Blog (393)
Komentarze (5k)
Recenzje (0)
@macminikMacintosh - 90 godzin tygodniowo

Macintosh - 90 godzin tygodniowo

18.01.2014 | aktual.: 18.01.2014 19:04

Prace nad oprogramowaniem nowego komputera trwały niemal od samego początku, choć za czasów Raskina, były to prace związane głównie oprogramowaniem związanym ze sprzętem. Raskin zakładał, że jego komputer będzie w przyszłości wyposażony w system operacyjny zbliżony do tego, jaki znajdował się w Apple II. Wraz z pojawieniem się Jobsa w zespole, idea systemu operacyjnego, opartego na tekstowym interfejsie odeszła w niebyt. Jobs nie tylko chciał aby Macintosh miał system operacyjny jak Lisa, Jobs chciał by system operacyjny Macintosha był lepszy niż ten w Lisie, a całość - komputer i system - była lepsza niż to, co umożliwiała Lisa. Gdy w 1982 roku komputer od strony sprzętowej był niemal gotowy, tempa nabrały prace nad systemem operacyjnym.

Zespół się rozrasta

Początkowo, zespół Raskina liczył zaledwie czterech stałych inżynierów, ale wraz z pojawieniem się Jobsa zwiększyła się także ilość osób jakie pracowały przy Macintoshu i już w połowie 1982 roku okazało się, że pomieszczenia w Texaco Tower są zbyt małe. Jobs niechętnie musiał się zgodzić na przeprowadzkę do siedziby centrali, do budynku przy Bandley Drive 2. Nowe pomieszczenia nie bardzo się podobały Jobsowi, toteż rozpoczął remont, a w zasadzie przystosowanie sąsiedniego, większego budynku przy Bandley 3.

498063

Budynek Bendley 3. Dziś już nie wygląda tak jak za czasów Jobsa, choć nadal jest to budynek Apple - 10460 Bandley Drive.

Nowy budynek stał się miejscem naprawdę niezwykłym. Wejście do niego było szklane, bardzo przejrzyste i zarazem ascetyczne. Członkowie zespołu siedzieli w szklanym pomieszczeniu nazywanym "akwarium". W budynku znajdowało się obszerne atrium, w którym można było znaleźć bardzo drogi zestaw HiFi firmy Toshiba z odtwarzaczem CD oraz 100 płyt, fortepian Bosendorfer Imperial i motocykl BMW.

498066

Podobno kosmicznie drogi fortepian jak i drogi motocykl został zakupiony przez Jobsa aby zaimponować Hartmuntowi Esslingerowi. Było tam też sporo rozmaitych i cekawych mebli oraz automaty do gier.

498068

Wozniak w atrium.

Członkowie zespołu bardzo cenili sobie automaty jako świetne sposób na oderwanie się od pracy i rozładowanie ewentualnych emocji. Jedną z bardziej popularnych gier była gra "Defender", a członkowie zespołu rozpoczęli konkurs kto dalej zajdzie. Była to klasyczna, dwuwymiarowa strzelanka, w której gracz latał statkiem kosmicznym nad planetą i musiał bronić przed obcymi astronautów badających planetę . Porwani astronauci zamieniali się w mutantów i atakowali statek gracza. Konkurencja trwała w najlepsze aż Burrell Smith zaskoczył wszystkich. Po włączeniu gry, wystrzelał wszystkich astronautów zanim Ci zostali porwani. Wszyscy byli zaskoczeni, gdyż było to zupełnie niezgodne z zasadami gry. Zastrzeleni astronauci zamieniali się w powolne mutanty, a Burrell szybko i sprawnie rozprawiał się z nimi przechodząc kolejne etapy gry.

Zrób bałagan i posprzątaj po sobie !

Oświadczył z uśmiechem oniemiałym członkom ekipy Macintosha.

Niemal legendarny był sposób rekrutacji nowych członków zespołu przez Jobsa. Job oceniał ich nie tylko pod względem merytorycznym ale także oceniał ich ewentualne zaangażowanie. Bardzo często pokazywał im prototyp Macintosha i obserwował ich reakcję. Jeśli potencjalny kandydat przestawał widzieć świat wokół, trafiał do zespołu. Jeśli jego reakcje były bardziej powściągliwe, najczęściej był odprawiany z kwitkiem. To właśnie podczas rekrutacji do ekipy Macintosha miała miejsce owa legendarna, a zarazem bardzo kontrowersyjna rekrutacja, podczas której padło pytanie - "Are You a virgin ?"

