Championship Manager 2010
Dawno temu istniała sobie firma SI Games, która przy współpracy z Eidosem tworzyła gry z cyklu Championship Manager. Nagle w 2004 roku nastąpił rozwód obu tych instytucji, czego rezultatem było powstanie nowej konkurencji dla wciąż wydawanego przez Eidos CM-a - czyli Football Managera. Minęło już kilka lat od tamtych wydarzeń, można więc wreszcie przestać patrzeć na „nowego-starego” menadżera piłkarskiego wydawanego przez Eidos pobłażliwie i oceniać go równie bezlitośnie, jak jego równoprawnego rywala. Czy panowie z Beautiful Game Studios poradzili sobie z trudnym projektem dobrego tytułu tego typu i doskoczyli do wielce doświadczonych rywali?
16.10.2009 | aktual.: 01.08.2013 01:51
Zadanie ekipa dostała dość trudne, ponieważ na tej gałęzi rynku mamy dość mocno usadowione dwie marki. Football Manager, na którego cooroczną premierę czekają miłośnicy menedżerów, jest w tej chwili liderem jeśli chodzi o realizm i wyprzedza konkurencję o "lata świetlne" w kwestii realizacji oraz precyzji silnika meczowego. Znany menedżer od Electronic Arts natomiast jest atrakcyjny wizualnie i bardzo przystępny, choć pozostawia do życzenia w kwestiach dopieszczonych przez FM - no i vice versa. Cała ta zawiła analiza sprowadza się do tego, że nowe dziecko spod skrzydeł Eidosu musi bardzo się postarać, żeby dobić do ścisłej czołówki. By sprostać temu zadaniu, gra proponuje nam pewną listę nowości, toteż skupimy się na analizie tychże.
Po pierwsze, dochodzi nam trójwymiarowy silnik meczowy. Nie jest to żadne novum w gatunku, rzecz tę albowiem wprowadzono już przed rokiem w Football Managerze. A także około stu lat temu w FIFA Manager... Wracając niemniej do naszych rozważań - modelowi meczów prezentowanemu tutaj graficznie bliżej do tej pierwszej gry, co moim zdaniem sprawdza się w gatunku menadżerów. Uproszczona grafa pozwala skupić się na analizie meczu, bo to nie jest przecież dynamiczny PES. Niestety, jeśli chodzi o oddawanie tego, co dzieje się na boisku, to rzecz wypada nie za ciekawie. Ustawienia taktyczne nie do końca znajdują przełożenie na akcje na murawie. O ile proste instrukcje w stylu „nie drybluj baranie” nasi zawodnicy są w stanie pojąć, to już czegoś takiego jak „panowie, gramy szybką, bezpieczną, krótką piłkę” załapać nie potrafią. Do tego dochodzą też błędy graficzne - bramkarz łapie piłkę tyłem, czy boczny pomocnik sobie obok niej pobiegnie. Kiepsko, proszę Państwa, kiepsko.
Lecimy dalej – pakiet medialny. Bycie na czasie w świecie zarządzania drużyną klubową jest (nie da się zaprzeczyć) całkiem istotne. Najnowsze transfery, zwolnienia, plotki, informacje o kontuzjach itd. są bardzo ważne w procesie podejmowania decyzji. W grze ich prezentacja może albo ułatwić wejście do świata futbolowego przez nią stworzonego, albo to mocno utrudnić. Zapowiedzi producentów były szumne - nowy interfejs z możliwością dostosowywania ilości i rodzaju dostarczanych informacji, ich tematyczne sortowanie oraz wysoki poziom interakcji menadżera z mediami. Chwała im za to, że udało się te wszystkie rzeczy zawrzeć, choć według mnie przełączanie między jedną wiadomością, a inną wypada niezbyt intuicyjnie. Ale ogólnie w kategorii media i wiadomości jest nieźle.
[break/]Kolejna nowinka – ProZone, czyli autorskie narzędzie do analizy pomeczowej, podobne do tego, co możemy zobaczyć w autentycznych rozgrywkach ligowych. W skrócie – kto, skąd oraz ile razy strzelał, przebiegł ile kilometrów i w jakim sektorze boiska, w jaki sposób i do kogo podawał, czy w czasie meczu bujał w obłokach i myślał co o nim napiszą w komentarzach w jakimś serwisie netowym… No dobrze - z wyjątkiem tego ostatniego. W każdym razie jest to narzędzie wysoce użyteczne i (tutaj wielki plus dla dzieła BGS) w zasadzie niewykorzystywane w konkurujących z opisywanym tytułem grach. Praca z tym narzędziem była dla mnie jedną z dwóch najprzyjemniejszych elementów nowego Championship Managera.
