Wielka draka na Allegro
29.02.2012 | aktual.: 29.02.2012 22:37
27.02.2012 miała miejsce kolejna poważna awaria serwisu aukcyjnego Allegro. Ale… czy rzeczywiście jeszcze aukcyjnego? Przykład pierwszy z brzegu: Delikatesy – Herbaty; Kup teraz – 142 strony z ofertami, Licytacje – 1 strona.
Kupować i sprzedawać na Allegro zacząłem na początku 2004 roku. Jako, że robiłem to dość często, na bieżąco obserwowałem, jak serwis się rozwija, staje coraz lepszy, coraz bezpieczniejszy, coraz bardziej przyjazny. Komuś jednak ten naturalny rozwój wydał się chyba zbyt powolny, za mało spektakularny, więc od ponad roku w serwisie wprowadzane są bardzo poważne zmiany. Przykład Europy Zachodniej i Sowietów wykazał już wyraźnie, że w rozwoju lepiej jednak sprawdza się ewolucja, niż rewolucja, ale jeśli nawet rewolucyjne zmiany nie są złe, to tylko pod warunkiem, że są uzasadnione. W przypadku Allegro było i jest z tym… różnie.
Nie uważam się za komputerowego kretyna, przypominam też, że korzystam z Allegro na bieżąco od lat, więc jeśli mnie jego obsługa zaczyna sprawiać niewielki problem, to z niedzielnymi allegrowiczami może być gorzej. I jest – jak pokazało życie i znajomi, którzy skarżą się, że teraz nie wiedzą jak, że nie potrafią znaleźć, że nie wiedzą gdzie i jak szukać, że nie rozumieją… I to jest niestety prawda. Żeby znaleźć negatywne komentarze sprzedającego trzeba się nieźle naklikać. Przebijanie się przez parametry przedmiotów i parametry oferty też zdaje się do najłatwiejszych (dla wielu osób) nie należy, zwłaszcza, że musi to być zatwierdzane dodatkowo kombinacją przycisków Wybierz/Pokaż.
Serwis jest obwieszony reklamami, jak choinka, bo… nie czarujmy się, „Zobacz najchętniej kupowane przedmioty w tej kategorii” (Uwaga! To cholerstwo jest ruchome, zjeżdża w dół, więc trzeba bardzo uważać, w co się klika), czy „Promowane w kategorii”, to nadal i wciąż reklama.
Ostatecznie jednak najgorsze jest to, że zespół Allegro z tymi swoimi nowymi pomysłami najwyraźniej zupełnie sobie nie radzi. 27 i 28 lutego dział, w którym można zgłaszać błędy techniczne, wypełniały setki i tysiące zgłoszeń o przeróżnych nieprawidłowościach. Ja miałem problem z uiszczeniem zapłaty za kupiony przedmiot, użytkownicy pisali o braku powiadomień, o aukcjach, które zniknęły, o dziwacznych przekierowaniach itd. itp. Tylko jakoś reakcji i odpowiedzi Allegro się nie dopatrzyłem. Ani choćby zapewnienia, że dane użytkowników są chronione i bezpieczne (a czy są?). Ale trzeba przyznać, że jedna funkcjonalność działała przez cały ten czas bez zarzutu: naliczanie opłat i prowizji należnych Allegro. Ostatecznie i możliwość zgłaszania błędów została zawieszona/wyłączona za to można się dowiedzieć, że nowa wersja Cafe będzie dostępna za… godzin.
Pisałem do Allegro w kilku sprawach – odpowiedzi doczekałem się tylko w jednej, a i to bez choćby zwykłego „przepraszamy”. No, cóż… arogancja Allegro zaczyna przekraczać granice przyzwoitości, a poza tym… Od kilku już lat widoczna jest jak na dłoni polityka właścicieli, którym wyraźnie chodzi o przekształcenie serwisu aukcyjnego w internetową galerię handlową. Pierwsze było znakomitym rozwiązaniem dla zwykłych użytkowników, którzy chcieli pozbyć się zdublowanego prezentu, przeczytanej książki, niepasującego ciucha, emocjonować licytacją itd. natomiast drugie to wielki pasaż handlowy (w wersji internetowej), w którym swoje „stoiska” będą mieli tylko zawodowi handlarze.
Powoli dochodzę do wniosku, że eBay chyba zbyt szybko się w Polsce poddał…