Jobs był niezykłe wymagający w stosunku do członków swojego zespołu, a poszczególne osoby biły wręcz rekordy w spędzaniu czasu w pracy. Wielu członków zespołu pracowało ponad 90 godzin tygodniowo. Z drugiej jednak strony, bardzo zależało mu na tym, aby członkowie zespołu czuli, iż są osobami bardzo wyjątkowym, biorącymi udział w niezwykłym projekcie. Toteż do budynku codziennie dostarczano świeże i drogie soki owocowe z firmy Odwall, a w budynku znajdował się zawsze zapas świeżych jabłek.

498076

Od lewej: Bill Atkinson, Joanna Hoffman, dwie kolejne postacie nie rozpoznaję, Bill Gates, Susan Kare, John Scully, Steve Jobs. Z tyłu legendarna, piracka flaga.

Powstaje system

Od samego początku zespół starał się wykorzystać część systemu operacyjnego projektowanego dla komputera Lisa. Początkowo nie była to oficjalna współpraca dwóch konkurujących ze sobą zespołów, a raczej cicha wymiana technologii organizowana przez członków zespołów. Ostatecznie jednak, początkiem 1983 roku obydwa zespoły - 100 osobowy zespół Macintosha i blisko 200 osobowy zespół Lisy został połaczony, a wymiana doświadczeń nabrała już normalnego trybu. Co ciekawe, większość stanowisk kierowniczych zostało obsadzonych przez ludzi Jobsa.

Jak się okazało podczas tej współpracy, przenoszenie kodu z Lisy nie było wcale prostym i oczywistym zadaniem. Większość oprogramowania na Lisę było pisane w Pascalu, a trzeba pamiętać, że Macintosh miał mieć tylko 128 KB pamięci RAM (Lisa 512 KB). Ekopa Macintosha większość procedur chciała "upchnąć" w 64 KB pamięci ROM. Pascal nie był także najlepszym rozwiązaniem jeśli chodzi o wydajność. Dlatego też zdecydowano, aby kod pisać w asemblerze. Najszybciej poszło z technologią QuickDraw, która na Lisę także była napisana w assemblerze. Dosyć szybko przepisano w asemblerze menadżer okien i funkcje związane z ich przesuwaniem i skalowaniem. Efektem tego tłumaczenia był zmniejszenie kodu o ponad połowę i co istotne, działał on zdecydowanie szybciej niż na Lisie. A jeśli do tego dołożyć fakt, że sprzętowo Macintosh był dużo szybszy niż Lisa, całość robiła wrażenie.

Nieco więcej czasu zajęło przepisanie w asemblerze procedur związanych z mapowaniem pamięci. Menadżer pamięci na Lisę został stworzony w Pascalu przez byłego pracownika Xerox'a - Toma Malloya, jednak ten już nie pracował w Apple (odszedł na uczelnię), a pozostawiony przez niego program pozbawiony był jakichkolwiek opisów i dokumentacji.

Podczas tworzenia oprogramowania dla Macintosha używano środowiska Lisa Worksop, a całość prac wykonywano na komputerach Lisa. Początkowo były to komputery Lisa 2 z 1 MB pamięci RAM i dyskami ProFile 5 MB, później zastąpiono je komputerami Lisa 2/10 z 1 MB pamięci RAM i wewnętrznymi dyskami 10 MB oraz dopiętymi 5 MB dyskami ProFile.

Bardzo zabawne wspomnienia związane z przyjściem do zespołu Macintosha miał Bruce Horn.