Po czwarte – nowy system treningu. Wyobraźcie sobie boisko, grupę piłkarzy i swój notatnik. Wymyślacie jakieś ćwiczenie, dajmy na to sprint, i bierzecie trzech najszybszych chłopaków ze składu. Ostrzejszy krzyk i poszli! Teraz nakazujecie wszystko powtórzyć, robicie notatki. Potem dajecie sprinterom odpocząć, a skrzydłowym wydajecie rozkaz "pięć razy dośrodkować z lewej strony". I znów notatki, na własny użytek. Następnie gierka treningowa i testowanie ustawienia z dwoma napastnikami, przeciw drużynie broniącej się trzema środkowymi defensorami. Tak w skrócie wygląda tu trening. Wrażenie uczestniczenia w nim jako trener jest fantastyczne, zwłaszcza, że wszystkie ćwiczenia ilustrowane są w trójwymiarowym silniku. Do tego dochodzi możliwość (uwaga) kreowania własnych rozwiązań stałych fragmentów gry i późniejszego ich testowania. Jak dziecko bawiłem się tu kilka ładnych godzin. Ponadto możemy indywidualnie dopasować trening pod poszczególnych graczy lub połączyć ich w grupy. Przydatna jest też opcja zmieniania preferencji - na przykład nakazanie bramkarzowi wychodzenie daleko z bramki albo odwrotnie, grę na linii. Póki co CM 2010 jest pod tym względem wyraźnym liderem. Fajnie, że dystrybutor dołączył do gry dodatek, którym jest właśnie notatnik, z ołówkiem i z logo tytułu. Mała rzecz, a cieszy.
Niestety to tyle, jeśli chodzi o reklamowane nowości. W sumie wyszły one grze na dobre, bo zbliżają ją do najlepszych produktów obecnych na rynku. Do czego muszę się tutaj przyczepić (wciąż jesteśmy w temacie nowinek), to silnik meczowy. Gra aspirująca do bycia „poważnym” menedżerem po prostu nie może mieć aż takiej przepaści między tym, co piłkarzom mówimy, a tym co dzieje się na boisku. Nieważne jak dobre by nie były pozostałe elementy produkcji, ten akurat jest w stanie naprawdę zabić całą zabawę. Bo i po co trenować grajków, skoro nie ma to przełożenia na ich występ na murawie? Cały wysiłek idzie po prostu na marne, a my się frustrujemy zgrzytając zębami i waląc pięściami w klawiaturę.
[break/]Jeśli chodzi o resztę mniejszych lub większych elementów gry to nie odstają one w sposób wyraźny od standardów rynkowych z tej dziedziny. Wyszukiwanie talentów jest zrobione solidnie, model finansowy mamy odpowiedni, lista klubów oraz lig, choć głównie europejska, tak w większości jest zrealizowana zadowalająco. Graficznie bliżej tej grze do serii FM niż FIFA Manager, ale jak już pokrótce nakreślałem moim zdaniem to wcale nie jest wada. Nie po to kupuję wszak grę opartą na statystkach i liczbach, żeby graficzne dodatki mnie rozpraszały. Szeroko pojętego udźwiękowienia, prócz paru uroczych kliknięć i hałasów, nie stwierdzono.
Co ciekawe, poimo generalnie pozytywnych odczuć przy obcowaniu z Championship Manager 2010, cały czas coś mi nie pasowało, jednak strasznie trudno było mi dojść do tego, o co dokładnie chodzi. W końcu przyszło jednak olśnienie – tytuł ten bardzo często ma jakieś błędy w szczegółach. A to jakaś opcja jest tak ukryta, że trzeba jej 10 minut szukać, a to nie ma raportów o nadchodzącym przeciwniku, czy też znów nie wszyscy piłkarze na początku sezonu są w świetnej formie – ergo nie trzeba ich w ogóle przeprowadzać przez okres przygotowawczy. Jak to mówią „kropla drąży skałę” i w tej grze to właśnie małe detale zaniżają dodatkowo ocenę końcową.
Podsumowując, Championship Manager ma ambicje doskoczyć do czołówki gatunku i na wielu polach grze się to udaje. Świetny model treningowy, opcja ProZone i interakcja z mediami są bardzo udanymi funkcjonalnościami, którym na pewno warto poświęcić uwagę. Jednak świetne wrażenie niszczone jest niestety wszechobecnymi problemami w drobnych aspektach zabawy, o których wspomniałem wcześniej, a jeszcze bardziej odbija się na dobrej zabawie silnik meczowy, który niestety nie oddaje piękna futbolu, często też nie odzwierciedlając po prostu naszych decyzji. Boję się więc, że w roku 2009 Championship Manager 2010, jakkolwiek przyjemnych nowinek by nie zawierał, przegra w starciu z rynkowymi kolosami menedżerów futbolu. Stąd taka ocena.