Odcinanie kuponów po Saints Row trwa. Recenzja gry Agents of Mayhem
16.08.2017 | aktual.: 16.08.2017 12:02
Niecałe 11 lat temu powstała pierwsza część kultowej serii o gangsterach osadzona w nieco zabawnej kampanii fabularnej. Oczywiście mam na myśli serię Saints Row. Gracz wcielał się w niej w niedoszłego gangstera który miał obsesję na punkcie podporządkowania pod siebie całego miasta. Seria ta podbiła serca graczy ciekawą linią fabularną, humorystyczną odskocznią oraz całkiem pokaźnym arsenałem. Na przełomie lat, Saints Row doczekał się aż 5 części, ale po czwartej odsłonie tytuł zaczynał zaliczać zauważalny spadek popularności. Studio Volition w ostatniej odsłonie przeniosło akcję do piekła, gdzie główny bohater miał za zadanie wytępić rzesze demonów i naprzykrzyć się samemu Lucyferowi. I choć od tej części gry minęły 2 lata, to producent zdecydował się wydać jeszcze jeden tytuł powiązany z tym uniwersum, pokazując że kupony z serii można jeszcze długo odcinać ...
Nieskrępowana fabuła
Twórcy by nie dublować w nieskończoność motywu związanego z wolną gangsterką, zdecydowali się zmienić nieco pomysł związany z linią fabularną. W Agents of Mayhem wcielamy się w jednego ... a raczej trzech agentów którzy toczyć będą bój z knowaniami niecnego doktora Babylona. Jako agenci organizacji M.A.Y.H.E.M (Multinational Agency for Hunting Evil Masterminds), będziemy udaremniać realizację planów wspomnianego wyżej łotra i jego armii superłotrów.
W pierwszej godzinie gry zostajemy zaznajomieni z podstawową mechaniką i prawami rządzącymi się w tytule. Zaprawieni w bojach gracze, początkowo mogą poczuć się nieco znużeni rozwleczoną akcją i niespójną fabułą, ale im dalej zajdziemy tym szybciej akcja zacznie nabierać tempa. Wspomniałem że tym razem wcielimy się w nie jednego, a trzech bohaterów. Okazuje się bowiem że agencja wysyła na misje trzyosobowe zespoły które dopełniają się umiejętnościami, siłą ognia oraz ciętym językiem. Podczas eksploracji mapy i wypełniania misji, możemy bez przeszkód wcielać się w pozostałą dwójkę towarzyszy i kombinować z nabytymi umiejętnościami. Początkowo otrzymamy dostęp do podstawowej trójki bohaterów - zwinnej złodziejki, tęgiego harpunnika oraz wojowniczego celebrytę. Pozostałych dziewięciu bohaterów odblokujemy w raz z postępem linii fabularnej oraz podczas specjalnych misji społecznościowych.
Każdy z bohaterów określa inny aspekt rozgrywki. Silnie zbudowanych agentów cechować będzie spora odporność i zadawane obrażenia, smukłe sylwetki - świetnie nadawać się będą do infiltracji oraz misji skradankowych a postacie wyposażone w przenośny arsenał, z powodzeniem będą czyściły każdy skrawek mapy z wrogów. Do tego dochodzą umiejętności specjalne, możliwość personalizacji bojowej oraz super wspomagacze do wykorzystania podczas walki.
Mechaniczna rozwałka
W Agents of Mayhem obserwujemy świat w trybie TPP, w wolnym tłumaczeniu zza pleców. Jest to przemyślany zabieg ukazujący nam wszystko co dzieje się przed jak i obok postaci. Wybrany przez nas bohater może biegać, wykonywać potrójne skoki :) a nawet używać ślizgów do unikania ataków. Podczas odkrywania zakamarków miasta, zauważymy że od wyboru odpowiedniej postaci zależeć będzie sposób poruszania się w terenie. Smukli agenci poruszać się będą o wiele szybciej niż Ci obficiej zbudowani. Na szczęście miasto jest bardzo zaludnione więc nikt nie będzie się skarżył gdy buchniemy mu furę. Ale jak na agentów przystało, możemy też skorzystać z własnego środka transportu w postaci auta służbowego. Wystarczy wcisnąć odpowiedni guzik by w przeciągu kilku chwil zjawił się nasz gadający środek transportu.
