Życie informatyka to nie bajka
07.03.2011 | aktual.: 05.01.2014 11:39
Od kilku lat jestem administratorem 4 sieci komputerowych składających się w sumie z 80 komputerów. Jak to bywa w firmach takich jak moja (służba zdrowia) większość sprzętu jest no powiedzmy słusznego wieku (powyżej 4‑5 lat). Oczywiście wiąże się z tym ze od czasu do czasu których z tych pięknych sprzętów odmawia posłuszeństwa i tutaj do akcji wkraczam ja. Oczywiście w większości przypadków niedziałającego komputera problemem nie jest niedziałający sprzęt tylko no powiedzmy nieodpowiednio działający użytkownik. I tutaj zaczyna się ciekawa sprawa: 1) Dzwoni no powiedzmy pani Krysia i twierdzi, że drukarka nie działa, pytam więc co ma pani na myśli mówiąc nie działa, ona odpowiada nie działa i tyle, przychodzę patrze a ona jest nie włączona... 2) Wzywa mnie pani, która ma pracować na arkuszu kalkulacyjnym i twierdzi, że arkusz jest pusty, przychodzę, patrzę i wystarczy tylko przesunąć strzałką w bok... 3) Komputer nie chce się włączyć – patrzę a tam jakaś dyskietka siedzi w stacji no i komp próbuje bootowac z niej... Oczywiście trafiają i się i poważniejsze awarie, które nie obejdą się bez interwencji informatyka, ale takich przypadków, jest ok. 15‑20% . Jeśli wśród tego niewielkiego procentu zdarzy się awaria, która wymaga zabrania komputera do serwisu to jest wtedy płacz i zgrzyt zębów bo komputer jest niezbędny i musi być naprawiony już. Jeszcze dobrze nie zdążę zdiagnozować problemu a mam już telefon z narzekaniem że to tak długo trwa. Takich przykładów można by mnożyć w nieskończoność, ale nie o to mi tutaj chodzi. Chodzi mi o to, że wystarczy troszkę dobrej woli i przynajmniej połowa wszystkich problemów można rozwiązać samemu nie wzywając specjalistów, którzy niejednokrotnie każą sobie płacić bajońskie sumy za serwis. Jednocześnie proszę wszystkich domorosłych specjalistów o rozważne naprawianie komputerów, bo po waszych wizytach błahy problem może urosnąć do dużych problemów.
Niestety praca administratora wcale nie jest doceniana, bo gdy wszystko działa jak należy to nawet pies z kulawą nogą o nas nie zapyta niestety. Dopiero gdy coś się skaszani to słyszy się jaki to informatyk jest fajny i w ogóle. Niestety wielu zwykłych użytkowników nie ma pojęcia, co tak naprawdę robi informatyk. Dla wielu ludzi dzień pracy informatyka wygląda tak: 7.00 – 8.00 – informatyk pije kawę i idzie na papierosa 8.00 – 10.00 – informatyk coś tam naprawi, pogada to tu to tam (w międzyczasie papieros) 10.00 – 12.00 – informatyk je śniadanie i bawi się w internecie 12.00 – 14.00 – informatyk coś tam naprawi lub wdroży/złoży jakiś tam komputer 14.00 – 15.00 – informatyk zastanawia się jakby tutaj szybciej zwiać z pracy ehh to jest życie Ile ja bym dał żeby naprawdę tak wyglądał zwykły dzień pracy administratora, a w rzeczywistości to naprawdę ciężki kawałek chleba. Do tego chciałbym jeszcze przytoczyć krótką anegdotę, usłyszaną gdzieś kiedyś. Do pracy przychodzi nowy kierownik i zadaje pytanie – czy naprawdę potrzebujemy informatyka??? - No ręce opadają.
Jednocześnie tym tekstem chciałbym dać do myślenia wszystkim młodym czytelnikom, którzy marzą o pracy administratora, która nie jest tak słodka jakby się wydawało.
Tekst ten nie ma zamiaru wyśmiewać się z użytkowników mniej zaawansowanych. Jeśli ktoś poczuł się urażony to bardzo przepraszam.
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.