Forza Motorsport 3
Chociaż na przestrzeni ostatnich lat słowo „ekskluzywny” straciło mocno na znaczeniu, tak nadal poszczególne konsole obecne na rynku mają tą swoją przynajmniej garstkę wybitnych tytułów kojarzonych wyłącznie z daną marką. Ze strzelanek Halo oraz Killzone z miejsca wprawny gracz przypisze do konkurujących ze sobą obozów, nie inaczej sprawa się ma z Forza Motorsport i Gran Turismo - tych gier zwyczajnie nie wypada nie mieć na półce. Podczas gdy europejscy miłośnicy sprzętów Sony wciąż czekają na kolejną odsłonę flagowej serii od Polyphony Digital (i nie wiedzą, kiedy się doczekają), Turn 10 już teraz uderza na Xboksie 360 z trzecią Forzą. I cóż - produkcja zwyczajnie „pozamiatała” na polu konsolowych wyścigówek, chociaż tradycyjnie (jak to w grach) kilku błędów się nie ustrzegła.
26.10.2009 | aktual.: 01.08.2013 01:51
Pozwolicie, że wrażenia z obcowania z tytułem spisywał będę mniej więcej w takiej kolejności, w jakiej i Wam przyjdzie się z nim zapoznawać. Pierwsze zaskoczenie – po otwarciu pudełka ujrzycie dwie płytki DVD, jedną z grą i drugą nazwaną Content Install Disc. Tak, aby w pełni cieszyć się tym, co do zaoferowania ma Forza Motorsport 3 należy posiadać dysk twardy do konsoli, bowiem chociaż instalka 2 gigabajtów samochodów i torów nie jest wymagana, tak chyba nikt nie wyobraża sobie szarpanie w przycięte najnowsze dzieło Turn 10 – a takim ono jest bez zrzucenia na HDD tych dodatkowych danych. Zastanawiać należy się oczywiście, która firma w dalszej kolejności zdecyduje się pójść tym właśnie torem. Oj, na przestrzeni najbliższych miesięcy posiadacze Xboksów 360 w wersji Arcade mogą nie mieć łatwego życia... Co prawda polski Microsoft obiecywał program „tanich” dysków twardych 60GB, jednak po wstępnych informacjach odnośnie akcji na Xbox Fun Day 2009 o sprawie ostatecznie przycichło. Szkoda.
Należy zwrócić uwagę na fakt, że na pudełku widnieje „Polska wersja językowa – napisy”. Lokalizacja gry jest przez to niepełna. Już tłumaczę – na wstępie w meandry rozgrywki w Forza 3 wprowadza nas angielski lektor, który jest słyszalny i wielokrotnie później. Musi on przebrzmieć, zanim możemy cokolwiek dalej wcisnąć, zaś jego kwestie nie zostały przełożone. Generalnie połapać się w wyścigach na ogół nie jest trudno, niemniej nieznajomość angielskiego sprawi, że od pierwszych chwil można poczuć się z produkcją tą lekko nieswojo. Wszelkie menusy i ciekawostki (bardzo interesujące nota bene) na ekranach ładowania kolejnych torów występują po polsku, a „paplanie” mamy w języku Szekspira – i podpisów do tego nie uświadczycie, bowiem nie przewidzieli tego sami twórcy. Ot, musimy czekać, aż pulsujący głośniczek na ekranie łaskawie pozwoli nam bawić się dalej.
[break/]Dobra, na szybciucha odpalamy karierę. Do przebycia kolejne wyścigi rozpisane na sezony, dostępne w zależności od posiadanych akurat w garażu aut. W dni powszednie śmigamy w czym tam sobie sami chcemy, aby pod koniec określonego tygodnia mierzyć się już w konkretnych, poważniejszych zawodach. W każdym wyścigu zdobywamy punkty doświadczenia, które podbijają naszego wirtualnego kierowcę na wyższy poziom, analogicznie sprawa ma się z autami. Kolejne punkciki oznaczają coraz to nowe samochody od sponsorów w nagrodę, większy zakres usprawnień dla poszczególnych furek i tym podobne sprawy, plus naturalnie odblokowywane Osiągnięcia. Podjarani pierwszą bryką chcemy oczywiście wskoczyć w wir rywalizacji, prze(przy)ciskamy się szybko przez kolejne opcje i… czekamy. Czas ładowania się poszczególnych torów sprawia, że gracz zacznie prędzej czy później się zastanawiać, czy aby do tych 2GB instalowanych wcześniej nie dorzucić i pierwszej płyty…
W porządku, wreszcie stoimy na starcie. Należy zaznaczyć, że wszelkie miejscówki są prześliczne. Obok tych prawdziwych, znanych w świecie (np. Laguna Seca), otrzymujemy również tradycyjnie już trasy fikcyjne, żeby po prostu było ciekawiej. Wykonanie samochodów to też czysta poezja i niejednokrotnie będziecie wpatrywali się „jak głupi” w dany element felgi, tudzież zaglądali przez okno do środka wozu, doceniając kunszt ludzi odpowiedzialnych za modele. I tak (gwarantuję) przy każdym kolejnym nowo zdobytym aucie. Najpiękniejsza „ścigałka” tej generacji sprzętów do grania? Zdecydowanie. Wracając jednak do starcia maszyn - zaczyna się odliczanie, kamera ukazuje akcję z różnych kątów, ruszamy. Jest ultrapłynnie. Forza Motorsport 3 oferuje pełne 60 klatek na sekundę, a to przekłada się niesamowicie na uczucie pędu. Co ciekawe, zdarzają sie sporadyczne przycięcia, ale sądząc po ich naturze (chociażby powiadomienie o dostępności znajomego na Live) zostaną szybko wyeliminowane przy użyciu jakiejś niewielkich rozmiarów łatki pobieranej automatycznie.