Pora przejść do przyjemniejszej formy recenzji, czyli rozwałki. W tej grze trup ściele się gęsto a to za sprawą zróżnicowanego arsenału dostępnego u naszych agentów. Każdy z nich dysponuje podstawowym atakiem przy użyciu dzierżonej broni oraz unikalnym sposobem walki bezpośredniej. Dodatkowo możemy skorzystać z umiejętności dodatkowej innej dla każdej z postaci, a przy zapełnieniu paska agencji - zyskujemy czasowy dostęp do unikalnej umiejętności specjalnej. Może to być czasowe zwiększenie mobilności i zadawanych obrażeń, spowicie pewnego obszaru lodową łuną lub dla przykładu - rozstawienie głośników z muzyką by nieco "rozerwać" naszych wrogów.
Podczas wykonywania misji i posyłania wrogich jednostek do piachu, zbierać będziemy zasoby w postaci funduszy oraz materiałów, potrzebnych do produkcji unikalnych broni oraz rozwijania agencji. Zdobyte podczas walk punkty umiejętności pozwolą nam rozwinąć nasze postacie, dodając im nowe umiejętności oraz podbijając obecne statystyki. Całość rozgrywki można określić jako fuzję serii Grand Theft Auto z grą Overwatch od Blizzarda. Dominuje tu otwarty, niczym nie skrępowany świat oraz przesyceni humorem i oczojebnymi kolorami bohaterowie. Ciężko jest dojść do wniosku czy jest to kolejna gra skierowana dla młodszego pokolenia, czy gdzieś w tym tytule znajduje się specjalny odpowiednik dla starszych wyjadaczy.
Rozbudowa bazy
Wspomniałem o personalizacji. Podczas wykonywania misji, likwidowania fal wrogów oraz niszczenia ich placówek zdobywamy niezbędne do rozwijania bazy surowce. Do tej możemy dostać się przy pomocy wywołania podręcznego menu i udanej teleportacji. Na miejscu możemy spotkać się szefową agencji Mayhem oraz zaopatrzyć się w niezbędne akcesoria. Otrzymujemy tu bowiem dostęp do opcji związanych z rozwijaniem bazy, zmianę podstawowego wyposażenia lub dobór odpowiednich skórek dla postaci. Z tego miejsca możemy wysłać naszych agentów na cały glob w celu zdobycia danych wywiadowczych, w czasie gdy my sami rozgrywać będziemy misje fabularne.
Te podzielone mamy na kilka rodzajów. Prócz kampanii fabularnej, otrzymujemy dostęp do zadań społecznościowych dzięki którym zdobędziemy nowych agentów lub specjalne skórki dla nich. Otrzymamy również możliwość teleportacji do odkrytej przez nas lokacji i samodzielne odkrywanie zadań na mapie. Na terenie miasta znaleźć możemy ukryte kryjówki organizacji L.E.G.I.O.N (League of Evil Gentlemen Intent on Obliterating Nations), stacje badawcze lub przetrzymywanych zakładników. Graczy uwielbiających zbieractwo zapewne ucieszy wieść, że na mapie ukryto pojemniki z zasobami oraz specjalne czerwone kryształy. Te ostatnie, przy zebraniu 10 sztuk możemy wykorzystać do wzmocnienia umiejętności naszych agentów, uzyskując zauważalną poprawę bojową.
Gdy nasz bohater awansuje, zazwyczaj wiązać się to będzie z możliwością uzyskania dodatkowych profitów w postaci punktów umiejętności i pasywnych możliwości bojowych. Przy awansie możemy rozdysponować zdobyty punkt do jednej z czterech wartości oraz wybrać wedle naszego uznania, umiejętności pasywne adekwatne do sposobu prowadzenia przez nas rozgrywki. Przy wybraniu interesującej nas misji, określamy poziom trudności na jakim chcemy zacząć zabawę. W tym miejscu należą się wielkie brawa dla twórców, gdyż oddali w ręce graczy aż 13 poziomów trudności. Każdy z nich określa ilość zdobytego doświadczenia oraz dodatkowy procent zebranych podczas misji surowców. W takim wypadku tytuł może być potraktowany po ulgowemu, a hardkorowi gracze zapewne znajdą także coś dla siebie.
