„Blogger od kuchni” — wywiad z bravo
18.02.2015 18:54
Ale się rozleniwiłem na tym zwolnieniu lekarskim, dzień się prawie skończył, a wpisu jak nie było tak nie ma. No ale szybko to nadrabiam:). Powrót "bloggera od kuchni" przyjął się nad wyraz dobrze, niestety nikt z komentujących nie zaproponował kto następny, wybrałem sam:). Zapraszam więc do przeczytania kolejnego wywiadu, tym razem z bravo, który jest naszym blogowym specjalistą od video podsumowań. Oprócz podsumowań bravo zajmuje się bardzo ogólną tematyką IT. Na jego blogu każdy znajdzie coś dla siebie. Bez zbędnego nudzenia zapraszam więc.
1) Na początek nieśmiertelne pytanie - Powiedz nam kilka słów o sobie.
Witam bardzo serdecznie i dziękuję za zaproszenie do tej rozmowy, które traktuję jak wyróżnienie - czy na to zasługuję, to już inna sprawa :‑) Streszczając w kilku słowach obraz mojej egzystencji na tym świecie, wypada zacząć od roku 1981, w którym to ujrzałem światło dzienne. Od zawsze interesowała mnie technika pod każdą postacią. Najpierw zaczęło się od Lego Technic, by w kolejnych etapach życia odkryć świat elektroniki (ocierając się przy okazji o elektrochemię), który przez szkolne lata był dla mnie jednym z ważniejszych tematów. Już w tym okresie próbowałem badać i naprawiać różne urządzenia elektryczne i elektroniczne, a koledzy zaczynali podsuwać niedziałające piloty do telewizora czy „walkmany”. Dużo wiedzy i inspiracji czerpałem z podobnych zainteresowań mojego starszego brata, do momentu pojawienia się w moim życiu tego niezwykłego, czarnego pudełka – ZX Spectrum 48k.
W tym momencie zaczęła się moja przygoda ze światem IT i zacząłem interesować się programowaniem. U szczytu rozwoju mojej „gumowej” przygody z BASIC-em moja „aplikacja” ładowała się prawie dwadzieścia minut z kasety magnetofonowej i zawierała prawie wszystkie moje programy uruchamiane z menu wzorowanym na Norton Commander z PC. Niestety po nieudanym eksperymencie zbudowania i podłączenia joysticka - „uwaliłem” procesor i zabawa się skończyła.
Kolejne lata przeleciały w miłej atmosferze z „przyjaciółką” w postaci Amigi 500, a następnie Amigi 1200, która ostatecznie rozrosła się do obudowy tower z kartą Apollo 1240 i procesorem 68040/40MHz z 16MB RAM i HDD 3,2GB oraz nagrywarką CD od LG. Były to czasy szkoły średniej, gdzie jej informatyka opierała się o WIN 3.11, a DOSa ćwiczyłem na emulatorze PCTask. Niestety świat Amigi się zawalił i nie mając wyjścia popełniłem straszną rzecz – przesiadłem się na „pieca” (PC x86).
Nie zanudzając moimi dalszymi losami, wspomnę tylko o nieudanym pomyśle studiów na wydziale robotyki (oczywiście nie dostałem się) i spędzeniu 1,5 roku na zupełnie innym kierunku – zrezygnowałem. Czy była to słuszna decyzja? - z perspektywy czasu raczej tak, tylko się tam męczyłem. W każdym razie wylądowałem na studium „Komputerowego Wspomagania Projektowania” i wreszcie zająłem się komputerami na poważnie. Wśród zajęć z AutoCAD-em były również bazy danych i zabawa z pakietem MS Access, a co się później okazało – miało wpływ na moje dalsze życie zawodowe.
Taka droga doprowadziła mnie do pierwszej pracy, w której zaczynałem od pisania aplikacji, właśnie z użyciem Access-a i jego VBA. Przez lata przejmowałem kolejne obowiązki i zajmowałem się wieloma nowymi zagadnieniami, aż stałem się „Specjalistą ds. IT” w krakowskiej firmie odzieżowej, która gości mnie już ponad 10 lat. Po więcej szczegółów zapraszam do mojego pierwszego wpisu blogowego na DP.
