Czego nie wysyłać na WhatsAppie: głupota nie boli, ale może słono kosztować
Na własnej skórze przekonał się o tym pewien niemiecki stażysta, który odbywał praktyki w zakładzie karnym Heidering w Brandenburgii. Za zbyt dużą wylewność w czatowaniu ze znajomymi zapłaci bagatela 50 tys. euro (ok. 229 tys. zł) kary. Z dużą dozą prawdopodobieństwa może też zapomnieć o karierze w więziennictwie lub policji.
06.03.2021 01:29
O tym, że użytkownicy smartfonów udostępniają zbyt wiele informacji, mówi się niezwykle często, ale to najwyraźniej nie wystarcza, by odwrócić trend. Rzecz jasna, nikt raczej nie jest masochistą i intencjonalnie nie strzela sobie w stopę, jednak nawyk dzielenia się życiem w internecie urósł do takiej skali, że zdrowy rozsądek ustępuje miejsca automatyzmom. Tak oto, ku uciesze przestępców, do sieci trafiają dziesiątki zdjęć dowodów osobistych czy kart płatniczych wraz z kodami CVV.
Uciec z więzienia frontowymi drzwiami
Tym razem jednak sprawa ma znacznie większy kaliber, bo lekkomyślny internauta naraził nie tylko siebie, lecz cały system penitencjarny Brandenburgii, i to na światową kompromitację.
Zaliczając staż w zakładzie karnym Heidering, praktykant wykonał, po czym rozesłał znajomym poprzez WhatsAppa zdjęcie klucza generalnego. Dla niewtajemniczonych: chodzi o taki klucz, który pozwala otworzyć wszystkie zamki na terenie kompleksu. Jego ewentualny posiadacz mógłby dosłownie wyjść z więzienia frontowymi drzwiami.
Feralna fotka trafiła do sieci, a ostatecznie wpadła w ręce ekspertów ds. bezpieczeństwa, którzy uznali, że w jej oparciu doświadczony ślusarz bez większych problemów skopiuje klucz. Naczelnik bez wahania zdecydował się na wymianę wszystkich zamków, a tych było ponad 600. Koszty tymczasem spadły oczywiście na niechlubnego bohatera całego zamieszania, praktykanta, co jest kolejnym już dowodem na to, aby bezwzględnie uważać, co wrzuca się do internetu.