Byłem gotowy do pracy i od kilku tygodni byłem członkiem zespołu Macintosha, ale wciąż nie dostałem własnego komputera Lisa - maszyna, którą wykorzystywaliśmy do programowania. Lisa była wciąż w fazie rozwoju, a jej prototypy były bardzo trudne do uzyskania. Zacząłem się trochę denerwować i poskarżyłem się Andemu Hertzfeldowi, że może powinienem iść do pracy w "prawdziwej" firmie, która mogłaby zapewnić odpowiednie narzędzia dla twórców oprogramowania. Andy opowiedział o tym Jobsowi, a Steve od razu powiedział: "Cóż, powinniśmy go zwolnić !" Andy odpowiedział: " Nie, po prostu daj mu komputer !". Tego samego dnia otrzymałem list od Steve'a, aby przejść do konkretnego biura w innym budynku firmy Apple i miałem zabrać sobie dowolną Lisę stojącą na biurku. Poszedłem do innego budynku i znalazłem to biuro. Tabliczka na drzwiach biura mówiła: "John Couch". John był szefem zespołu Lisa. Nie byłem pewien, czy to było naprawdę w porządku, ale miałem list od Steve'a, więc wszedłem do biura, odłączyłem komputer i wyniosłem go. Nie wiem do dziś, czy Steve załatwił to z Johnem, czy John wrócił do biura i był zaskoczony pustym biurkiem. (John Couch to szef zespołu Lisa).

Pod największą presją znajdowali się programiści odpowiedzialni za wizualną stronę systemu Macintosha, gdyż to właśnie w tej dziedzinie Jobs najbardziej ingerował i był bardzo uciążliwy. Od samego początku stwierdził, że wygląd systemu Lisy nie jest na tyle doskonały, by go bezkrytycznie przyjąć do Macintosha. Dlatego też zmianom nie było końca.

Jobs wpadł na pomysł, aby wewnątrz komputera umieścić "ducha" - Pana Macintosha. Miała to być postać, która sporadycznie i na krótko pojawia się na ekranie komputera. Na tyle krótko, aby użytkownik nie był do końca pewien czy rzeczywiście się pojawiła czy mu się tylko wydawało. Co więcej, Pana Macintosha nie miało się dać wywołać. Andy Hertzfeld napisał procedury które zakładały, że Pan Macintosh będzie pojawiał się przy krawędzi okna lub ekranu i będzie się o nią opierał. Jego pojawienie będzie mogło, choć nie musiało, nastąpić co kilka tysięcy czynności (ruch myszki, kliknięcia itp.). Pana Macintosha początkowo miała zaprojektować Susan Kare, jednak ostatecznie okazało się, że w ROM‑ie komputera nie ma miejsca na realizację pomysłu Jobsa. Było to o tyle ciekawe, że Jobs nie lubił Ester Eggs i zazwyczaj to programiści je przemycali bez jego wiedzy.

498087

Jeden z dwóch projektów Pana Macintosha. Drugi chyba się jednak nie zachował

Inne pomysły Jobsa były mniej zabawne od Pana Macintosha. Od samego początku kładł on olbrzymi nacisk na idealną typografię, a trzeba przyznać, że znał się na niej jak mało kto w zespole. Z pogardą odnosił się do kanciastych fontów Apple II, a i fonty w Lisie nie spełniały jego oczekiwań. Chciał on pięknych, idealnie równych liter na ekranie, zachowujących równe odstępy z możliwością ich pełnego skalowania. Do zespołu trafiła koleżanka Andy'ego Hertzfelda - Suzan Kare. Suzan była bardzo utalentowaną graficzką i miała dar szczególnie przydatny przy projektowaniu systemu Macintosha, potrafiła wymyślić i tworzyć bardzo czytelne, symboliczne obrazki. Suzan rozpoczęła pracę nad fontami jakie powinny znaleźć się w Macintoshu. Początkowo założono, że Macintosh będzie miał jeden zestaw fontów, wykorzystywany zarówno przez system operacyjny jak i przez aplikacje. Suzan szukając uniwersalnego rozwiązania stworzyła kilka zestawów. Okazało się, że są one na tyle ciekawe, iż warto je wszystkie umieścić w systemie. Suzan pochodziła z Filadelfii i postanowiła, aby poszczególne czcionki nazywać tak jak stację podmiejskiej kolejki - Overbrook, Merion, Ardmore i Rosemont i takimi nazwami zaczęto je odznaczać w systemie. Jobs był bardzo zadowolony z pracy Suzan miał jednak zastrzeżenia co do …. nazw. Stwierdził, że nazywanie fontów miastami jest bardzo fajnym pomysłem pod warunkiem, że będą to duże miasta. Bo kto słyszał o Ardmore czy Overbrook.

To powinny być miasta światowej klasy !

Tak więc zmieniono nazwy na Chicago (Elefont) , Nowy Jork, Genewa, Londyn, San Francisco ( Ransom ), Toronto i Wenecja. Ta ostatnia czcionka została stworzona przez Billa Atkinsona.