Moje kolejne zainteresowania obejmują w dalszym ciągu „dłubankę” elektroniczną, jako pozostałość z dawnych lat. Do tego lubię fotografię cyfrową i ujęcia macro co można było już zauważyć we wpisie o budowie dyfuzora. Lubuję się też w wideo filmowaniu no i oczywiście montażu cyfrowym, który na poważnie zagościł w moim domowym „studiu” po zakupie pierwszego pakietu z rodziny Sony Vegas, uważając go za jeden z lepszych. W konsekwencji pozwoliło mi to na realizację projektu w pewnym sensie „komercyjnego”, ale to już zupełnie inna historia.
2) OOO widzę że jesteśmy rówieśnikami i nasze historie są podobne :) No ale chyba każdy kto urodził się na przełomie lat 70‑tych i 80‑tych zaczynał podobnie. No ale nie zbaczając z tematu liznąłeś nieco programowania i nieco dłubania w środku. Co jest Ci bliższe?
Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta jak by się mogło wydawać. Ale spróbuję do tego dojść. Pamiętam, że za czasów szkolnych, jeden z moich kolegów posiadał kalkulator naukowy Casio z wyświetlaczem graficznym oraz możliwością pisania programów w Basicu, to było coś takiego:
Pożyczałem go na przerwach i z fascynacją tworzyłem co raz to nowsze programy. Najpierw o tematyce matematycznej do wyliczania np. liczb doskonałych czy rysowania różnych wykresów. Następnie zaczynały powstawać mniej lub bardziej udane mini gierki czy też generator map, a w pewnej chwili pracowałem nad symulacją „życia” :‑)
Czas Amigowy spędziłem głównie w Scali MM i zabawach na skryptach – więc nic szczególnego. Natomiast więcej siedziałem nad różnymi generatorami z bramek logicznych, odbiornikami podczerwieni, aż po mini nadajniki FM. Z kolei po zakupie pierwszego peceta, nastał czas dość popularnego VB6 (za czasów Win 98/Me), któremu zacząłem poświęcać więcej czasu niż lutownicy. W tym okresie powstało kilka ciekawych (moim zdaniem) programików – przykładowo jeden z nich monitorował pracę wskazanych dysków i pokazywał różnice wolnego miejsca, czy też konwerter kodowania znaków z win1250 na ISO lub prosty notatnik z „szyfrowaniem” częściowo opartym o szyfr Cezara, ale z moimi wtrąceniami. Ostatnie zabawy skupiłem nad bibliotekami „dll”, co przydało się potem w pracy – napisałem jedną z generatorem kodu kreskowego EAN do aplikacji organizującej produkcję - jeden z pierwszych projektów, jakim „zabłysnąłem” przed szefem :‑) Zresztą bibliotekę podpiętą pod Accessa używam do dzisiaj.
Wydaje mi się, że więcej frajdy sprawia mi tworzenie kodu, jednak nie można powiedzieć, że jest to mój „konik”, jest jeszcze przecież tyle innych ciekawych rzeczy do poznania i wypróbowania... Generalnie najbardziej ulubionym zajęciem jest tworzenie czegoś nowego i rozwiązywanie przy tym problemów. Mogłem siedzieć całymi dniami nad jakąś „zagwozdką”, aby tylko to rozpracować – finał był najprzyjemniejszy.
Co jakiś czas zabieram się za budowanie różnych dziwnych rzeczy – np. zajmuję się też hobbistycznie techniką oświetleniową LED. Można powiedzieć, że moje życie jest poprzeplatane programistycznymi oraz czysto technicznymi projektami i raczej są one w pewnej równowadze, ale z delikatnym nachyleniem w stronę programowania. Jednak zastrzegam, że może się to zmienić ;‑)
3) Zmieniając nieco temat - nick i avatar to dla Ciebie ważny “zlepek” czy niekoniecznie?
Mój avatar powstał właściwie niedawno – z początkiem serii podsumowań wideo i jest to zdjęcie wykonane z „wypadu” nad Pustynię Błędowską pod Olkuszem. Zastanawiając się chwilę nad tym wyborem - stwierdziłem, że w zasadzie nic innego nie ma sensu. Jak „ulepię” sobie coś abstrakcyjnego, to pewnie za jakiś czas przestanie mi się podobać – więc niech będę ja, na żywo!
