God of War III Remastered — złość piękności szkodzi na PS4
Sony powoli przenosi swoje najlepsze gry z PlayStation 3 na PS4. Mieliśmy odświeżone graficznie The Last of Us, nadchodzi kompilacja Uncharted czy piękniejsze Beyond: Dwie Dusze, a w międzyczasie dostaliśmy jeszcze God of War III Remastered. Kratos w Full HD oraz płynnych 60 klatkach na sekundę prezentuje się fenomenalnie, problemem tego wznowienia jest jednak fakt, że oryginał robił niesamowity użytek z doświadczenia programistów, serwując niezapomniane przeżycia wizualne. Stara wersja była dobra do tego stopnia, iż tak naprawdę nie czuje się teraz ogromnej różnicy z obcowania z nową. Szczególnie z uwagi na brak jakichkolwiek dodatków względem pierwotnego wydania.
31.07.2015 | aktual.: 31.07.2015 15:06
Kiedy po 5 latach od premiery człowiek patrzy obecnie na spokojnie na nieco tylko podmalowane dzieło, zauważa rzeczy, na które wcześniej jednak przymykał oczy. Jak na twardziela, który w poprzednich częściach serii był wielokrotnie zdradzany oraz wpędzany w pułapki, srogi Kratos niczego się nie nauczył. Zaślepiony rządzą zemsty na Zeusie pędzi do przodu, nie patrząc, gdzie leci (dość dosłownie czasem, bo ma skrzydła Ikara), po to oczywiście, aby niby z zaskoczenia stawiać czoła kolejnym falom coraz mocniejszych wrogów. System walki pozostaje satysfakcjonujący, opierając się na przełączaniu się pomiędzy dostępnym orężem w czasie rzeczywistym, wyprowadzaniu bardzo efektownych łańcuchów ciosów z dodatkowym wykorzystaniem umiejętności specjalnych, powiązanych ze stopniowo zdobywanymi przedmiotami, wpadaniem w zabójcza furię w trudnych momentach oraz poleganiem na niszczycielskich atakach specjalnych. Paski życia, magii i szału rozbudowuje się przez odnajdywanie rzeczy w skrzyniach, by dalej było łatwiej. Od czasu do czasu przyjdzie rozwiązać jakąś zagadkę logiczną, coś przestawić, coś znaleźć. Są również fragmenty z lotem w tunelach.
Niczym niezmącona płynność zabawy niesie uśmiech na usta już w pierwszych momentach gry, kiedy walcząc na grzbietach tytanów przypominamy sobie o cudach z wyginaniem się etapów, zmianą podłogi w sufit, plus oczywiście słodką eliminację przeciwników. Łyżeczką dziegciu są tutaj niemniej filmowe scenki przerywnikowe, odtwarzane z mniejszą ilością klatek. Doskonale widać, co jest na silniku, a co wcześniej przygotowali montażyści. Na PS3 miało się złudzenie, że to wszystko jest w czasie rzeczywistym. Okazuje się, iż nieco nas oszukiwano. Same środowiska, zadziwiające pozorną rozległością, wycinki większego mitycznego świata, sprawiają zaś wrażenie trochę nieociosanych. Komputerowcy dobrze znają to złudzenie, gdy uruchomią starszy już tytuł w wysokiej rozdzielczości. Niekiedy na pierwszy plan wyraźnie wychodzą także tekstury gorszej jakości czy jednolite powierzchnie.
Całościowo jednak oprawa, tak jak wspominałem, dalej robi ogromne wrażenie. Lokacje pełne są szczegółów, Kratos oraz przeciwnicy wspaniale animowani (przy czym lepiej teraz widać, jak nogi wnikają w podłoże), walki z bossami zapadają w pamięć i czasem tylko lokacje spowija dziwna mgła. Twórcy pewni są swego dzieła na tyle, że oddają do naszej dyspozycji tryb foto, dostępny po wciśnięciu gładzika na padzie. Nie umożliwia on dowolnego obrotu kamery, bo projekt God of War III w końcu oparty jest na statycznych ujęciach, za to pozwala na natychmiastowe zatrzymanie akcji, zbliżenia, wykadrowanie, nałożenie ramki lub efektu, a potem złapanie sobie zrzutu ekranu na spokojnie. Postacie zastygają czasem w dziwnych pozach pomiędzy przejściami animacji, a powiększone zbytnio obiekty w tle nagle lekko straszą jakością, ale ogólnie widać, że na PS3 graficy nie szli na jakieś znaczne ustępstwa. Powtórzę, to w sumie identyczne dzieło, tylko w 1080p. Co zastanawiające, moim zdaniem dużo mniej tu krwi. Pierwowzór zapamiętałem jako szkarłatną propozycję z umazanym po pachy herosem.
Osobną sprawę stanowi fantastyczne udźwiękowienie. Odpowiednio dobrana muzyka, przygrywająca majestatycznie przy poznawaniu lokacji i podkreślająca chórkami złowrogo ważne momenty, czyni z zabawy z God of War III niesamowite przeżycie. Polskie wydanie Remastera oferuj oczywiście pełną lokalizację, z Bogusławem Lindą w roli głównego rzeźnika czy Michałem Żebrowskim jako Herkulesem. Tłumaczenie jest porządne, dialogi odpowiednio nasycono emocjami, lecz miejscami zdarzają się przedziwne różnice w głośności pomiędzy kwestiami wypowiadanymi w tej samej jednej scenie. Nie wpływa to znacznie na odbiór gry, ale zakłuje w uszy w słuchawkach.
Kolejny Remaster na Playstation 4 jest chyba raczej ukłonem w stronę fanów, ochoczo rzucających się na odświeżone wydania, niż błyskawiczną pozycją obowiązkową dla każdego. Nowicjusze powinni odrobić prace domową, zapoznając się z poprzednimi częściami, ponieważ tu niewiele jest wyjaśniane. Względem pamiętnej wersji z PS3, pomijając photo mode, do zmian należy zaliczyć wyłącznie wyższą rozdzielczość oraz płynność rozgrywki. Wzięto dzieło sprzed pół dekady, nieco odświeżono graficznie, po czym wydano na lepszy sprzęt, na którym wciąż brakuje gier z gatunku, który tytuł reprezentuje. Jeśli poprzednia maszyna Sony dumnie stoi obok najnowszej, a w kolekcji macie już stare God of War III, zakup nie jest raczej w tej chwili niczym umotywowany. Z drugiej strony, premierowe wydanie wznowienia dostać można około połowę taniej, niż najświeższe konsolowe hity, więc domowy budżet wcale tak przesadnie nie ucierpi, jeżeli ponownie umówicie się z Kratosem na słodkie rendez vous z bogami Olimpu…