Wrażenia z zabawy? Za sprawą dobieralnego poziomu trudności (którego poszczególne elementy, takie jak różne wspomagacze jazdy, można samemu spokojnie regulować) najnowsze dzieło Turn 10 jest pozycją dla każdego miłośnika gatunku, od początkującego do „prosa”. W celu umilenia wirtualnej jazdy dokonano ponadto ciekawej rewolucji – pamiętacie te wszystkie wyścigi, w których na ostatnim niemal metrze ktoś w Was przywalił, auto obróciło i nici z podium? Tu tego nie ma, bo dostaliśmy piaski czasu – tfu! – możliwość cofnięcia kilku ostatnich sekund wyścigu pod przyciskiem BACK. Genialne w prostocie, a i te wszystkie wielokrotne restarty po źle rozpoczętym rajdzie (u perfekcjonistów) odchodzą w niepamięć. Ale nici z frajdy, kiedy model jazy „zasysa”, nie? Ten w Forza Motorsport 3 jest jednak świetny. Poszczególne auta mają swój ciężar, realistycznie „fizycznie” trzymają się drogi. Do tego sztuczna inteligencja rywali popełnia ludzkie błędy – a to źle skalkuluje i wjedzie w innego zawodnika, a to z rozpędu przygrzmoci w pachołki, ślizgnie się na zakręcie… Takiego poczucia faktycznego uczestnictwa w wyścigach nie uświadczycie nigdzie indziej na konsoli.
[break/]To wszystko tylko początek bitych godzin rozrywki. Za zdobywane w wyścigach pieniądze nabywamy nowe auta i ulepszamy stare (deweloper chwali się 400 w pełni modyfikowalnymi samochodami), bawimy się w mechanika dobierając każdą część lub w leniucha dając z automatu podziałać w tej kwestii konsoli. Forza Motorsport 2 zapoczątkowała szał na oklejanie furek według własnego widzimisię i tutaj również spędzicie masę czasu przy projektowaniu fantazyjnych motywów na karoserię. Ale i dla reżyserów coś się znajdzie, można bowiem składać też własne filmiki. Naturalnie opcja robienia zdjęć oraz posyłania ich na forzamotorsport.net także nigdzie nie zniknęła i lekko usprawniona trafiła do trzeciej części. Skorzystacie z niej nie raz, szczególnie, że licencje na maszyny najbardziej znanych producentów są i jeśli kiedykolwiek chcieliście zasiąść za sterami jakiejś bryki tutaj marzenie to spełnicie. I „obcykacie”. W ogóle warto sprowadzić do domu kumpli-niedowiarków, aby odpalić im coś spoza sezonu (szybki wyścig, czasówka) i pokazać, co w kwestii ukazania samochodów potrafi Xbox 360.
Czym byłaby rywalizacja maniaków wyścigów, jeśli nie aktualizowane na bieżąco rankingi online, w których co chwila zmienia się lider? Motywuje to do dalszego „masterowania” tytułu. Sam multiplayer (dla ośmiu graczy) oczywiście zawieść nie mógł. Pobawimy się tutaj tak w standardowe tryby, jak i te ciekawsze – typu drag czy drift, lub też zupełnie wykręcone, typowo pod spotkania imprezowe. Fanie, że każdy może śmigać na własnych ustawieniach trudności, więc dopiero rozpoczynając zabawę z serią Forza Motorsport nie będziecie się czuli tak bardzo źle szarpiąc z kimś lepszym, jak przy graniu z wymiataczem na Expercie w Guitar Hero, kiedy Wy raptem wyszliście z poziomu Easy… A skoro już w klimatach muzycznych poniekąd jesteśmy to biję pokłony przed oprawą dźwiękową – odgłosy najwyższej próby, zaś muzyka nieźle towarzyszy zmaganiom na torze.
Tę grę trzeba kupić – to nie ulega wątpliwości, i to nawet jeśli nie jesteście jakimiś super fanami produkcji wyścigowych. Forza Motorsport 3 zniewala grafiką (choć dostrzegalnie „ząbkowany” obraz psuje nico niemal idealny całokształt), powala grywalnością oraz płynnością rozgrywki (pomimo okazjonalnych ścinek), robić co jest tutaj naprawdę przez bite godziny. Nabywców zakłuje pewnie w oczy jeszcze nie do końca idealny model zniszczeń (lekkie stuknięcie w zderzak, ale rysa na karoserii aż po dach), lecz jak bagno na bank wciągnie niezwykle rajcujący model jazdy, więc szybko o naprawdę nielicznych mankamentach dzieła Turn 10 zapomną. Mamy nowego króla konsolowych ścigałek, najbardziej kompletną tego typu pozycję obecnie dostępną na rynku, tytuł dla każdego – od miłośników symulatorów, po fanów podejścia arcade.