Największe miasta Świata
31.12.2011 15:03
Pytania, które powinniście sobie zadać, zanim rozpoczniecie lekturę niniejszego wpisu, brzmią: «Czym jest „Świat”? Który „Świat”? Co oznacza „największe”?». Tak, zgadliście. Czeka Was kolejny wpis o naturze filozoficznej z elementami Social Networks. ;) Tak na marginesie: za pomoc w realizacji graficznej wizualizacji dla podsumowania serdecznie dziękuję Szirkowi ;)
Wieloznaczność Świata
W dniu dzisiejszym, nasz Świat dzielimy na kilka sekcji. Po pierwsze – Wszechświat, który obejmuje wszystko. Dalej Ziemię, naszą planetę, innymi słowy „Świat”. W dalszej mierze, dzielimy to na „Świat Realny” oraz „Świat Wirtualny”. Pierwszy z nich na „Sferę prywatną” i „Sferę publiczną”, podczas gdy drugi…
Świat Wirtualny
…możemy podzielić według wykorzystywanych serwisów i usług. Wybierzmy kilka z nich… co by tu… o, na przykład te:
- Gadu-Gadu
- Skype
- YouTube
Teraz wyobraźcie sobie, że każdy z tych portali / serwisów / usług ma urzeczywistnienie w formie prawdziwego miasta. Naszym zadaniem będzie przyjrzeć się rynkowi / centrum każdego z nich.
Gadulstwo
Miejscowość o nazwie Gadulstwo leży w Polsce i obejmuje niemal cały kraj. Jest to ogromna metropolia, zamieszkiwana przez 6 milionów mieszkańców (a przynajmniej tak twierdzą mieszkańcy City of Wiki, tworzących największą encyklopedię na naszej planecie), choć da się zauważyć, że spora część z nich wygląda wręcz identycznie, a niektórzy położyli się gdzieś w losowym punkcie miasta i leżą w wiecznym bezruchu…
Spójrzmy, jak Ci ludzie się ze sobą komunikują. Każdy nosi ze sobą komputer, telefon komórkowy lub tablet. Na twarzach maluje im się ogromny, słoneczny uśmiech, a ubranie świadczy o wybranym statusie. O, popatrzcie! Oto biegnie gromada 14‑latek ubranych na zielono! W ogólnym zamieszaniu, wciąż klikając coś na swoich telefonach komórkowych i wielkich, noszonych na plecach, komputerach stacjonarnych. Te z komputerami stacjonarnymi mają pecha – w pewnym momencie przekraczają zasięg swojego kabla, i wszystkie w tym momencie przewracają się na plecy, a ich ubranie powoli zmienia barwę na krwisto-czerwoną…
Gdzieś w ciemnych uliczkach Gadulstwa pojawiają się ubrane na biało, zgarbione postaci. Czasem wchodzą między różnobarwny tłum, myśląc, że nikt ich nie rozpozna. Jeśli ktoś ich zauważa, kładą się na ziemi tam gdzie akurat stoją i próbują udawać, że są czerwoni. O dziwo, większość mieszkańców Gadulstwa daje się na to nabrać…
Mamy tu także mieszkańców dość pochmurnych, na których wciąż pada deszcz z małego obłoczka otaczającego ich głowę. To ludzie „zetwu”. Należą do sekty, która chodzi po mieście, wciąż wypisując w swoich urządzeniach ten wyraz. „Zetwu” i „jotjot” to główne treści ich dyskusji. W sumie, nie ma im się co dziwić… Ich bliscy znajomi chodzą zazwyczaj z wielkim znakiem zakazu wjazdu w rękach. Chodzą dumnie, wolnym krokiem, i promieniują wręcz aurą „nie podchodzić”. Wielu mieszkańców dziwi się, po co w ogóle wchodzą na rynek, skoro nie chcą, aby do nich podchodzić – koniec końców, rynek jest dość tłoczny.
Warto zauważyć, że mieszkańcy nie widzą siebie nawzajem, dopóki na siebie nie spojrzą, a aby to zrobić, muszą zagrać w zgaduj zgadulę i zgadnąć numer obserwowanego. Ponadto, w całym tłumie znajdziemy zarówno radosne, ubrane w T‑shirty i szorty dzieci, ubranych w garnitury biznesmenów i przedstawicieli firm, jak też roznegliżowane nastolatki… choć w sumie pytanie brzmi, gdzie ukrywa się kolorowy element, jeśli nie mają nic na sobie…
Skype City
Metropolia ta obejmuje swoim zasięgiem niemal cały nasz Świat. Ponad 300 milionów mieszkańców, z czego 4 miliony w Polsce – trzeba przyznać, że to sporo. Oczywiście, analogicznie do Gadulstwa, część z nich leży i się nie porusza… Niemniej, mamy tu pewną różnicę. Tutejsi mieszkańcy nie milczą cały czas, prychając co chwilę lub śmiejąc się, patrząc w ekrany swoich urządzeń cyfrowych zamiast w twarz rozmówcy. Ci tutaj rozmawiają korzystając z własnego głosu i wspomagając się jedynie klawiaturami. Ponadto, często mogą spojrzeć rozmówcy prosto w twarz – obserwując go przez swoje urządzenie. O kolorach tu mówić nie zamierzam – są nieco inne barwy, lecz w ogólnym rozrachunku, ich znaczenie jest podobne do tych z Gadulstwa. Tutaj także występują te same grupy społeczne, choć znacząco więcej od dzieci, jest opisanych pod koniec nastolatek.
