Driveclub — spóźniony na mecie

Fani gier wyścigowych nie mieli za bardzo po co sięgać dotąd po konsolę PlayStation 4. Zapowiadany na zeszłoroczną premierę sprzętu Driveclub, najnowsza propozycja odpowiedzialnego za znaną serię MotorStorm zespołu Evolution Studios, zaliczył wielomiesięczny poślizg, aby twórcy mogli dzieło dopracować. Pojawiły się nawet głosy, że się nie ukaże. Na szczęście projekt w końcu trafił na rynek. Od razu stał się tak popularny, że serwery gry odmówiły posłuszeństwa, więc w tytułowych klubach nie było się jak bawić, o rywalizacji online nie wspominając. Na szczęście tryb dla samotników wciąga na tyle, by przez kilka dni miłośnik wirtualnej motoryzacji mógł zapomnieć o tak szumnie promowanej funkcjonalności sieciowej produkcji i po prostu słuchać silników.

Driveclub — spóźniony na mecie

15.10.2014 | aktual.: 15.10.2014 16:29

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Jeżeli nastawiacie się na niesamowitej jakości grafikę to będziecie równocześnie zawiedzeni, jak też oczarowani. Oprawa sama w sobie wypada niestety na chwilę obecną miejscami zaledwie dobrze, co zmienić powinna przyszła aktualizacja, dodająca m.in. różne warunki pogodowe, z deszczem na czele. Samochody przygotowano dokładnie, niemniej nie prezentują się one przesadnie realistycznie. Silnik zniszczeń także nie zachwyca i poza uszkodzeniami czysto wizualnymi, kraksy nie mają większego wpływu na rozgrywkę. O modyfikowaniu parametrów aut należy przy tym zapomnieć, bo poza kolorem lakieru oraz naklejkami nic więcej nie zmienimy. Z drugiej strony cieszy niesłychanie widok ze środka wozu, kiedy możemy wzrokiem ogarnąć kokpit, a ramiona naszego kierowcy (jest skromny edytor wyglądu) nerwowo kręcą kierownicą, przy delikatnych wychyłach lekko puszczając ją palcami. Wiarygodnie odtworzone wnętrze, włącznie z przednią szybą, to mój ulubiony rzut na akcję w grze, a musicie wiedzieć, że zazwyczaj nie uznaję innego, jak ten z kamerą na przednim błotniku. Niesamowita w tym zasługa oświetlenia, nastrojowo sączącego się zza wolumetrycznych chmur. Wszystko tworzy niepowtarzalną atmosferę. Miałem ochotę zmienić telewizor na jeszcze większy.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