Co do nicka, to historia rozpoczęła się na przełomie wieku i ma związek z popularnym w tamtym okresie radiem CB. Internet nie był powszechnym zjawiskiem w tym czasie i wielu ludzi zakładało sobie radyjka w domu, ładując przynajmniej kilkumetrową antenę na balkon czy dach. Życie towarzyskie toczyło się na „kanałku”, a nickiem było tzw. „wywołanie”. Jako, że mój starszy brat zaczął się „bawić” wcześniej – wymyślił sobie wywołanie „Alfa”. Po wielu rozmyślaniach nie pozostało mi nic innego, jak tylko kolejny kod w alfabecie ICAO (system literowania w komunikacji radiowej), czyli Bravo. Po wejściu w szeregi internautów, zacząłem stosować tą nazwę jako właśnie nick na portalach i forach. Aktualnie jestem dość przywiązany do mojego „wywołania” i nie wyobrażam sobie już innego.
4) Widzę, że oprócz komputerów trafił się u Ciebie epizod z radiem CB. A co po za elektroniką? Zajmujesz/Interesujesz się czymś “nieelektronicznym?
Tak jak wspominałem już wcześniej, interesuję się fotografią macro. Podejrzenie szczegółów ciężko dostrzegalnych gołym okiem jest dość fascynujące. Jeżeli uda się zrobić ciekawe ujecie, to satysfakcja murowana. W okresie letnim, czasem wybieram się na tereny zielone w celu poszukiwania inspiracji. Pomaga mi w tym nie najnowszy już Canon Power Shot A610 i kilka dodatkowych akcesoriów fotograficznych.
Wspomnieć mogę jeszcze o moich zainteresowaniach filmami SF – które traktuję priorytetowo w repertuarze kinowym. Można też powiedzieć, że jestem trochę fanem Star Treka – i jeszcze za czasów odtwarzaczy VHS, niesamowite wrażenie zrobił na mnie „Star Trek: The Motion Picture” z 1979 roku, choć oglądałem go w latach dziewięćdziesiątych. Aktualnie posiadam na DVD obie najnowsze części wyreżyserowane przez J.J. Abramsa, pomimo że byłem na nich w kinie – więc chyba trochę fanem jestem :‑)
5) No i temat, który zawsze wywołuje burzę komentarzy i dyskusji. Windows kontra Linux? Po której stronie barykady widzisz Siebie?
Wszelkie wojny w tym temacie uważam za bezsensowne. Moim zdaniem są to, posiadające równie wysoki potencjał ekosystemy, które powinny się uzupełniać, a nie zastępować. Każdy z nich sprawdza się w swoich określonych zastosowaniach i nie ma co na siłę i bez powodu tego zmieniać, czy udowadniać że ten po przeciwnej stronie też tak może jak ten drugi. Faktem jest, że „okienka” utrzymują swoją monopolistyczną pozycję na rynku głównie przez bogatą bazę oprogramowania i trudno jest to zmienić, choć jak MS będzie się tak starał jak obecnie, to kto wie co zrobią developerzy. W każdym razie sam preferuję jednak windę, ze względu właśnie na szeroką dostępność różnego rodzaju oprogramowania i współpracę szerokiego wachlarza sprzętu z tą platformą. Kiedyś za czasów Amigi, byłem jej w pewnym sensie fan‑boyem i krytykowałem pecety na wszystkie sposoby, a wręcz się z nich naśmiewałem. Niestety rynek PC bardzo szybko się rozwijał i musiałem się pogodzić z faktem posiadania „blaszaka” i pracy na systemie Windows, bo po prostu tak było taniej, łatwiej i wygodniej, aby wykorzystać maksymalnie dostępny hard i soft. Z Linuksem miałem styczność przede wszystkim na uczelni, ale głównie to był internet z przeglądarką Netscape oraz drobne epizody programistyczne. Cały boom swobodnie dostępnego, różnorodnego i łatwo obsługującego się oprogramowania, odbywał się właśnie pod okienkami. Dlatego mój typ padł na monopolistę – bo jest wygodniej. Jednak nie wyobrażam sobie braku Linuksa – on też ma być i jest, tam gdzie jego zastosowanie jest wygodniejsze i korzystniejsze.
6) Jako, że jednak opowiedziałeś się za Windowsem to zapewne sprawdziłeś działanie najnowszej wersji tego systemu. Jak wrażenia?
