"Czysty Internet" czyli nadchodzi kolejna afera
23.09.2012 16:54
"Kiedy oni wreszcie skończą denerwować ludzi" - pomyślałem dzisiaj czytając artykuł na stronie Panoptykon.org. Tak, oto kolejna próba stworzenia arbitralnego cenzurowania sieci. Do piątku ten projekt nie miał służyć cenzurze... tak mówili. Jednak wyciekł pewien dokument, w którym pisze wyraźnie czym jest naprawdę "Czysty Internet". Projekt ten ma "służyć zwalczaniu terroryzmu". Jednak czy na pewno?
Najważniejsze rozwiązania proponowane w dokumencie:
- Prawo zezwalające policji na kontrolowanie przepływu informacji w sieci, łącznie z (teoretycznie anonimowymi) dyskusjami online.
- Usunięcie wszelkiego ustawodawstwa, które zabrania filtrowania treści lub kontrolowania tego, co pracownicy w swoich godzinach pracy przeglądają w sieci.
- Organy egzekwujące prawo powinny być w stanie usunąć daną treść „bez potrzeby stosowania skomplikowanych i sformalizowanych procedur”, zgodnie z zasadą „zaobserwuj i zareaguj”.
- „Świadome” udostępnianie linków do „treści związanych z działalnością terrorystyczną” (co istotne, projekt nie odnosi się do treści uznanych za nielegalne przez sąd ale do niezdefiniowanych, ogólnie rozumianych „treści związanych z działalnością terrorystyczną”) powinno stanowić przestępstwo na takiej samej zasadzie, jak owa działalność terrorystyczna.
- Stworzenie podstaw prawnych dla obowiązkowego systemu identyfikacji on‑line (tzw. prawo „potwierdzonej tożsamości”), aby zapobiec anonimowemu korzystaniu z usług internetowych.
- Dostawcy usług internetowych powinni być pociągani do odpowiedzialności za niewykorzystywanie w „rozsądny” sposób możliwości sprawowania nadzoru elektronicznego w celu identyfikowania (bliżej niezdefiniowanej) działalności terrorystycznej w Internecie.
- Firmy udostępniające technologie filtrujące oraz ich klienci powinni być pociągani do odpowiedzialności w przypadku niezgłoszenia „nielegalnych” treści rozpoznanych przez programy filtrujące.
- Użytkownicy powinni być również pociągani do odpowiedzialności za „świadome” zgłaszanie treści, które nie są nielegalne.
- Rządy powinny brać pod uwagę stopień zaangażowania dostawców usług internetowych w filtrowanie (nadzorowanie) treści w Internecie przy rozstrzyganiu publicznych przetargów na usługi internetowe.
- Systemy „ostrzegawcze” oraz blokujące treść powinny stać się integralną częścią serwisów społecznościowych.
- Anonimowość użytkowników zgłaszających (potencjalnie) nielegalną treść powinna zostać zachowana... jednak ich adresy IP powinny być rejestrowane, aby umożliwić ściganie w przypadku podejrzenia, że świadomie zgłaszają treści, które są legalne lub umożliwić szybsze analizowanie zgłoszeń od zaufanych informatorów.
- Firmy powinny wdrożyć systemy monitorujące treści udostępniane przez ich klientów on‑line, tak aby treści raz usunięte lub treści do nich podobne, nie były przesyłane i udostępniane ponownie.
- Należy przejść od systemu opartego na literze prawa, w którym to sąd decyduje o tym, czy dana treść narusza prawo, do systemu, w którym organy egzekwujące prawo (np. policja) są w stanie wydawać decyzje quasi-sądowe i żądać od dostawców usług internetowych usuwania treści z sieci. /źródło Panoptykon.org
Więcej można przeczytać tutaj. Pozdrawiam, takiktoś.