Game Jam Square. Zimno i głodno, ale za to z wysokimi nagrodami

Byłem na drogiej imprezie, która miała być świętem twórców gier, a wyglądała jak akcja marketingowa. 250 tys. zł w nagrodach i prawdopodobnie drugie tyle poszło na organizację imprezy Game Jam Square, a jej uczestnicy marzli i byli głodni.

Game Jam Square organizowany był przez spółki skarbu państwa: ARP, ARP Games, PFN i Lotto
Game Jam Square organizowany był przez spółki skarbu państwa: ARP, ARP Games, PFN i Lotto
Bolesław Breczko

29.04.2019 | aktual.: 30.04.2019 08:48

Jeśli wpiszesz w Google lub na Twitterze hasło "Game Jam Square", dojdziesz do wniosku, że była to impreza zorganizowana dla premiera Mateusza Morawieckiego (który też kiedyś grał). Większość informacji cytuje go chwalącego potencjał rodzimych twórców gier i mówiącego o polskiej Dolinie Krzemowej. Całość przekazu dopełniają zdjęcia pokazujące premiera przyjaźnie rozmawiającego z młodymi ludźmi.

Premier Mateusz Morawiecki dzieli się radami z kapitanem zespołu Easy Peasy Lemon Squeezy
Premier Mateusz Morawiecki dzieli się radami z kapitanem zespołu Easy Peasy Lemon Squeezy

Twórcy gier nie są tak interesujący jak premier

Fakt, że gwiazdami Game Jam Square byli twórcy gier, którzy w ciągu 40 godzin musieli stworzyć grę na zadany temat (odpowiedzialność), zdaje się nie przebijać do wiadomości publicznej. Trudno się temu dziwić. Zdecydowanie większą "wartość newsową" mają odwiedziny premiera niż fakt, że około 200 zapaleńców robiło gry przez 3 dni bez snu. Przykre jednak jest, że nawet na miejscu to nie oni byli gwiazdami imprezy.

Osobiście doświadczyłem poziomu organizacji i warunków panujących na imprezie. Byłem członkiem drużyny Cyfrowi Atleci, którą tworzyli pracownicy jednego z polskich studiów gier mobilnych.Już na samym wejściu do hali na służewieckim torze wyścigowym, w której odbywała się impreza, można było boleśnie (dla oczu) odczuć zamiary organizatorów. Bardziej zależało im raczej na tym, żebym impreza wyglądała dobrze niż, żeby twórcom dobrze się pracowało. W ogromnej hali, gdzie rozstawiono stanowiska do pracy, panował półmrok rozświetlony tylko przez ciemne, niebieskie światło. To wyjątkowo kiepskie zestawienie, na które narzekało dość dużo osób. Wzrok się męczył, a wyjście na zewnątrz wiązało się z uczuciem światłowstrętu.

Hala na Służewcu prezentowała się świetnie, ale pracowało się w niej ciężko
Hala na Służewcu prezentowała się świetnie, ale pracowało się w niej ciężko

Temperatury nie podniosły nawet hostessy w lateksie

Kolejnym problemem była temperatura. W hali było po prostu zimno. Nie pomagały koce rozdawane przez hostessy ubrane w obcisłe kombinezony. Nie pomagały też dmuchawy tłoczące do środka ciepłe powietrze. Słabo ogrzewana, ogromna, betonowa hala nie jest po prostu odpowiednim miejscem, w którym można komfortowo wysiedzieć 40 godzin bez przerwy.

Strefa odpoczynku #LOTTO na #GameJamSquare ????????????  Radość wygrywania teraz także online?????????????? #GrajwLOTTO pic.twitter.com/aGMuDjJUK6

— LOTTO (@lotto_pl) 27 kwietnia 2019Problemów z zapewnieniem uczestnikom odpowiedniego komfortu było więcej. Jedzenie zapewnione przez organizatora, podawane z kartonów było niesmaczne i wątpliwej jakości. Strefa "chill out" nie była przystosowana, aby wygodnie się w niej zdrzemnąć (były w niej leżaki i bean bagi, na których ciężko było się wygodnie ułożyć). W hali nie było pryszniców, a w łazienkach była tylko lodowata woda. Nie wspominając już o braku zespołu masażystów. Jeśli deweloper spędza przy komputerze kilkadziesiąt godzin ciągiem, powinien od czasu do czasu się zrelaksować. Na poważnych hackatonach masażyści to norma.

W hali było zimno. Nawet rozdane koce niewiele pomagały
W hali było zimno. Nawet rozdane koce niewiele pomagały

Pierogi z kartonu i ciepła pepsi

Faktem jest, że impreza była darmowa, a pula nagród (250 tys. zł) była zdecydowanie wyższa niż standard na game jamach. Nie usprawiedliwia to jednak sytuacji, w której uczestnik w trakcie trzech dni nie mógł się normalnie umyć, normalnie przespać ani normalnie zjeść.

Scena, na której rozgrywany był turniej "CS:GO" świeciła się ciekłokrystalicznymi ekranami
Scena, na której rozgrywany był turniej "CS:GO" świeciła się ciekłokrystalicznymi ekranami

Impreza na pewno świetnie wyglądała na relacjach w internecie i telewizji. Turniej e-sportowy organizowany przez LOTTO i debata organizowana przez Polską Fundację Narodową odbyły się na efektownej trybunie z ogromnymi ekranami, a produkcja wideo stała na bardzo wysokim poziomie. Game Jam uświetnił, oprócz premiera Morawieckiego, minister cyfryzacji Marek Zagórski, a także poseł Marek Suski. Wszystkich potem było widać w medialnych relacjach.

Marek Suski ogląda grę zespołu Cyfrowi Atleci
Marek Suski ogląda grę zespołu Cyfrowi Atleci

Sami uczestnicy narzekali na warunki mało i po cichu. Nie dlatego, że im nie przeszkadzały. Raczej dlatego, że twórcy gier mają w charakterze rozwiązywanie problemów, a nie użalanie się nad nimi. Pokazali to zresztą na Game Jamie, tworząc gry na wysokim poziomie pomimo ograniczenia czasowego i niesprzyjających warunków. Za swoje osiągnięcia najlepsi z nich otrzymali nagrodę 60 tys. zł, która przypadła dwuosobowemu zespołowi. To zdecydowanie najlepiej wydane pieniądze na całej imprezie.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)