Pierwsze wrażenie nie specjalnie było dobre – szczególnie z ostatniej kompilacji. Wygląd elementów systemowego gui, bez wątpienia zmierza w kierunku stylu z lat dziewięćdziesiątych i chyba każdy to zauważył. Jednak, to co mnie najbardziej niepokoi to wciąż niespójny interfejs, w którym na siłę „mutuje” się modern z klasyką. Niebezpieczny trend ujawnił się po zastąpieniu tradycyjnej wersji Windows Update na płaski styl modern. Nie widzę nic dobrego w tym, że klasyczne wersje aplikacji, są zastępowane na „kafelkowe” i przy okazji zubożane ze swoich zaawansowanych opcji. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie na wydawanie wyroków dla nowych okienek. Można mieć jeszcze podejrzenie, że wersja testowa prezentuje wizję OS‑a dla tabletów. Na taki scenariusz może wskazywać płynna reorganizacja zawartości okien modern, podczas zmiany ich rozmiaru. Widać, że MS chce zrobić uniwersalny system, który będzie mógł działać na różnych urządzeniach – stacjonarnych i mobilnych. Liczę na to, że finalna wersja w trybie stacjonarnym, będzie miała bardziej tradycyjny styl obsługi.
7) Ale wiesz Windows to nie tylko zmiany w GUI, a również co nie co pod maską. Ale o tym przekonamy się dopiero po wydaniu finalnej wersji bo póki co Cortana czy Spartan to tylko mrzonka.
No tak, spodziewałem się wspomnienia o zmianach „pod maską”. Na razie nie ma za bardzo o czym dyskutować, bo ewentualne ulepszenia (poza zmianą numerka jądra) będzie można zaobserwować dopiero w codziennym użytkowaniu, podczas normalnej pracy. Wszystkie obietnice zweryfikuje praktyka, ale generalnie dotychczasowe testy nie pokazują żadnych wielkich rewolucji pod względem wydajności. Mamy mieć lepsze wykorzystanie wielu rdzeni czy większą troskę o zabezpieczenia. Jak na razie jedyną zmianą, dającą realne korzyści jest wprowadzenie DirectX 12, które daje zysk wydajności przetwarzania grafiki 3D porównywalny z Mantle, czyli może być kilkukrotnie szybciej niż poprzednie wersje. Zmiany wewnętrzne to również większa integracja z chmurą i tutaj nie wiem czy należy się tym tak bardzo ekscytować – na pewno takie zmiany są na rękę MS, który prawdopodobnie planuje wersję w modelu subskrypcyjnym (Windows 365 ?). Jeżeli chodzi o nową przeglądarkę, a przede wszystkim jej silnik, to będę się temu przyglądał – na razie jest jeszcze za wcześnie, a cyferki w benchmarkach to jeszcze za mało. O Cortanie nie mam w zasadzie nic do powiedzenia, dopóki nie będzie zlokalizowana. Praktyka niestety podpowiada, że nie prędko zobaczymy polską asystentkę w akcji, tak jak od czasów Visty (czyli od ok. 8 lat) nie doczekaliśmy się rozpoznawania mowy w naszym ojczystym języku. Tutaj muszę przyznać, że palma pierwszeństwa należy się Google, które już od dawna rozpoznaje język polski i niebawem powinien „zaskoczyć” głosowy asystent.
8) Wróćmy jednak do DP - dlaczego właśnie ten portal wybrałeś do blogowania?
Jak zapewne większość użytkowników, do portalu DP przyciągnęła mnie baza oprogramowania. Z czasem zaglądałem tu również w celu przeczytania ciekawych newsów, no i cotygodniowych spotkań z „Piratem”. Po lekturze pierwszych blogów, postanowiłem się zarejestrować – powiem szczerze głównie w celu „zaklepania” nicka :‑) Przeczuwałem bowiem, że portal może mnie zatrzymać na dłużej. Miła atmosfera i proste, uczciwe zasady – to mnie przyciągnęło. Szeroka tematyka portalu również jest elementem przyciągającym i równie dobrze są przyjmowane tematy czysto informatyczno-techniczne, jak również można sobie pozwolić na formę felietonu w tematach spokrewnionych, w których można swobodnie realizować istotę bloga czyli naszego, prywatnego dziennika sieciowego.
9) No właśnie, tematy do wpisów to u Ciebie spontan czy raczej mocno i dokładnie przemyślana sprawa?