Jobs bardzo cenił Suzan za jej pracę i obydwoje bardzo szybko zaczęli się rozumieć. Suzan niemal instynktownie wiedziała czego oczekuje Steve i dostarczała mu masę projektów, które on akceptował lub nie. Czasem taki projekt już był zatwierdzony, lecz Steve zmieniał zdanie twierdząc:

Nic nie jest gotowe dotąd, dokąd nie trafi do sprzedaży !

Nie podobały mu się paski okien i menu jakie było w Lisie. Uważał, że są zbyt ostre i niedopracowane. Dlatego też Suzan dostała kolejne zadanie, aby wraz z Atkinsonem przygotować nowe paski okien i menu. Podobnie jak w wielu poprzednich przypadkach, zmianom, poprawkom nie było końca.

111310
111311

Bill Atkinson kolejne zmiany dokumentował przy pomocy zdjęci wykonywanych Polaroidem.

Suzan Kare zaprojektowała także większość z ikon jakie pojawiły się w Macintoshu. Była autorką między innymi ikony kosza na śmieci a także samego, chyba najbardziej znanego symbolu Macintosha.

498100

Bardzo ciężkie życie z Jobsem miał Chris Espinosa. Współpracował on z Jobsem jeszcze na etapie projektowania Apple II, lecz w 1978 roku porzucił pracę aby skończyć studia. W 1981 roku Jobs namówił go do przerwania akademickiej kariery i Chris trafił do zespołu Macintosha jako osoba odpowiedzialna za stworzenie dokumentacji komputera. Było to o tyle ważne, że od samego początku Jobs zakładał bliską współpracę z developerami, którzy w dniu premiery Macintosha mieli dostarczyć gotowe programy. Espinosa nie tylko zajął się dokumentacją systemu, ale także technologii QuickDraw. Niejako przy okazji zaczął pisać program - kalkulator. Nie tylko napisał program, ale zaprojektował on jak graficznie powinien on wyglądać. Bardzo dumny pokazał Jobsowi kalkulator, a Josb się tylko skrzywił.

W zasadzie, to gówno. Kolor tła jest zbyt ciemny, linie mają niewłaściwą grubość, a przyciski są zbyt duże.

Chris się nie zraził i stwierdził, że naniesie poprawki i będzie je nanosił dotąd, aż Jobs nie będzie zadowolony. Następnego dnia ponownie pokazał kalkulator i… ponownie okazało się, że coś jest nie tak. Zabawa trwała ponad tydzień, aż Chris się poddał i… napisał specjalny program dla Jobsa - "The Steve Jobs Roll Your Own Calculator Construction Set" za pomocą którego Jobs sam mógł dowolnie zmieniać parametry kalkulatora, takie jak grubość linii, wielkość przycisków, odcienie tła, jednym słowem wszystko co odpowiadało za stronę wizualną. Kolejnego dnia Chris zademonstrował swój program a Jobs spędził kilka godzin na dobieraniu jego zdaniem optymalnego wygląd błahego kalkulatora. Ostatecznie kalkulator został stworzony i funkcjonował do Mac OS 9 włącznie.

Jednym z lepszych rozwiązań, funkcjonujących do dnia dzisiejszego są skróty klawiaturowe. Kombinacja dwóch lub więcej klawiszy potrafi znacznie przyspieszyć pracę na komputerze, a ja sam widziałem osoby, których praca na komputerze bardziej przypominała grę na pianinie. Zaprojektowane skróty klawiaturowe oznaczone były w menu obok komendy którą wywołują za pomoc odpowiedniego klawisza i symbolu jabłka. Jobs jednak stwierdził, że w menu jest zbyt wiele jabłek i straciło ono na swojej czytelności.

Poprosił on, aby Suzan Kare zaprojektowała odpowiedni symbol. Suzan (rozmiłowana w symbolice znaków drogowych) postanowiła przyjrzeć się rozmaitym ikonom i znakom jakie były umieszczane na mapach. Jej uwagę zwrócił symbol kwiatu, jaki umieszczano na szwedzkich mapach przy kampingach. Symbol ten oznaczał dodatkowe atrakcje. Po przekonwertowaniu ikony do rozmiaru 16 x 16 została ona przeniesiona do systemu Macintosha i do dnia dzisiejszego jest symbolem skrótu klawiaturowego nazywanego dziś "śmigłem", "kalafiorem" lub "wiatrakiem".

