostatnie zakupy TVP i Polsatu praw doemisji takich serii jak Lost (Zagubieni), Desperate Housewives(Gotowe na wszystko) czy Battlestar Galactica. HBO i TVN już oddawna emitują dla nieco bardziej wymagających widzów Sześć stóp podziemią czy The Sopranos. To, co w efekcie tych zabiegów dostajepolski widz, to jednak daleki krewny oryginału. Materiały te sąucięte do formatu 4:3 (oryginały produkowane są w panoramicznymformacie 16:9), z jakością obrazu ponad dwukrotnie gorszą niżoryginały dostępne w rozdzielczości HDTV, z dźwiękiem w najlepszymwypadku stereo (oryginalne ścieżki to 5.1), z tłumaczeniem czytanymprzez lektora nie dającego aktorom szansy na dotarcie do widza.Wszystko to serwowane z olbrzymim, przy uwzględnieniu obecnejrzeczywistości internetowej, opóźnieniu. Opóźnieniu które powoduje,że łatwo można przeczytać w sieci informacje psujące efektzaskoczenia lub natknąć się na same odcinki - obecnie niemalwszystkie ciekawe rzeczy emitowane w USA pojawiają się w sieciachP2P takich jak BitTorrent w kilkanaście minut po premierze.Godzinny odcinek w nieporównywalnej z niczym innym jakości zajmujejedynie 700 MB i uwierzcie, że ściągnięty w ten sposób materiałHDTV z dźwiękiem 5.1 rzucony przez komputer na plazmę lub projektori zestaw kina domowego wielokrotnie przebija jakością telewizjęanalogową, cyfrowe platformy satelitarne, DVD i wszystko, co możnaw Polsce kupić. Jakościowo porównywalny jest jedynie standardHDDVD, który prędko się u nas nie zadomowi. Pierwsze urządzeniaToshiby zdolne do odczytu fizycznych nośników zapisanych w tymformacie zaprezentowano podczas tegorocznej konferencji CES 2006 wLas Vegas. Podczas gdy Microsoft dopiero zapowiada wypuszczenieodpowiednich czytników do Windows Media Center Edition 2005 i Xbox360, a pierwsze płyty HDDVD z filmami pełnometrażowymi pojawią sięnie wcześniej niż w połowie tego roku, użytkownicy Internetu którymnie przeszkadzają kwestie legalności mogą oglądać w tym formacieprogramy z amerykańskiej telewizji nowej generacji w kilka godzinpo ich emisji za wielką wodą. Świat stanął na głowie? Ciężkopowiedzieć, w każdym razie w tej chwili na świecie to właśnietelewizja zaczyna proponować widzom najciekawsze treści wnajbardziej innowacyjnej technologicznie oprawie. I faktycznie - fenomen nowej jakości w treściach telewizyjnychzaczyna być widoczny nawet u nas, skoro te dostępne dla polskiegowidza TVP czy Polsatu marne 30% oryginalnego doświadczenia jest wstanie spowodować zauważalne drgnięcie w liczbie oraz przekrojuwidzów i zmusić polskie stacje do bardzo wyraźnej konkurencji natym polu (czasy emisji hitów zakupionych przez TVP i Polsatczęściowo pokrywają się). Natomiast fenomen nowej jakości w samymprzekazie dotarł do nas dużo wcześniej. Wcześniej nawet niżwszystkie gadgety elektroniczne zdolne taki przekaz wyemitować -dostępne w sieciach P2P materiały z telewizji HTDV z wielokanałowymdźwiękiem, mimo że dużo większe, już od prawie roku zaczynająkonkurować pod względem liczby zainteresowanych odbiorców zmateriałami standardowymi. A "standard" w tym przypadku to plik 350MB, w którym mieści się niemal godzina wideo w rozdzielczości HDTVz dźwiękiem stereo i całkiem przyzwoitym współczynnikiem kompresji.Jeśli mamy na czym to wyświetlić, obraz DVD budzi przy tym uśmiechpolitowania. O dostępnej u nas telewizji, nawet tej satelitarnej,nie wspominając... Sytuacja ta sprawia, że światowy przemysł rozrywkowy zaczyna corazmniej niechętnym okiem patrzeć na branżę IT jako na dostawcęcontentu. Do tego tanga trzeba jednak trojga. Trio uzupełniają tuproducenci sprzętu projekcyjnego zdolnego te możliwości wykorzystać- od przenośnych odtwarzaczy iPod z ekranami