Przeważnie pomysły na wpisy rodzą się pod wpływem zdarzeń, podczas codziennych obowiązków. Gdy zauważę coś ciekawego, to już zaczynam układać w głowie historię i zbieram materiały – np. robię zdjęcia. Od czasu do czasu również planuję niektóre wpisy, jak np. testy przeglądarek internetowych, czy „9 dobrych programów na Androida”. Przygotowanie trwa zazwyczaj dłużej, ze względu na realizację według „scenariusza”, który zakłada np. wykonanie testów i opracowanie wyników. Generalnie na moim blogu można znaleźć wpisy podyktowane chwilą, jak i te skrupulatnie zaplanowane. Przelewanie moich rozmyślań na blogowe karty, dość często staram się ukończyć tego samego dnia i nie raz zarwałem późną nockę. A tak dla ciekawskich, pracuję nad kilkoma zaplanowanymi publikacjami i mam nadzieję, że uda się do wakacji coś z tego upublicznić, niestety nie wszystko idzie gładko...
10) Seria, dzięki której jesteś rozpoznawany na DP to “Blog flesz” - skąd pomysł i jak wygląda tworzenie kolejnych wpisów?
Blog flesz powstał pod wpływem obejrzenia pierwszego odcinka „DP na żywo”, choć już wcześniej myślałem o wpisach dotyczących samych blogów. Nieodłączną częścią „fleszów”, są oczywiście nagrania, będące przeglądem wpisów z całego tygodnia, które zostały wyróżnione publikacją na głównej stronie blogów. Aby powstał wpis, zapisuję wszystkie tytuły blogów, nicki autorów oraz ich awatary. Do każdego zbieram grafikę (screen lub jedno z opublikowanych zdjęć) oraz nagrywam krótkie zdanie opisujące treść danego bloga. Po zebraniu wszystkiego co potrzebne – montuję nagranie i publikuję w serwisie YouTube. Kolejną częścią wpisu, jest symboliczna infografika, zawierająca takie informacje jak liczba blogów czy tagi jakimi były najczęściej oznaczone. Wiąże się to z przeglądnięciem każdego wpisu i spisaniem wszystkich potrzebnych danych. Następnie w kilku zdaniach zachęcam do lektury (przeważnie trzech) publikacji, które uważam za ciekawe. Jeżeli kogoś interesuje dokładnie proces powstawania klipu, zapraszam do obejrzenia nagrania pokazującego tworzenie odcinka „od kuchni”, pod tytułem „Blog flesz - jak to jest zrobione”.
Przygotowanie wpisu zaczyna się przeważnie w piątek lub sobotę – utworzenie listy blogów z grafikami, a następnie nagrywam „lektora” w piątek wieczorem lub w niedzielę rano. Kolejny etap to montaż, rendering i upload oraz sklecenie tekstu i na koniec lista tematów z linkami do blogów – to zdecydowanie najbardziej żmudna część – muszę pomyśleć nad jakąś automatyzacją :‑). Cała seria ma charakter eksperymentu i trudno powiedzieć ile jeszcze odcinków się pojawi, w każdym razie staram się, aby wszystko było zawsze na czas, chociaż nie ma lekko.
11) No to miło poznać prawdziwego pasjonata blogowania. A tak trochę z innej beczki - udzielasz się jeszcze gdzieś w otchłani Internetu czy jednak ograniczasz się tylko do DP?
Jak na razie dobreprogramy jest jedynym takim miejscem, w którym można mnie spotkać. Pojawiałem się incydentalnie na kilku forach technicznych czy fotograficznych, ale jakoś nie rozwinąłem tam swojej twórczości. Jednym z ciekawszych akcentów był projekt modyfikacji GUI systemowego, w odtwarzaczu mp4 Pentagram Eon Cineo. Było to jakieś 5 lat temu i miałem mały wątek na forum producenta. Od tamtej pory kręcę się właściwie tylko na DP.
12) I tak na koniec - Nie kojarzę Cię z żadnego z HotZlotów - tak słaba mam pamięć czy rzeczywiście na żadnym nie byłeś?. Bo na koniec (tak tradycyjnie) chciałem o HotZlot zapytać.
Niestety jeszcze nie było mnie na żadnym zlocie, ale mam nadzieję, że uda mi się w końcu tak ułożyć sprawy zawodowe i osobiste, że pojawię się na tym tak zachwalanym spotkaniu.
Kolejny wywiad za nami, dziękująć za rozmowę trzaby zapytać Was drodzy czytelnicy - kto następny? No i oczywiście link do mojego spisu treści też by się przydał.