Recenzja kolekcji Aurora: myszy, słuchawek i klawiatury
14.10.2022 | aktual.: 15.02.2023 09:58
Po nietuzinkowej serii POP przyszedł czas na kolekcję Aurora, która zdominowana jest przez śnieżną biel. Tym razem w skład zestawu wchodzi mysz, słuchawki i klawiatura w dwóch wariantach: przewodowym i bezprzewodowym. Wszystkie elementy serii dzięki jasnej stylistyce i delikatnemu podświetleniu wydają się lekkie niczym chmurka, która, notabene, jest również w pakiecie i pełni funkcję podkładki pod nadgarstki. Logitech oferuje także szereg dodatkowych, kolorowych akcesoriów w pastelowych kolorach, którymi będziemy mogli przełamać wszędobylską biel.
W moje ręce trafiło troje przedstawicieli owej kolekcji: myszka G705, słuchawki G735 i bezprzewodowa klawiatura G715. Choć na pierwszy rzut oka design urządzeń może wydawać się nieco kobiecy, to jednak jest to sprzęt, wysokiej jakości i (niestety) równie wysokiej ceny...
Mysz G705 z kolekcji Aurora jest ewidentnie stworzona dla osób z mniejszymi lub średnimi dłońmi. Jej rozmiar to 39,4 x 68,1 x 105,8 mm. Naprawdę maleństwo w porównaniu z chociażby z G502 X, którego recenzję opublikowałem kilka tygodni temu. Również sama waga G705 jest niewielka: 85,4 g.
Wygląd myszki z całej serii Aurara przypadł mi najbardziej do gustu. Jest idealna w swojej prostocie — przypominająca trochę futurystyczną, płytową zbroję. Matowe elementy przełamywane są transparentnymi, przez które uchodzi oświetlenie RGB. Bryła G705 została wyprofilowana dla graczy praworęcznych. Nad podparciem dla kciuka standardowo umieszczono dwa dodatkowe klawisze, które domyślnie pełnią funkcje “cofnij” i “dalej”. Na całej powierzchni nie znalazło się, żadne dodatkowe ogumienie poprawiające chwyt.
Aktywacja głównych przycisków następuje na każdej części łopatek. Producent nie chwali się modelem przełączników, co trochę może zbić z tropu bardziej świadomych użytkowników. Rolka posiada jeden tryb — skokowy, który działa całkiem cicho, choć przeskoki są dobrze wyczuwalne pod palcami. Przycisk pod scrollem aktywuje się bez większego oporu, lecz z zachowanym umiarem, aby przez przypadek go nie aktywować.
G705 wyposażono jeszcze w klawisz zmiany DPI i przełączania się między połączeniem Bluetooth i Lightspeed, umieszczony na spodzie. Podwozie skrywa jeszcze prawdziwą zagadkę w postaci optycznego sensora, którego nazwa także nie została zdradzona. Logitech potwierdza tylko zakres rozdzielczości od 100 do 8200 DPI (wszystkie nieinterpolowane) i polling rate: 125Hz, 250Hz, 500Hz i 1000 Hz. Z moich testów wynika, że minimalny LOD to 1,2 mm niezmiennie od powierzchni. Sensor również dobrze radzi sobie na szklanych blatach. Oczywiście nie ma mowy tutaj o niepożądanych zjawiskach jak: wygładzanie, filtrowanie i akceleracja.
Jeśli chodzi o pojemność baterii, to Logitechowi weszło już w krew niezamieszczanie tej informacji w specyfikacji (mój tester wskazał dwa razy pojemność równą 575 mAh). Producent wspomina tylko, że czas pracy na jednym ładowaniu może wynosić do 40 godzin z włączonym podświetleniem i nie można się z tym nie zgodzić. G705 ładowałem co około pięć dni, a spędzam przy komputerze średnio osiem godzin dzienne. Bez włączonego podświetlenia ten czas wydłuża się ponad czterokrotnie.
G705 możemy połączyć z komputerem za pomocą przewodu, odbiornika Lightspeed i połączenia Bluetooth. Jednak tylko dwie pierwsze opcje gwarantują niskie opóźnienia, a to ważne, jeśli chcemy używać myszy w grach, gdzie refleks i szybkość ogrywa główne role.
Generalnie Logitech G705 to dobra mysz o uroczym wyglądzie i oświetleniu RGB. Jednak mam pewne opory, aby nazwać ją gamingowym orężem. Brak informacji ze strony na temat podstawowych parametrów budzi pewne wątpliwości. Jeśli pominiemy tę kwestię, to gryzoń może przypaść do gustu osobom o mniejszych i średni dłoniach. Gracze z większymi łapkami mogą się na nią skusić, o ile preferują chwyt Fingertip.
