Chodzą pogłoski, że piekło zamarzło
26.06.2015 22:02
Mikumi – tudzież poprawnie rzecz biorąc Ikumi, Mikumi to tylko przezwisko – przybyła do mojego domu lekko niespodziewanie i z zaskoczenia. Stwierdzenie, że nikt jej nie chciał było by może zbyt mocne, ale na pewno nikt jej nie wyczekiwał, bo po co.
Gdybym miał ją opisać w kilku zdaniach nie było by to łatwe, gdyż co kilka słów musiałbym sobie sam zaprzeczać, ale spróbujemy, może coś z tego wyjdzie.
Jest wulgarna i opryskliwa – większości osób nie lubi i odcina się od nich ostro, niczym tasakiem rzeźniczym. Posiada jednak sporą techniczną wiedze i biznesowe rozeznanie, każdy kto przeceni jej możliwości sparzy się niemiłosiernie. Jest jednak zarazem urocza, jej krzywizny (jeśli wiecie co mam na myśli) są niezwykle seksowne i nawet jeśli nie wybiegają poza normy to celują w dobre przedziały. Najważniejszy dla wielu jest rozmiar – niektórzy śmieją się, że lubią takie co mają 90, inni mówią znowu: D. Ja preferuje takie, co się mieszczą w dłoni i w przypadku Mikumi tak też jest.
Bywa również nieśmiała, serio. Trochę zadziorna, czasem przeurocza i w obecności osób którym ufa, fajtłapowata. Można na niej jednak polegać – nigdy nie zawiedzie.
Niespodzianką niech nie będzie – bo i tak wszyscy wiedzą, że nie mówię o prawdziwej kobiecie – w mym domu pojawił się:
Samsung Galaxy Core Prime LTE
Oto historia tego jak odzyskałem nadzieje, w tanie smartfony z androidem:
Zacznijmy od tego, iż Mikumi nie była przez mnie kupiona a otrzymałem ją jako telefon służbowy. Chcąc nie chcąc musiałem się do niej przyzwyczaić, gdyż poza możliwością dogadania się ze współpracownikami miałem dzięki niej dostęp do firmowej poczty i aplikacji. Jako wielki fan Windows Phona i posiadacz kilku takowych urządzeń podchodziłem do konkurencji jak pies do płonącego kojca. Nie dostała więc wygodnej ochronki, nie szczędziłem jej i nosiłem ją w kieszeni z kluczami, katowałem baterię słuchając muzyki i męczyłem jako udostępniacz internetu. Po praktycznie dwóch miesiącach współpracy zauważyłem coś niepokojącego.
Telefon zaczął mi się podobać – i w tym momencie usłyszałem delikatne cyknięcie. Tak, to był ten moment, w którym ktoś przełączył klimaanlagę w piekle na mrożenie!
Jak to się stało, że ten budżetowy produkt mógł przypaść mi do gustu?
Po pierwsze rozmiar i jakość wykonania. 4,5 calowy wyświetlacz jest idealnej wielkości jeśli chodzi o telefon do działania a nie do zabawy. Nie plącze się zbędnie, nie zajmuje miejsca, nie przeszkadza –dodatkowo dobrze leży w dłoni. Można go obsłużyć w biegu i pośpiechu – a i przeglądnąć internet się da, maile wyświetlają się dobrze – te pół cala by nic nie poprawiło. A wspomniana jakość – zaskakująco dobra. Plecki mimo ostrego traktowania są całe i nie porysowane, podobnie jak frontalne szkiełko. Całość spasowana jest rewelacyjnie a mimo to otworzenie telefonu nie stanowi problemu.
Szybkość działania – android! Obawiałem się tego co wszyscy – czyli, że za tydzień telefon zacznie mulić i wiecie co się dzieje? Nie muli. Nie. On ma po prostu zje****ne animacje. Choć to akurat wina Samsunga i jego aplikacji, które lubią zacząć uruchamiać wspomniane animację dopiero po wykonaniu gestu co w przypadku WP nie występuje. Apki Googla działają bezproblemowo, chyba, że wczytujemy naprawdę pokaźne ilości danych – no ale to nie jest dla mnie zaskoczeniem.
Można by napisać, iż czterordzeniowy procek z 1,2 GHz szału nie robi, ale dlaczego ma robić? Podobnie jak z aparatem 5M z tyłu i 2M w przodu. Przyda się może raz lub dwa do zrobienia szybkiej fotki w robocie i na pewno taki wystarczy.
Oczywiście telefon ma swoje wady – bo to powyżej to same zalety ;)
Po pierwsze ekran dotykowy jest przeciętny – co po kontaktach z Lumiami jest tylko i wyłącznie wadą. Podświetlenie również wypada tragicznie – w słońcu nie zobaczycie praktycznie nic, co (ponownie) po kontaktach z Lumiami niesamowicie irytuje w innych telefonach. I tu kończą się wady…
Gdyż za wadę nie traktuję tego, iż oryginalna klawiatura ekranowa jest do dupy (Android w końcu pozwoli mi ją zmienić – choć niestety nic nie dorasta nawet do pięt tej z WP). Nie traktuje za ułomność telefonu również tego, że operatorem jest Orange… a mógłbym. W skrócie – naprawdę trudno przyczepić się do czegokolwiek w tym smarcie na poważnie. Wszystko co oferuje w swojej cenie jest absolutnie dobre.
Na koniec zostawiłem sobie wisienkę na torcie czyli baterię
Według specyfikacji dostajemy raptem 2000mh – niech was jednak nie zwiedzie ta nieduża liczba. Telefon trzyma od 3 w trybie używania do uwaga: 5 dni słuchania jedynie sporadycznie muzyki i włączonego WiFi. Odpowiedzialny za to jest właśnie słaby ekran oraz tragiczny procesor.
Miła odmiana od 925tki, którą trzeba ładować co jeden/dwa dni.
Co by nie było, nie zapomniałem o legendarnym dopisku LTE, w nazwie – czy faktycznie działa i jak dobrze? Nie wiem, bo trudno ocenić różnicę w jakości połączenia od Orange ;>
Podsumowując
Tak, nie uświadczycie tutaj benchmarków, wykresów, ani przykładowych fotek pokazujących jak słaby jest aparat… nie o to chodziło. Chciałem jedynie powiedzieć wam, że nawet ja, wielki fan Lumii i produktów MS mogę być zauroczony Androidowymi produktami z niskiej półki i że w sumie pozycja tanich telefonów Microsoftu była by poważnie zagrożona gdyby Samsung wydawał więcej takich dzieł jak Core Prime.
Czy kupiłbym? Nie, ale na pewno poleciłbym tym, którzy koniecznie chcą taniego i solidnego Androida.
Ocena końcowa: gdyby najniższą oceną była wrzuta pokroju GoClever a najwyższą Lumia 925… Samsung Galaxy Core Prime dostałby ocenę: Samsung! Ale z dwoma plusami ;)