498106

Jabłuszko i "kalafior" są do dziś na jednym klawiszu.

Gdy już wszystko wydawało się być gotowe Steve stwierdził, że komputer uruchamia się zbyt wolno i powinni przyspieszyć procedurę startu o około 10 sekund. Programiści nie bardzo widzieli możliwości jak to zrobić i usiłowali go odwieść od tego pomysłu twierdząc, że ewentualne 10 sekund nie jest warte dodatkowej pracy. Jobs im wytłumaczył, że skoro około 5 mln użytkowników (niezwykle śmiałe założenie jak na tamte czasy) będzie uruchamiało Macintosha dla ludzkości 50 mln sekund zysku.

W ciągu roku daje to pewnie ze dwanaście żyć ! Jeśli sprawicie, że komputer będzie uruchamiał się o dziesięć sekund szybciej, uratujecie dwanaście istnień. Nie sadzicie, że naprawdę warto ?

Ostatecznie ponownie napisano procedury uruchamiające i okazało się, że zespół zaoszczędził prawie dwanaście skund.

Cały zespół pracował bijąc kolejne rekordy nadgodzin. Niektórzy z programistów spędzali w pracy po 90 godzin tygodniowo. Jobs oprócz swoich ciągle nowych pomysłów starał się także, aby wszyscy członkowie zespołu czuli, że pracują przy wyjątkowym projekcie i są wybranymi wśród wybranych. Oprócz wyżywienia i drogich soków z czasem doszły także masaże oraz częste spotkania organizowane przez Jobsa. Zespół przestał być zlepkiem różnych osobowości, a stał się jedną wielką rodziną. Tak wielkie przywileje raziły innych pracowników Apple, a w szczególności członków zespołu Apple II. O ile z zespołem Lisy konkurowano najczęściej w sposób humorystyczny (walka o flagę) o tyle z zespołem Apple II walka była raczej mało przyjemna. Członkowie zespołu Apple II uważali, że ekipa Macintosha to banda zarozumiałych programistów, których fanaberie opłacane są z pieniędzy zarobionych przez Apple II. Zespól Macinosha zaś uważał, że Apple II to już relikt historii, a sam Jobs zwykł o nich mawiać, że to outsiderzy.

Po latach, praca w zespole Macintosha przez poszczególnych jego członków uznawana była za największą przygodę życia.

Pracowało mi się tam świetnie i co istotne - przez cały czas była to praca z miłości. to był najbardziej odjazdowy projekt na świecie. Steve Jobs to najlepszy szef, z jakim miałem okazję pracować, ale - zarazem - i najgorszy. Największą jego zaleta jest pasja w dążeniu do doskonałości. On naprawdę zawsze chciał osiągnąć coś, co będzie "insanely great". Najgorsza w nim była dwulicowość skłonność do manipulacji. Andy Hertzfeld - wywiad dla MacMag'a 3/2003
Lata spędzone w Apple wspominam bardzo ciepło. Programiści zespołu Macintosha pracowali w boksach stojących obok siebie. Zwykle przesiadywali do późn w nocy przy muzyce na cały regulator. Na pewno pmiętm kawałki The Pretenders i Talking Heads. Steve Jobs często pod koniec dnia wpadał do nas, żeby sprawdzić co się dzieje, albo po prostu pogadać. Często pojawiał się też w weekendy. Między 1983 a 1984 pracowaliśmy przez większość weekendów. Potrafił podważyć wszystko, nad czym pracowaliśmy, ale też umiał sprawić, byśmy poczuli, że robimy coś naprawdę wyjątkowego. Suzan Kare - wywiad dla MacMag'a 2/2003
498116
498117

W pierwszych egzemplarzach Macintosha nie było jednak podpisu Jeffa Raskina. Został on dodany w późniejszym okresie.

Oczywiście termin aby Macintosh był gotowy na 1982 rok nie został dotrzymany. Nie mniej, w połowie 1983 roku komputer był już niemal gotowy i podczas prowadzonych prac nad doskonaleniem oprogramowania rozpoczęto również przygotowania aby jego wejście na rynek było jak najbardziej spektakularne.

Ale o tym już za .... nie nie za tydzień, a 22 stycznia....

498121

Macintosh Software Team.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)