Ignite

O Węgrach w naszym kraju ostatnio dosyć głośno, acz głównie w polityce. Niemniej warto przyjrzeć się, co słychać w Budapeszcie także w branży gier - niedawno chociażby mało znana ekipa Nemesys Games wprowadziła na rynek pozycję wyścigową Ignite, która jest ich pierwszym dziełem dystrybuowanym w Polsce. Co prawda wszelkiej maści „ścigałek” nam nie brakuje, jednak deweloper twierdzi, iż tym razem dostajemy coś nieczęstego. Postanowiono zerwać z modą na wszechobecny realizm i zaoferować odbiorcom produkcję od początku do końca zręcznościową - lecz również z naciskiem na taktyczne planowanie każdego starcia. Brzmi oryginalnie? Pomimo tego, że w praktyce okazuje się, iż to w dużej mierze zwykłe przechwałki, projekt niesie ze sobą sporo zabawy, więc warto poświęcić mu trochę naszego czasu.

Redakcja

21.12.2011 | aktual.: 01.08.2013 01:46

Jakiejkolwiek fabuły tu brak, toteż po wczytaniu gry przechodzimy od razu na tor. Najpierw samouczek - co prawda króciutki oraz ubogi, ale w pełni wystarcza. Logika Ignite opiera się na gromadzeniu jak największej ilości punktów za przejazdy. Zwycięzcą rajdu nie jest pierwszy zawodnik na mecie, lecz ten, który przebył trasę najbardziej efektownie. Rzecz jasna kolejność ukończenia wyścigu również przekłada się na punkty, lecz gdy nabędziemy wprawy możemy mieć najgorszy czas, zaś mimo to przodować w ogólnym rozrachunku. Wpływa na taki stan rzeczy szereg kluczowych czynników, a wśród nich drift, draft (poruszanie się za przeciwnikiem, utrzymując stałą szybkość), prędkość jazdy, plus uderzanie w ustawione na asfalcie słupki. Dochodzi do tego seria bonusów, typu podwójna punktacja za rozbicie podświetlonych przeszkód lub ładny ślizg z użyciem nitro.

No dobrze, a gdzie tu element taktyczny? W decyzji, w jaki sposób zamierzamy wygrać. Skupić się na drifcie, nabijać poziom dopalacza, by najszybciej znaleźć się na mecie czy pozostać w tyle, żeby spokojnie sunąć w tunelu aerodynamicznym za rywalami? Strategia obejmuje też wybór odpowiedniego samochodu pod wyzwanie. Produkcja oferuje użytkownikom w sumie 35 tras oraz 15 aut. Liczby niezbyt imponujące, niemniej każdy pojazd charakteryzuje się pięcioma różnymi konfiguracjami, które dają dodatkowe korzyści podczas wyścigu - może to być na przykład dziesięć procent więcej punktów za rozwalanie elementów otoczenia, tudzież efektywniejsze wchodzenie w zakręty na ręcznym. Trzeba przy okazji przyznać, że da się odczuć zróżnicowanie w kierowaniu innymi furkami, za co plus.

[image source="PC/Galerie/Ignite_PC_Galera_1:43821" mode="normal"]W ramach urozmaicenia, węgierska produkcja wprowadza ponadto ujemny system punktacji. Za każdym razem, kiedy wypadniemy z toru, przeciwnik siedzi nam na ogonie, a nawet gdy zostaniemy prześcignięci, spada nam ocena. Wbrew pierwszemu wrażeniu, zabawa wymaga więc ciągłej uwagi i kombinowania. Często prowadzimy niemal do końca, by nagle przez kilka głupich błędów przegrać - dodajmy, że zazwyczaj dzieje się tak z własnej winy, bowiem przeciwnicy do zbyt inteligentnych nie należą. Nie reagują gdy spychamy ich na bok, często bezsensownie tracą wypracowaną przewagę. Nieprzemyślane jest wyraźnie zachowanie SI w czasie wyścigów w trybie Nokaut, gdzie z każdym okrążeniem ktoś odpada - nie ma tu stałych liderów, stąd zaś nagminnie zdarza się, że najgroźniejszy rywal jest eliminowany na drugim z czterech okrążeń. Pozostali nie mają z nami żadnych szans, więc jedziemy przed siebie bez większej motywacji.

[break/]No chyba, iż nie zdążyliśmy jeszcze nabić wszystkich osiągnięć. Do zdobycia trzydzieści takich, każde odblokowuje coś nowego - w tym kolejne tryby. Prócz wspomnianego Nokautu, pojawia się jeszcze Wyścig z czasem (mamy dużo punktów, które się zerują) plus standardowa rywalizacja. Cóż, Ignite do samego końca nie nudzi, ale też po części dlatego, że jest bardzo krótkie… Po przebyciu dostępnych tras, da radę jeszcze eksperymentować z różnymi samochodami, lecz w tym już niewiele frajdy. Co prawda przewidziano tryb wieloosobowy, jednak oficjalny serwer świeci pustkami i na próżno szukać kogoś do wspólnej zabawy. Na całe szczęście przy grze sieciowej dostajemy możliwość włączenia przeciwników sterowanych przez komputer, więc ostatecznie wystarczy, że zaprosimy jedną osobę, by rozegrać wyścig. Ponadto pojawia się opcja pojedynczych zawodów, które warto wczytać na rozgrzewkę lub przechodzić dla bicia swoich wcześniejszych rekordów - co trochę wydłuży przygodę z produktem.

[image source="PC/Galerie/Ignite_PC_Galera_1:43836" mode="normal"]Zmagania odbywają się w dość zaawansowanej oprawie graficznej. Do pozycji w stylu najnowszego Need For Speed oczywiście projektowi daleko, lecz ogólnie reprezentowany poziom jest jak najbardziej zadowalający. Modele samochodów maksymalnie wygładzono, a oddalone elementy otoczenia zostały jakby pokryte mgłą, więc wszelkie niedociągnięcia nie są aż tak bardzo widoczne. Na pojazdach pojawiają się lekkie odkształcenia, niemniej w żaden sposób nie wpływa to na ich sterowność. W oczy rzuca się jeszcze przesadzony, ale przynoszący niezwykłą radość efekt rozmazywania ekranu po użyciu nitro. Dość dobrze dobrano ścieżkę dźwiękową – uświadczymy kilku głośnych, odpowiednio rockowych kawałków. Niestety jest ich ciut mało, dlatego szybko zaczynają się powtarzać.

[image source="PC/Galerie/Ignite_PC_Galera_1:43852" mode="normal"]Tak czy siak, podsumowując wady i zalety Ignite, tych pierwszych uzyskamy pod kreską znacznie więcej. Gra stanowi naprawdę miłe zaskoczenie, jak na w sumie niezależną produkcję. Dla ścisłej czołówki ścigałek konkurencji nie stanowi, lecz też Węgrzy chyba wcale tego nie planowali. Otrzymujemy ciekawy tytuł na odstresowanie, który co prawda wymaga trochę kombinowania, aczkolwiek wygrywanie kolejnych zawodów to nie wyzwanie ponad czyjeś siły. Gdyby producenci zdecydowali się na dodanie nawet lekko zarysowanej linii fabularnej dla trybu kariery oraz wydłużenie tegoż, byłoby naprawdę nieźle. Ostatecznie nie można jednak narzekać - tytuł wart jest swojej ceny i powinien spodobać się każdemu, kto do wyścigów podchodzi z przymrużeniem oka.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)