Amerykanie się martwią, ale polska policja nie widzi zagrożenia w Yanosiku i Waze
Popularna nawigacja Waze została skrytykowana przez policjantów z Nowego Jorku za to, że rzekomo pomaga nietrzeźwym kierowcom unikać kontroli drogowych. W Polsce od lat funkcjonuje system ostrzegania kierowców Yanosik i jego konkurent Rysiek. Waze też powoli zdobywa popularność, ale polska policja nie wypowiadała się tak ostro o aplikacjach ani nie walczy z ich funkcjami. Nie wystosowała też listu do producentów aplikacji, by zaprzestali oznaczania w nich miejsc kontroli.
14.02.2019 | aktual.: 15.02.2019 16:16
Dlaczego polska policja jest spokojna, a nowojorska ma pretensje do Google? Przypuszczam, że chodzi o tło historyczne – w Polsce kierowcy ostrzegali się o kontrolach od zawsze. Powszechnie przyjętym znakiem było mruganie światłami, kierowcy zawodowi i taksówkarze zaś chętnie korzystają z CB radia. Aplikacje to po prostu nowy sposób na robienie czegoś, co istniało od zawsze. Tego samego zdania jest Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. W rozmowie ze mną stwierdził, że takie aplikacje to naturalny krok w rozwoju techniki, a nie problem nie do pokonania.
Fotoradary i tak są oznaczone
Ostrzeganie przed fotoradarami przez aplikacje w ogóle nie jest zagrożeniem. Podinspektor Radosław Kobryś przypomniał, że stacjonarne urządzenia kontrolujące prędkość i tak są oznaczone, kierowcy są też informowani o odcinkowych kontrolach prędkości i obszarach monitorowanych w miastach. Aplikacja stanowi w takiej sytuacji dodatkowe źródło informacji, ale na pewno nie jest zagrożeniem dla fotoradarów.
W rozmowie z podinspektorem padł też argument, że fotoradary mają zmusić kierowców do ograniczenia prędkości, a nie robić im zdjęcia z ukrycia i tym sposobem wzbogacać skarb państwa. Kierowcy mogą mieć na ten temat inne zdanie, ale ogólne założenia są słuszne. Moim zdaniem, jeśli Yanosik lub Waze dodatkowo przekonają kierowcę, by zwolnił na niebezpiecznym odcinku – tym lepiej dla wszystkich uczestników ruchu.
Wszystkich kontroli nie da się ominąć
Nowojorczycy nie są jedynymi, którzy obawiają się aplikacji tego typu. Zdaniem niektórych wskazywanie miejsca przebywania policjantów to wręcz zaproszenie do zamachu.
Funkcjonariusze z Nowego Jorku zarzucali nawigacji Waze przede wszystkim to, że pomaga kierowcom prowadzącym samochody po spożyciu alkoholu. Warto tu przypomnieć, że w Stanach Zjednoczonych dopuszczalne stężenie alkoholu we krwi kierowcy to nawet 0,8 promila w niektórych stanach (w Polsce 0,2 promila), co powoduje znaczne rozluźnienie w zwyczajach tamtejszych kierowców, nawet jeśli wożą ze sobą dzieci. Według policjantów zaś Waze pomaga osobom w stanie wskazującym omijać punkty kontroli i wybierać drogi mniej zatłoczone. Przez to daje złudne poczucie bezpieczeństwa, a osoby pod wpływem alkoholu sprawiają takie samo zagrożenie na drodze bez względu na to, gdzie się poruszają.
Policja nie obawia się, że w Polsce dojdzie do podobnej sytuacji. Owszem, osoby prowadzące pod wpływem alkoholu mogą minimalnie zwiększyć swoje szanse na omijanie kontroli stacjonarnych dzięki aplikacjom. Podinspektor Radosław Kobryś wprost zapowiedział, że mimo aplikacji takie osoby w końcu trafią na patrol lub służbę dynamiczną. Wielu policjantów przemieszcza się po okolicy i prowadzi wyrywkowe kontrole.
Podobnie jest z policjantami poruszającymi się w nieoznakowanych samochodach. Kierowcy mogą informować się o tym, że widzieli w okolicy samochód danej marki, mogą nawet podać jego numery rejestracyjne. Jednostka jednak nie stoi w miejscu i zanim informacja zostanie rozesłana do wszystkich zainteresowanych, policjanci mogą być zupełnie gdzie indziej. Dlatego dla polskiej policji takie ostrzeżenia nie są problemem nie do pokonania i na pewno nie zostaną wytoczone „ciężkie działa” przeciwko Yanosikowi lub Waze.
Podinspektor Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji zwrócił też uwagę na to, że warunki na drogach w Polsce z roku na rok się poprawiają. Wciąż nie można powiedzieć, że jest całkowicie bezpiecznie, ale jest coraz lepiej. Według raportów policji liczba wypadków drogowych spada, mimo że rośnie liczba zarejestrowanych w Polsce samochodów. W 2017 roku w 8,5 proc. wypadków brały udział osoby nietrzeźwe (2788 wypadków) – ta liczba także spada. Niestety wciąż zatrzymywanych jest ponad 100 tys. nietrzeźwych kierowców rocznie. Ta liczba powoli spada, ale zaawansowane nawigacje i smartfony raczej nie mają z tym nic wspólnego.
Ostrzeganie to miecz obosieczny
Radosław Kobryś zwrócił uwagę także na to, że wzajemne ostrzeganie się na drodze może mieć również negatywne konsekwencje dla innych kierowców w określonych sytuacjach. Ekstremalnym przykładem jest tu kradzież samochodu. Kierowcy mogą nieumyślnie pomóc złodziejowi uniknąć kontroli, przez co bezpiecznie dotrze do „dziupli” z łupem.
Z rozmowy wynika, że w Polsce policja podchodzi do tematu aplikacji dość spokojnie. Biuro Ruchu Drogowego widzi pewne problemy, ale nie uważa ich za przeszkody nie do pokonania. Czas pokaże, jak rozwój techniki wpłynie na warunki i kulturę na polskich drogach.