Dużo wybuchów, szału mniej
Mimo że przedstawiona w grze akcja zalicza się raczej do intensywnej, to w pewnym momencie zaczyna się najzwyczajniej nudzić. Zadania są bardzo do siebie podobne, tak jak ich lokalizacje oraz spotkani podczas misji wrogowie. Przez pierwsze dwie - trzy godziny poznamy większość rodzajów wrogów dostępnych w grze. Prócz mięsa armatniego, dostępni będą też Ci odporniejsi posiadający dodatkowe tarcze energetyczne oraz unikalne umiejętności.
Podczas dynamicznych starć, wkrada się monotonia i ucieka cały czar rozwałki. Na niekorzyść zabawy, twórcy zdecydowali się na przedstawienie linii fabularnej częściej jako komunikatów radiowych przesyłanych podczas misji do naszych agentów, niż jak to ma miejsce przy świetnie dobranych animacjach. Spora ilość humorystycznych wstawek bawi gracza od samego początku i zaczyna przytłaczać w połowie gry. Humor zdaje się być sztucznie potęgowany i bardziej przypomina wypowiedzi głównych bohaterów z gry Overwatch niż naszych "zdyscyplinowanych" agentów. Zresztą nawiązań jest nawet więcej.
Na powyższym filmiku obrazującym rozgrywkę, możecie zaobserwować jak to mniej więcej wygląda w praktyce. Zaimplementowany w grze znaczek znany z poprzednich części oraz przewaga koloru fioletowego, idealnie nakreśla nam do jakiej sagi Agents of Mayhem wciąż bije. Niestety jako wielki fan poprzednich części, nie napawa mnie to optymizmem.
Futurystyczne miejsce
Studio Volition odrobiło pracę domową i stworzyło na potrzeby tytułu, duże miasto obfitujące w żywych mieszkańców zajętych swoimi codziennymi obowiązkami. Akcja rozgrywa się w futurystycznym Seulu, mieście nowych technologii i zdobyczy techniki. Przechadzając się po jego ulicach, zauważmy nowoczesne środki transportu, autonomiczne pojazdy oraz osadzone na dachach wieżowców - olbrzymie konstrukty. Oprawa graficzna obfituje w należycie wykonane tekstury, pełną detali komiksową otoczką która od razu przypomina nam takie gry jak Borderlands lub niedocenione Battleborn.
Na wielki plus należy wspomnieć o przerywnikach filmowych w postaci świetnie dopracowanych animacji. Te wykonane zostały bardzo starannie i opisują nam historie agentów, niekiedy będąc też wprowadzeniem do misji głównych. Bardzo żałuję że jest ich mniej niż powinno, gdyż są wypierane przez sztuczne dialogi prowadzone przez interkom w trakcie gry. Podczas walk zauważymy również piękną grę świateł, mnogość refleksów i odbić. Sama fizyka jest wykonana po mistrzowsku, ukazując nam poziom wysportowania agentów oraz ragdoll pokonanych przeciwników.
Jeżeli natomiast skupimy się na ścieżce dźwiękowej, zauważymy że ta po prostu zanika podczas starć. W przypadku przemierzania mapy odgrywane zostaną proste utwory, nieco budujące klimat metropolii przyszłości. Odtwarzane odgłosy postaci, otoczenia czy strzałów - zostały nagrane poprawnie. Niekiedy mierzi nas tylko myśl o źle dopasowanych aktorach do ogrywanych postaci.
Udany weekend
Mimo tego że od Agents of Mayhem spodziewałem się o niebo więcej, to jestem zdania że trzeba dać mu szansę. Tytuł rozkręca się bardzo powoli początkowo zniechęcając do dalszej rozgrywki, ale budując gęsty klimat w którym spędzimy kilkanaście dobrych godzin. Czas zabawy zależny będzie od sposobu naszego grania oraz wybranego poziomu trudności. Przed decyzją gracza postawiono aż 57 misji głównych oraz kilka razy więcej zadań pobocznych. Na nudę w grze nie ma co narzekać, gdyż na każdym kroku czeka na nas jakieś zadanie. Ja dałem mu szansę i po kilku godzinach rozwałki, zacząłem bawić się świetnie :)