W dzień fikcyjne tory i trasy prezentują się tylko w porządku, gdy na niejednokrotnie nieco przesadnie błyszczących powierzchniach pobocza czy skał odbijają się promienie słońca, dając wrażenie jazdy w plastikowym świecie, tylko mocno obsadzonym drzewami. Im bliżej zmierzchu jednak, tym bardziej prawdziwie lokacje się prezentują. Zachodzące, ale wychodzące jeszcze leniwie zza chmur słońce potrafi oślepić, tak jak to bywa normalnie w trasie. Przejazd przez las rzuca na szybę zmieniające się szybko cienie. Wjazd w dolinę, kiedy góry dookoła blokują światło, więc robi się zimno i lekko mrocznie, potrafi dać poczucie, jakby się było gdzieś w odległych, pięknych częściach globu. Śmiganiu przez pola towarzyszą pyłki i płatki unoszące się z roślin na poboczu. Człowiek aż zapomina się trochę… Wtedy do porządku przywołuje go nagły ostry zakręt plus inne samochody, które z impetem wbiły mu się w tył, po czym czmychnęły dalej.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Model jazdy pobłaża niewprawnym graczom, umożliwiając skręcanie po mniejszym łuki i przy większej szybkości, niż ma to miejsce w innych produkcjach wyścigowych, za to nie uświadczą oni linii pomocniczych wyrysowanych sztucznie na asfalcie, ani przewijania czasu po stłuczce. Trudność zakrętów wskazują dostrzegalne z daleka, różnokolorowe (czerwone, żółte, zielone) flagi, co jest świetnym powrotem do korzeni. Gorzej, że ogólna widoczność na trasie jest przy wyższych prędkościach słaba, nawet na prostej. Drogi wiją się, wznoszą i opadają do tego, często gna się więc z wirtualną duszą na ramieniu, hamując tuż przed bandą. Rywale się tymczasem nie bawią. Wjeżdżają w zderzak, spychają z drogi, potrafią obrócić nasz wóz, co skutkuje powtórzeniem wyścigu. Jak na mój gust, zachowują się trochę zbyt agresywnie, czasem dość mocno irytując.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Gra oferuje przede wszystkim starcia o miejsce na mecie, próby czasowe oraz wyzwania driftowe, czyli ślizganie się na zakrętach. Główny tryb to szereg wciągających imprez oraz zawodów, odblokowywanych w miarę zdobywania kolejnych gwiazdek, wlepianych za różnorakie wyzwania realizowane w trakcie jazdy. Zazwyczaj to miejsce w pierwszej trójce i określony czas okrążenia, ale pojawiają się też bardziej ciekawe. Jest motywacja do jazdy, a choć tytuł z początku nie zrobił na mnie wrażenia, im więcej grałem, tym bardziej mi się podobał - zwłaszcza że stopniowo wzrastają umiejętności przeciwników. Robią oni także błędy, więc to nie jest czysto pojedynek z cyborgami, przy czym kilka razy zdarzyło mi się, że rywale z przodu wyraźnie zwolnili, jakby czekając na mnie... Co ciekawe, jeździe nie towarzyszy muzyka, która pojawia się wyłącznie w menu. Na trasie słychać tylko silniki, pisk opon, rysujące i gnące się karoserie oraz ewentualne odgłosy otoczenia. To zaliczam o dziwo na plus, dużym minusem jest za to brak powtórek, do których się przyzwyczaiłem. Postawiono na szybsze wczytywanie kolejnych wyścigów.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Dostępnych aut jest około pół setki, która to liczba daje się we znaki, gdyż trzeba je sobie jeszcze odblokować. Udział w poszczególnych zawodach daje punkty sławy, kumulujące się i podnoszące kierowcę na kolejne poziomy, a co za tym idzie nowe wozy. Ścinanie zakrętów oraz stłuczki odejmują punkciki, więc wypada jeździć w miarę porządnie. W zależności od prowadzonego samochodu rośnie też poziom wprawy w poruszaniu się danym typem pojazdu, a do tego wyczyny gracza równocześnie przekładają się na postęp klubu, o ile do jakiegoś należy. Opłaca się założyć swój lub przystąpić do cudzego (niestety maksymalnie po 6 osób), bo to też z czasem da dodatkowe fury. Zabawa online, kiedy działa, daje stabilne połączenie, chociaż synchronizacja poszczególnych konsol między sobą zabiera sporo czasu. Można się wyżywać na twórcach, że nie przewidzieli zainteresowania tytułem i serwery padły, więc poleciała część funkcjonalności i opóźniono wydanie darmowej edycji gry dla abonentów PlayStation Plus, ale gra już w swojej odciętej od sieci formie daje sporo radości. Potem wreszcie przychodzi pora na okazjonalne ściganie się z duchami oraz pobijanie rekordów innych. Tyczy się to także występujących od czasu do czasu wyzwań na krótkich odcinkach normalnych zawodów. Gorzej, że gdy się tego już zazna, późniejsze problemy z serwerami, a więc brak dodatkowych opcji i samochodów, przekładają się w negatywnym stopniu na frajdę.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Na pewno Driveclub zrobiłby dużo lepsze wrażenie przy premierze PS4, ale i rok później gra warta jest kupna oraz poznania. Po raz kolejny trudno mówić o tytule, dla którego wypadałoby zaopatrzyć się w konsolę, za to jednak obowiązkowym dodatku do kolekcji w przypadku już jej posiadania. To pewien powiew starej szkoły, współczesny projekt podszyty duchem przeszłości, przywodzący na myśl rywalizację z padem w dłoni sprzed lat. Idzie z duchem czasu w grafice oraz opcjach społecznościowych, równocześnie nie zapominając o porządnych fundamentach. Do profesjonalnych graczy, wielbiących bardziej symulacyjne podejście do sprawy, projekt obawiam się nie przemówi, za to początkujący i miłośnicy bardziej rozrywkowego modelu jazdy bawić się powinni z nim świetnie. Im dłużej obcuje się z produktem, tym lepiej się on podoba, a nie nudzi.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)