Bezprzewodowe słuchawki G735 to kolejny reprezentant kolekcji Aurora. Logitech projektując ów headset, wykonał świetną robotę, znalazł dobrą równowagę między stylem, wygodą i funkcjami. Dzięki obsłudze zarówno komunikacji bezprzewodowej, jak i przewodowej pokrywa on całe spektrum możliwości połączenia i staje się uniwersalnym zestawem słuchawkowym.
G735 ma świetny minimalistyczny design. Odłączając mikrofon i wyłączając podświetlenie, zyskujemy fajne słuchawki, które wyglądają nieco jak efekt mezaliansu Sony WH‑1000XM5 z Apple AirPods Max. Jakość wykonania zestawu jest bardzo wysoka. Pałąk, jak i poduszki nauszników zostały obite sztuczną, białą skórą i wypełnione pianką zapamiętująca kształt. Muszle regulują się zarówno w pozimie jak i w pionie, dając gwarancję idealnego dopasowania do głowy. Przyciski sterujące zostały rozsiane na dwóch czaszach. Po lewej stronie zestawu znajduje się pokrętło głośności, wejście audio-Jack 3,5 mm, port USB‑C i przyciski odpowiedzialne za wyciszenie mikrofonu i włączenie urządzenia. Również na lewym nauszniku rozlokowano gniazdo do podłączenia mikrofonu.
Po przeciwnej stronie znalazł się przycisk Lightspeed, który umożliwia parowanie z urządzeniami Bluetooth i przełączanie między dwoma bezprzewodowymi źródłami. Poniżej umieszczono przełącznik A/B crossfade, który pozwala na wybranie idealnego miksu podczas jednoczesnego odtwarzania dwóch źródeł dźwięku.
Logitech na końcówkach pałąka dodał opisy w alfabecie Braille'a, aby ułatwić orientację zestawu słuchawkowego osobom niedowidzącym — takie akcje się mocno ceni :)
G735 są niezwykle wygodne, nawet gdy nosi się je przez dłuższy czas. Nigdy nie czułem nacisku na czubek głowy. Są też lekkie, ważą 260 gramów. Jedynym problemem jest to, że nauszniki nie bardzo oddychają i zmuszają do sporadycznych przerwy. Mam nadzieję, że Logitech udostępni dodatkowe pady obite welurem, a nie sztuczną skórą.
G735 wyposażono w 40-milimetrowe, neodymowe przetworniki. Dodatkowo Logi chwali się kompatybilnością dźwięku przestrzennego Dolby Atmos i Windows Sonic. Po przetestowaniu słuchawek Logitech G735 w różnych grach, filmach, podcastach i piosenkach muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Zwłaszcza kiedy gra się w tytuły, które wspierają wyżej wymienione standardy dźwięku przestrzennego (np. ostatni Assassin's Creed). Rozgrywka w pełnym świecie dźwięków jest wprost niesamowita.
W końcu do czegoś trzeba się przycapić. A dostanie się mikrofonowi, a raczej jego wysięgnikowi, który nie jest w ogóle elastyczny, co strasznie mnie irytuje. Jednak wynagradza to mikrofon. Dzięki kardioidalnej charakterystyce pracy mamy gwarancję, że niepożądane dźwięki wokół nas zostaną odpowiednio zredukowane, a na dodatek ma wsparcie Blue VO!CE – dodatkowe oprogramowanie audio, które pozwala zmodulować nasz głos.
Wbudowany akumulator w Logitech G735 pozwala na 16 godzin pracy przy włączonym podświetlenie RGB lub 56, gdy zrezygnujemy ze światełek. Dwie doby na jednym ładowaniu to naprawdę bardzo dobry wynik.
Logitech G735 stał się moim faworytem wśród zestawów słuchawkowych, które miałem przyjemność testować. Oferuje on lekki styl i wygodę, a co najważniejsze, gwarantuje świetny dźwięk i akceptowalny czas pracy na jednym ładowaniu. Dużym plusem jest możliwość podłączenia go do dowolnego urządzenia, dzięki pokryciu wszystkich aktualnych standardów: USB Lightspeed, Bluetooth i audio-Jack. A co więcej, obsługuje jednoczesny dźwięk z dwóch urządzeń (wbudowany crossfader). To wszystko sprawia, że G735 staje się świetną parą uniwersalnych słuchawek dla prawie każdego.
Ostatnim, testowanym przeze mnie urządzeniem z kolekcji Aurora jest bezprzewodowa klawiatura G715. Na pierwszy rzut oka wygląda jak nieco spasiona wersja Logitech G915 TLK, której używam między testami, ale różnic jest o wiele więcej. Przede wszystkim Aurora to klawiatura wysokiego profilu, a na dokładkę ma zdejmowany przedni panel, dzięki któremu możemy dodać klawiaturze troszeczkę koloru.
