FIFA 14 — delikatny powiew świeżości
Wydawanie co roku kolejnej edycji gry to dla twórców podwójna przeszkoda. Nie dość bowiem, że muszą przygotować nowe elementy, które przekonają oddanych klientów do ponownego wyłożenia pieniędzy na ladę, to na dodatek koniecznie muszą zadbać o to, by nie wyeksploatować formuły do końca. W tym roku sytuacja jest jeszcze trudniejsza, bo lada moment do sklepów trafi nowa generacja konsol, umożliwiająca programistom rozwinięcie skrzydeł. Jak w tej sytuacji poradziła sobie komputerowa wersja FIFA 14?
28.10.2013 | aktual.: 26.11.2013 14:23
Przede wszystkim nie można powiedzieć, że EA Sports poszło na łatwiznę. Chociaż mogłoby się wydawać, że FIFA 13 i 14 są do siebie bliźniaczo podobne, wystarczy rozpocząć pierwszy mecz, by poczuć diametralną różnicę. Ciężar rozgrywki przeniósł się do środka pola i to właśnie opanowanie tej części boiska głównie przesądza o wyniku spotkania. Mecze wytraciły część swojej dynamiki, bo samotne sprintowanie skrzydłem w kierunku bramki rywala nie jest już tak skuteczne. Dzięki temu jednak gra bardziej przypomina to, co można zaobserwować w telewizji. Dokładne podania, utrzymanie futbolówki, precyzyjnie konstruowane akcje — w tym tkwi teraz klucz do sukcesu.
Na szczęście twórcom udało się uchwycić takie wyważenie zabawy, w którym nieśpieszne tempo zabawy nie przeradza się we flegmatyczną kopaninę. Jest to zasługa podgrzania temperamentu samych zawodników. W tej odsłonie napastnicy bardzo często grają na granicy spalonego, ale nie mają też oporów przed zaciekłą walką o piłkę w samym środku pola. Ich nową bronią w starciu z bramkarzem jest natomiast ulepszony system strzałów, który pozwala przeprowadzać celne natarcia nawet zza pola karnego. Obrońcy z kolei grają zauważalnie bardziej kontaktowo i często wdają się w przepychanki, choć z drugiej strony są nieco bardziej ociężali oraz czasem sprawiają wrażenie bezradnych w konfrontacji z napastnikami. Być może spowodowane jest to uproszczeniem dryblingu, który w nowej odsłonie wykonuje się wyłącznie prawą gałką pada. W moim jednak odczuciu od magicznych popisów lepiej sprawdza się seria szybkich, krótkich podań, pozwalających rozbić niemal każdą defensywę.
Choć Electronic Arts w tegorocznej odsłonie gry zrezygnowało z nowego silnika Ignite (pojawi się on wyłącznie w wersjach dla Xboksa One i PlayStation 4), twórcy znacząco ulepszyli odwzorowanie fizyki w grze. Zaimplementowane mechanizmy nieustannie czuwają nad tym, by piłka zachowywała się wiarygodnie zarówno podczas toczenia przy nodze, jak i posyłania jej na większe odległości. O ile więc nie przygarniemy pod swoje skrzydła jednej z topowych drużyn, utrzymanie futbolówki staje się wyzwaniem samym w sobie. Bardzo łatwo można ją stracić nie tylko podczas dryblingu, ale nawet podczas zwyczajnej gry niedoświadczonym zawodnikiem, który nieprecyzyjnie ustawi się do odbioru podania. Ochronie piłki służy nowa opcja zastawiania jej ciałem, ale w praktyce korzysta się z niej bardzo rzadko, bo spowalnia i tak już nieśpieszne tempo rozgrywki.
[break/]Oczywiście wszystkie te umiejętności można przećwiczyć zanim jeszcze rozpocznie się właściwy mecz. FIFA 14 oferuje mnóstwo minigierek treningowych, które dają szansę wypróbowania nowych zagrywek czy zwyczajnego rozgrzania palców. Teoretycznie są one banalne, ale praktyka często pokazuje, że zaliczenie ich na najwyższym poziomie trudności to zadanie na całe wieczory. EA Sports zajęło się też dopracowaniem trybu wieloosobowego, który nieco lepiej radzi sobie z dobieraniem odpowiednich rywali. Nic również nie stoi na przeszkodzie, by sezony rozgrywać z kolegą w trybie kooperacji.
Na szczęście twórcy nie zapomnieli też o samotnych wilkach, najlepiej czujących się w domowym zaciszu. Z myślą o nich kilku poprawek doczekał się tryb kariery, w którym produkcja porzuca swój zręcznościowy, dynamiczny charakter na rzecz zaznajomienia gracza z ciężkim żywotem menedżera prowadzącego drużynę lub konkretnego zawodnika do mistrzostwa. Najważniejszą zmianą jest możliwość zatrudnienia skauta zajmującego się wyszukiwaniem talentów do naszej jedenastki. Także w tym przypadku twórcy postawili na realizm — zamiast odgórnie definiować wymagane statystyki, możemy jedynie określić cechy, które ma posiadać nasz nowy nabytek (niski, krępy, ale za to wysyłający potężne strzały lewą nogą). Następnie skauci wracają do nas z teczką pełną CV i z nich wybieramy interesujące nas oferty. Bez ich pomocy transfer nieznanego, ale obiecującego zawodnika to jak kupowanie kota w worku.
Jak wcześniej wspomniałem, FIFA 14 na PC nie dorobiła się nowego silnika, trudno więc spodziewać się wielkich różnic w oprawie graficznej. Inaczej wygląda przede wszystkim sam interfejs, w którym główną rolę odgrywają kafle. Być może część osób skrzywi się na ich widok, ale w praktyce sprawdzają się wyśmienicie — nawigowanie po kolejnych opcjach czy odczytywanie zawartych na nich informacji to czysta przyjemność. Poza tym EA Sports jak zwykle dodało nieco animacji, by ruch zawodników był płynniejszy i bardziej realistyczny. Gruntownych zmian możemy jednak spodziewać się dopiero po wersjach na konsole nowej generacji, które zapewne przyniosą pod tym względem sporo nowości. Jeśli chodzi o oprawę dźwiękową, uczucia mam mieszane. Z jednej strony muzyka, w której dominują popowo-elektroniczne kawałki, szybko wpada w ucho, z drugiej natomiast odzywki polskich komentatorów (w tej roli znalazł się tradycyjny już duet Szpakowskiego i Szaranowicza) już po paru minutach zaczynają mocno irytować.
Komputerowa FIFA 14 to całkiem pyszne, choć odgrzewane na szybko danie. Niby nie różni się ono za bardzo od poprzedniego, ale koneserzy od razu wyczują w nim nowo dodane smaczki. Fani futbolu z pewnością nie będą narzekać, zwłaszcza że ponownie znalazło się na boisku miejsce dla drużyn z rodzimej Ekstraklasy. Tegorocznej wersji produktu na PC brakuje jednak odrobiny tego, co na dłużej przykułoby człowieka niezbyt zainteresowanego piłką nożną do monitora. Kto wie, może za rok wciągnie bardziej?