FIFA 11

Piłkarskie "tasiemce" od Electronic Arts bombardują nas co roku. Mało tego - gdy w danym okresie zdarzą się dodatkowo mistrzostwa świata, na półce w sklepach, obok klasycznej gry FIFA, znajdziemy też jeszcze okolicznościową edycję World Cup. O ile w długiej historii serii kilka razy zdarzył jej się zastój, czy nawet drobne potknięcia, tak od pewnego czasu siedzi ona na cyfrowej murawie na tronie. Mogłoby się zdawać, że do gatunku traktującego o sporcie, jakim jest piłka nożna, nie da się już nic więcej dorzucić, ale „elektronicy” przy okazji najnowszej odsłony szanowanej serii udowodnili, iż trzymają jeszcze kilka asów w swoim rękawie, które wprowadzą zabawę na wyższy poziom.

Redakcja

11.10.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:48

Na starcie fundujemy sobie zgłębianie tajników gry od podstaw. Mechanika została ostro przemodelowana i kolejny raz zmiany jednym przypadną do gustu, a innym nie. Ostatecznie, mecze rozgrywane w FIFA 11 to w tej chwili najwierniej odwzorowane zmagania na boisku, jakie widziałem. Ciężko jest znaleźć pozycję do strzału, utrzymać się przy piłce, czy nawet miejscami odnaleźć w ogóle na boisku. Zabawa mocno straciła na dynamice, lecz dzięki temu tytuł został wyprany z błędów „dziesiątki”. Wcześniej do zdobycia bramki wystarczyło krótkie rozegranie, następnie podanie na dobieg górą lub po ziemi i padał gol. Teraz mamy do czynienia z piłkarskimi szachami, gdzie przez większą część meczu akcja będzie miała miejsce na środku pola. Czemu to zawdzięczamy? Systemowi Pro Passing.

Symulacja to wcale nie jest za duże słowo, jeżeli chodzi o podania. W FIFA 11 nie doświadczymy już chodzącej "po sznurku" piłki, której tor lotu szło łatwo przewidzieć i wykorzystać. Na dobre posłanie futbolówki do innego zawodnika składa się mnóstwo czynników - te drobiazgi w wyraźny sposób wpłyną na powodzenie całej akcji oraz w konsekwencji zdobycie (lub nie) bramki. Zawodnik zbierający się, aby podać wystawiającemu się właśnie koledze, musi posiadać nie tylko odpowiednie umiejętności, lecz także dogodną pozycję, żeby tego dokonać. Mechanizm można śmiało porównać to „manualnego” ustawienia w FIFA 10, aczkolwiek w tym wypadku jest to zrobione dużo lepiej i przez to w najnowszą odsłonę gra się zdecydowanie inaczej. Kosztem tego zabiegu była wspomniana wyżej dynamika, niemniej fani szybko docenią wprowadzone usprawnienia.

Obraz

Kolejnym świetnym motywem jest wyjątkowo mocno reklamowane przez Electronic Arts Personality Plus. Otóż największe gwiazdy "kopanego" sportu na cyfrowym boski będą się zachowywać dokładnie tak, jak na tym prawdziwym. Twórcy zadbali o to, by piłkarze charakterystycznie dla siebie biegali, podawali, strzelali, czy nawet cieszyli się po zdobyciu bramki. Wygląda to niesamowicie i widać, że EA odrobiło lekcje, chociaż trzeba zaznaczyć, iż ten zabieg dosięgnął jedynie najwybitniejszych zawodników. Miłośnicy polskich drużyn muszą obejść się więc smakiem – żaden z rodaków nie doczekał się dokładnego odwzorowania w FIFA 11. Czy jest szansa, że naprawią tą kolejne uaktualnienia? Szczerze wątpię…

[break/]Hasłem tegorocznego wydania jest „We Are 11”, stąd jak nietrudno się domyślić, w końcu przyjdzie nam rozegrać mecz pełnym składem. Tak, spotkanie, gdzie naprzeciw siebie stanie dwudziestu dwóch graczy, w końcu jest możliwe, wcielimy się i w bramkarza. Decydując się na takie starcie nie ma mowy o indywidualnych zagraniach - całość musi być zapięta na ostatni guzik i każdy z zawodników powinien znać swoje miejsce na boisku. Inaczej wkrada się chaos, a to z reguły prowadzi do przegranej. Da się odczuć, że zręcznościowa pozycja przekształca się nie do poznania w twór, któremu bliżej już do strategii. Prawdę mówiąc, wystarczyło mi rozegrać zaledwie kilka spotkań, aby przekonać się, że właśnie w tym trybie tkwi niesamowity potencjał FIFA 11. Inni piłkarze w mig sprowadzą nas do parteru, kiedy tylko opuścimy swoją pozycję lub wykonamy zbyt nonszalancki atak, narażając tym samym nasz zespół na stratę bramki. Tu liczy się drużyna, zaś Electronic Arts jak zwykle stanęło na wysokości zadania i umożliwiło nam tworzenie własnych składów, rankingów oraz rozgrywanie nimi spotkań po sieci.