Obudowa klawiatury została wykonana z solidnego kawałka plastiku z zaokrąglonymi rogami. Jej całkowity wymiar to 370,6 x 157 mm, a waga - 987 gramów. G715 ma 87‑klawiszową konstrukcję (TKL), więc pozbawiono ją bloku numerycznego, jednak w zamian dodano zestaw klawiszy multimedialnych i podświetlaną rolkę sterującą głośnością.
Jak można się spodziewać Logitech oferuje G715 z trzema różnymi typami przełączników mechanicznych GX: czerwonym (liniowymi), niebieskimi (klikalnymi) i brązowymi (dotykowymi). Warto dodać, że nasadki klawiszy wykonane są z podwójnego tworzywa PBT, a Logitech w swoim sklepie oferuje zestaw dodatkowych, kolorowych keycapów.
Spód klawiatury zawiera sześć sporych gumowych stópek i dwie pary wysuwanych nóżek regulujące kąt nachylenia klawiatury. Dodatkowo znalazło się też miejsce dla odbiornika Lightspeed.
Śnieżnobiały kolor G715, tak samo jak w przypadku pozostałych reprezentantów serii Aurora, stanowi doskonałą bazę dla podświetlenia. Klawiatura w tym zestawieniu otrzymała najwięcej stref, przez które możne rozchodzić się RGB. Poza klawiszami, mamy do dyspozycji jeszcze przezroczysty rant na spodzie. Cała seria Aurora ma kilka indiwidualny predefiniowanych trybów iluminacji, wykorzystujących pastelową mieszankę barw, która prezentuje się fenomenalnie. Oczywiście, kolory można zmienić, wydłużając tym samym czas działania na baterii (25 godzin pracy).
Jeśli chodzi o pracę G715, to zupełnie nie ma się do czego przyczepić, jest ona przyjemna zarówno w grach, jak i w codziennym użytkowaniu. Cieszy mnie fakt, że w tym modelu Logitech wybrał klasyczny układ z rozdzieleniem na odrębne sekcje klawiszy. Mój egzemplarz testowy wyposażono w brązowe przełączniki GX, których charakter pracy jest tożsamy z Cherry MX Brown. Same GXy są dość ciche podczas pisania, jednak zdejmowana, górna płytka trochę rezonuje, przez co klawiaturę można odebrać jako hałaśliwą.
Pod względem łączności Logitech G715 idzie dokładnie tą samą drogą, co pozostali członkowie kolekcji Aurora. Klawiatura oferuje możliwość połączenia z jednym urządzeniem Bluetooth i drugim, przy użyciu odbiornika Lightspeed USB o niskim opóźnieniu. Klawiatura posiada również dedykowany klawisz, którym możemy przełączać się między połączonymi urządzeniami w locie.
G715 to atrakcyjna, wykonana z bardzo dobrych materiałów, klawiatura bezprzewodowa zapewniająca całkiem przyjemne wrażenia podczas użytkowania. Ten element kolekcji Aurora używałem najdłużej i przyznam, że miałem, aby schować go z powrotem do pudełka…
Logitech G HUB jeden, aby nimi wszystkimi rządzić
Każdy element zestawu Aurora, jest kompatybilny z oprogramowaniem Logitech G HUB. Urządzenia po podłączeniu do komputera automatycznie wykrywane są przez program, który umożliwia dostosowanie ich funkcji przez użytkownika. Każdy gadżet posiada szereg unikalnych opcji, jak chociażby przypisywanie makr w klawiaturze i myszce czy kalibracja mikrofonu i dźwięku w słuchawkach. Jednak istnieje również część wspólna, to sekcja oświetlenia RGB, które możemy zsynchronizować między wszystkimi akcesoriami.
Dla mnie najważniejszą funkcją G HUBa jest wyświetlanie informacji o zapotrzebowaniu na energię poszczególnego urządzenia i wyliczanie przybliżonego czasu pracy na baterii (na podstawie aktualnych ustawień).
Kolekcja Aurora - TL;DR
Urządzenia śnieżnobiałej kolekcji Aurora na pewno nie przypadną do gustu wszystkim. Istnieje przekonanie, ze Logitech kierował tę serię w szczególności dla żeńskiej części graczy, bo zestaw jest biały i można kupić pastelowe dodatki. Dla mnie Aurora, to uniwersalna linia produktów w 75%, jednym minusem jest myszka (te pozostałe 25%), która ewidentnie została skrojona dla osób o mniejszych dłoniach. Pozostała część to jak najbardziej pełnoprawny sprzęt dla każdego gracza.
Mam tylko nadzieje, że z czasem Logitech dorzuci do swojego sklepów więcej opcje kolorystycznych, bo obecne nie są moimi ulubionymi.
* egzemplarze do testów i recenzji zostały udostępnione przez producenta