Czarne chmury nad Revolut: Komisja Nadzoru Finansowego chce większej kontroli
Usługa Revolut stanowić może bardzo udaną alternatywę dla kart walutowych. Zwłaszcza że z początku fizyczną kartę rozsyłano do użytkowników bezpłatnie. To, w połączeniu z dopracowanymi aplikacjami mobilnymi, szybko sprawiło, że z przyciągnęła sporo uwagi między innymi mediów. Ale nie tylko, po ostatniej awarii usługą zainteresowała się także Komisji Nadzoru Finansowego.
06.07.2018 | aktual.: 06.07.2018 19:09
Revolut to usługa płatnicza pozwalająca na łatwe przewalutowywanie środków przedpłaconych na konto. Wymiana odbywa się natychmiastowo po z góry ustalonym i widocznym dla użytkownika kursie, bez jakichkolwiek opłat prowizyjnych. Korzystanie z Revolut pozwala zatem na wygodne płacenie za granicą i w zagranicznych sklepach internetowych, bez ponoszenia opłat naliczanych przez banki za przewalutowanie.
Jak nietrudno się domyślić, ogromny przyrost użytkowników z tygodnia na tydzień (codziennie korzysta z niej od 300 do 400 tys. użytkowników, korzystających z przeróżnych par walutowych) stanowi dla Revolut nie lada wyzwanie. Niestety, administracja nie zawsze jest mu w stanie podołać. Na początku czerwca szef Revolut, Nik Storonsky, musiał złożyć obszerną samokrytykę, w której nie pierwszy raz przepraszał za tymczasową awarię skutkującą niedostępnością usługi.
Styk oprogramowania mobilnego i rynku finansowego to wciąż wrażliwa kwestii. O ile entuzjaści tzw. fintechu zapewne są w stanie zrozumieć tymczasową awarię (jaka przecież nagminnie zdarza się także bankom), tak mniej wyrozumiałości wykazują instytucje regulujące rynki finansowe. Do awarii odnisła się bowiem, a nawet podjęła konkretne kroki, Komisja Nadzoru Finansowego. Polski organ wezwał w oświadczeniu brytyjskie władze (pod których jurysdykcją znajduje się zarejestrowany na Wyspach Revolut) do zapewnienia i utrzymania zwiększonego nadzoru nad firmą:
Brytyjski regulator na razie nie ustosunkował się do wezwania KNF-u, niemniej serwis vaaju.com uzyskał stanowisko od rzecznika Revolut. Zwraca on uwagę, że usługa, choć oczywiście opiera się na rozproszonej infrastrukturze dostarczanej częściowo przez firmy trzecie, jest dostępna przez 99% czasu, zaś wyciąganie tak daleko idących konsekwencji między innymi przez KNF jest frustrujące.
Wspomniane w tytule artykułu czarne chmury nie odnoszą się oczywiście wyłącznie do działań KNF-u. Wręcz przeciwnie, trudno zakładać, aby polska instytucja mogła dotkliwie zaszkodzić firmie Storonsky'ego. Rzecz w tym, że raptem dwa dni po wspomnianej awarii, część danych użytkowników Revolut (nie sposób uznać ich za wrażliwe) wyciekła w rezultacie ataku na Typeform, dostawcę formularzy. Awarie i wycieki danych to z całą pewnością nie jest coś z czym kojarzona chce być jakakolwiek usługa płatnicza, nawet tak udana jak Revolut.