Obraz

Naturalnie zabawa w ponad dwudziestu chłopa to nie jedyny nowy tryb, który zaserwowano nabywcy. Obok klasycznej, nieco urozmaiconej kariery, czeka nas także droga ku sławie na pozycji bramkarza. Na pozór wygląda to podobnie, niczym awansowanie zwykłego zawodnika – tworzymy go, następnie rozgrywamy kolejne spotkania i staramy się zdobyć, jak najwięcej osiągnięć. Tylko samo stanie na bramce diametralnie różni się od tego, do czego przywykliśmy biegając po boisku piłkarzem. Akcję obserwujemy zza pleców postaci. Pod nią znajduje się specjalna ikona, określająca, w którą stronę powinniśmy się ustawić. Piłka ciągnie za sobą jaskrawą smugę – ta z kolei informuje nas o jej kierunku. Aby cokolwiek wyłapać, wystarczy obie wskazówki monitorować i utrzymywać w jednej linii, plus rzecz jasna nie wychodzić bez potrzeby z bramki - bo wtedy przeciwnik nas przelobuje.

Twórcy świetnie obmyślili kolejne fazy obrony. Nasza rola nie ograniczy się wyłącznie do stania jak kołek i czekania, aż drużyna przeciwny przypuści atak. Grając samotnie, nawet gdy w polu nic się nie dzieje, w każdej chwili możemy wydawać polecenia członkom ekipy na boisku - kamera na moment oddala się i koncentruje w miejscu, gdzie aktualnie znajduje się piłka. Dzięki wskazówkom, nawet niebezpośrednio przyczynimy się do zdobycia gola, za co też jest odpowiednie osiągnięcie. Jak jednak sprawa się ma, kiedy na bramce nie stoimy my, a sterowany przez konsolę zawodnik? Równie dobrze. Tym razem SI nie wybiega bezmyślnie, za każdym razem narażając się na proste ogranie. Do ostatniego momentu pilnuje siatki i - co najważniejsze, nawet na średnim poziomie trudności wyjątkowo trudno bramkarza pokonać. Doszlifowanie tego aspektu z pewnością zaoszczędzi nam wielu frustracji w czasie 1 na 1 po sieci.

Obraz

Ostatnie usprawnienie, o którym warto wspomnieć, to możliwość importowania do gry wielu własnych dźwięków. Operację przeprowadza się za pomocą oficjalnej strony FIFA 11, a podmienić idzie między innymi takie elementy, jak hymn grany przy pojawieniu się naszej drużyny na boisku, czy muzykę stanowiącą tło dla zdobytego gola. Chcecie importować własne stadionowe przyśpiewki, albo samemu coś wykrzyczeć? Też nie ma problemu. Opcji jest wiele i ogromny plus dla Electronic Arts, że umożliwiło nam modyfikowanie pod siebie całej zabawy.

[break/]Skoro jesteśmy przy dźwiękach, tak muszę przyznać, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Utwory w menu głównym łatwo wpadają w ucho i świetnie zagrzewają do walki - to miła odmiana po byle jakich brzdąkaninach z FIFA 10. Równie dobrze sprawa się ma z odgłosami na boisku. Słychać trybuny, krzyczących do siebie zawodników - nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Poziomowi oprawy audio ustępuje niestety grafika. Wizualnie jest ciut lepiej niż było, lecz to nadal za mała rewolucja. Na twarze zawodników rzucono dodatkowych poligonów, ale stadiony i murawa nadal miejscami prezentują się koszmarnie.

Obraz

Ponadto, mimo wszystko po takiej ilości innowacyjnych rozwiązań w samej rozgrywce spodziewałem się, że choć kibice wreszcie wyglądać będą nieco lepiej, a obskurne boisko w Polsce zostanie przeniesione z PRLu do czasów obecnych. Te drobne niedociągnięcia rekompensuje na szczęście zachowanie piłkarzy. Zawodnicy rękoma bronią swoich pozycji i nie wypadają już tak sztywno, jak wcześniej. Potykanie się o siebie jest na porządku dziennym, a nawet zdarzyła mi się chaotyczna akcja, kiedy to po plecach pochylonej postaci przekozłowała piłka. Takich momentów nie było w FIFA 10 - nadaje to produkcji niesamowitego smaku. Strzały, szczególnie, gdy padają w ferworze walk w polu karnym, to poezja.

Obraz

Podsumowując więc - FIFA 11 to zdecydowanie najlepsza growa pozycja dla fanów piłki nożnej. EA po raz kolejny zadziwiło ilością nowych patentów, jakie znalazły się w grze. Przesiadka z „dziesiątki” miła nie będzie, gdyż całkowicie zmieniona mechanika może na pierwszy rzut oka odrzucić, lecz tytuł krótko po tym z pewnością szybko do siebie na nowo przekona. Bardzo dobrze wypada także społecznościowy aspekt produkcji - mecze 11 na 11 to jedna sprawa, ale jeszcze większe połączenie gry z oficjalną stroną, gdzie monitorujemy nasze statystyki i skąd importujemy dodatkowe elementy, zalicza się na kolejny olbrzymi plus dzieła.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)