Facebookville
Miasto będące już żywą legendą. Ponad 500 milionów mieszkańców, zdaniem ludzi z City of Wiki. Fakt istnienia w Facebookville niemal gwarantuje, że zostaniemy zauważeni w Świecie Realnym, istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że brak rejestracji w urzędzie miasta spowoduje uznanie, iż nie istniejemy wcale… Dostępne mamy tu dwa ubranka. Jedno, bardzo krzykliwe, „Spójrzcie, jestem tutaj!”, oraz drugie, dość ponure, reprezentujące wyrażenie „Mnie tu nie ma.”. Ludzie chodzą z ekranami swoich urządzeń odwróconymi do zewnątrz i pokazują pozostałym dookoła wszystko co robią. No, czasami zasłaniają część swoich ekranów przed określonymi grupami ludzi ;)
W Facebookville prowadzi się wyścig, kto ma więcej znajomych. Ludzie zbijają się w wielkie gromady, i wciągają w nie coraz to więcej obcych. Ci obcy, częstokroć nie są godni zaufania, ale co to kogo interesuje? Toż to tylko Świat Wirtualny… Tutaj nie ma większego podziału na grupy społeczne. Wszyscy mieszkańcy zdają się być wyluzowani i przyjaźni. Ale to tylko pozory. Gdybyście widzieli ich w Świecie Realnym… ojoj…
Twittland
Miejscowość Tweetland charakteryzuje bardzo intrygujący dźwięk wciąż naciskanych klawiszy. Ciągłe klik klik klik przyczyniło się do nadania nazwy tego miasta – dźwięk ten przypomina świergot papużek, które nigdy się nie chcą uciszyć. Tweetland to miejsce, gdzie można dowiedzieć się wszystkiego i o wszystkim, a informacje napływają gigabajtami w każdej sekundzie. Tu widać wszystko i wszystkich, każdy ma odwrócony ekran w stronę pozostałych i przed nikim go nie zasłania. Wpisy w stylu opisywania czynności toaletowych, ciężkiej choroby jelit czy wycieku informacji z jakiejś wielkiej korporacji nie są niczym rzadkim. Największą sztuką jest oddzielenie plonów od chwastów i wyszukanie tych konkretnych wiadomości. Ale spokojna głowa, każda szanująca się gazeta, czy to realna, czy wirtualna, ma do tego zatrudniony zespół pracowników.
YT City
Gigantyczne miasto, pełne świecących bilboardów i telebimów… można by rzec, że jest to jedna wielka scena. Wszyscy mieszkańcy wykonują różne, wyrwane z kontekstu czynności, niejednokrotnie przerwane gdzieś w połowie, a kontynuowane w zupełnie innej części rynku. Znowuż, ekrany odwrócone przodem do pozostałych. Co więcej, na każdym ekranie można wyświetlić niemal każdy materiał z innego urządzenia! Niejednokrotnie następuje też odtworzenie prywatnego, źle oznakowanego filmu na publicznym telebimie, co kończy się wylądowaniem w tzw. „Fail Compilation”. Ogólnie, bardzo popularne stało się tu chwalenie swoimi porażkami (ang. „Fail”) oraz zwycięstwami (ang. „Win”), choć czasem ciężko odróżnić jedno od drugiego. Są także ludzie wykonujący recenzje pozostałych filmików… ten biznes zostawmy jednak na boku ;)
Google View
Początkowo obejmowało tylko obszar Mountain View, jednak dziś, sięga niemal do granic naszego Wszechświata. To miejsce, gdzie znaleźć można wszystko. Spójrzmy na przykładowego, polskiego przechodnia. Ma on ochotę na bułkę z serem, jednak nie wie, gdzie kupić składniki, za ile, i jak ją przyrządzić. Po pierwsze, wpisuje w swoim urządzeniu zapytanie „Gdzie kupić bułkę?”. Bezpośrednio przed nim pojawia się półprzejrzysty duszek, wskazujący kilka miejsc dookoła niemal jednocześnie. Oczywiście, szkoda czekać aż pokaże jakieś mniej popularne miejsce, idziemy więc wpakować się w wielką kolejkę tam, gdzie wskazał pierwszy lub drugi punkt. Dalej postępujemy analogicznie.
Niejednokrotnie, pytanie zadawane duszkowi za pośrednictwem urządzenia brzmi „Google”. Biedak, wielokrotnie wskazuje na siebie i swoich kolegów, jednak czasem się gubi i wskazuje losową przestrzeń dookoła. Ciekawą jest sytuacja, gdy spyta się go o „Answer to the Ultimate Question of Life, the Universe, and Everything”, gdyż wtedy jednoznacznie wykrzykuje „42! 42! 42!”, choć już po chwili się uspokaja i pokazuje różne punkty dookoła… które proponują zadanie mu tego pytania. No cóż. Paradoks?
Podsumowanie
Jak widzicie, rzutowanie Świata Wirtualnego na Świat Realny proste nie jest. W mojej opinii, nawet moje przemyślenia nie uczyniło go znacząco rzeczywistym i opisującym dokładnie całość tego pierwszego. Jednakże, warto tutaj wspomnieć o jednej, dość ważkiej kwestii. W każdym z opisanych powyżej miast, występują wirtualni odpowiednicy ludzi ze Świata Realnego. W każdym mieście może ich być więcej niż jeden, choć teoretycznie, prawo tych miast zabrania takiego procederu. Wielokrotnie, w każdym z tych miast, oraz w Świecie Realnym, ludzie ci zachowują się zupełnie inaczej – ba, występuje to nawet w obrębie pojedynczej metropolii!
Do czego zmierzam? Tylko do tej drobnej konkluzji: kiedyś rozdwojenie jaźni się leczyło…