LCD, przez telewizoryLCD, projektory cyfrowe, telewizory plazmowe... W efekcie czegotelewizję można teraz w sieci już nie tylko piracić, ale i kupować.Apple w swoim sklepie internetowym iTunes od pewnego czasu nieśmiało sprzedaje produkcje telewizyjne NBCUniversal, Sci Fi Channel, USA Network, ABC czy Disneya (dziękiczemu można nabyć tam między innymi odcinki Losta, BattlestarGalactica czy Stargate, a kwestią czasu jest pojawienie się tam np.Boston Legal). Ceny zaczynają się od 1,99 USD. W ślad za Apple Google ogłosił właśnie plany szybkiegouruchomienia Google Video - sklepu, gdzie będzie można kupićtelewizyjne, filmowe i amatorskie materiały wideo. Na początek wofercie znajdą się produkcje CBS, czyli między innymi seria CrimeScene Investigation (CSI) czy Star Trek. Microsoft nie zostaje wtyle i lada moment wypuści nową wersję Windows Media Player 11,która według zapewnień zaoferuje niespotykane dotąd możliwości wzakresie odtwarzania, kupowania i streamowania wideo z Internetu.Podczas CES 2006 ogłoszono już partnerstwo Microsoft z MTV, a kolejni dostawcycontentu zaczynają ustawiać się w kolejkach. Każdy z trzech pionierów zapewnia, że kwestie prawne uniemożliwią zpoczątku zaoferowanie tych samych treści wszystkim odbiorcom -podobnie jak w przypadku telewizji czy DVD, dostępność produkcjinadal zależeć będzie od regionu świata użytkownika. Podobnie jakośćmateriałów dostarczanych z początku w ramach podobnych usługpozostawiać będzie trochę do życzenia tym, którzy już terazprzywykli do możliwości nielegalnego pobierania wszystkiego wjakości przewyższającej możliwości emisji niejednego starszegokomputera. To jednak dopiero początki. Pozycja regionalnych stacjitelewizyjnych i dystrybutorów - którzy ograniczają producentommożliwości manewru umowami gwarantującymi pierwszeństwo lokalnejemisji w ich przestarzałych technologicznie kanałach - będzie malećz miesiąca na miesiąc, aż w końcu producenci, internetowi dostawcyoraz użytkownicy zostaną od nich całkowicie uwolnieni. To, żepresja staje się namacalna, widać po atakach - już nie tylko nasieci P2P dostarczające materiały do krajów, w których do niedawnażaden z dystrybutorów nie był nimi zainteresowany i które mogą byćtam przekazane w pełnej jakości tylko kanałem nielegalnym. Ostatniou nas w kraju podniesiony został oprócz tej kwestii także problempowstawania tłumaczeń - serwisy udostępniające amatorskie napisyznalazły się na medialnym świeczniku i zauważono, że opróczoczywistych tłumaczeń do pirackich kopii filmów pełnometrażowychdziałają tam też społeczności fanów wykonujące w desperacji napisydo wspomnianych zagranicznych treści telewizyjnych, których szansana dotarcie na polski rynek była do niedawna praktyczniezerowa. Wszystko to, co stało się na przełomie roku - działania Apple,Google i Microsoft, pierwsze eksperymenty polskich stacjitelewizyjnych, zainteresowanie polskich dystrybutorów tym co dziejesię w Internecie - daje szansę na to, że po bolesnym okresieprzecierania szlaków przez pionierów także i u nas przed amatoramiruchomych obrazów otworzą sie drzwi do całkiem nowego świata.Świata ambitnych treści telewizyjnych w zapierającej dech wpiersiach jakości, możliwych do legalnego nabycia przez Internetbez względu na ograniczenia geograficzne. Może to i brutalne, alewcale nie będzie mi szkoda, kiedy ta synteza telewizji, kinadomowego i Internetu spowoduje, że za kilka(naście, dziesiąt...?)lat nad zakurzonym telewizorem z dziwnym wejściem antenowympochylać będziemy się z równym namaszczeniem, z jakim obecnieoglądamy adapter winylowych płyt muzycznych... "Denny Crane." Kontakt z autorem możliwy jest pod adresem tomek(NA)wss.pl