Fanatycy
31.07.2012 12:09
W poprzednim niehotzlotowym wpisie narzekałem na wpadki dziennikarzy. Dziś idę dalej, będzie o tym jak media szkodzą życiu społecznemu. A dlaczego "Fanatycy"? Tytuł znów zainspirowany piosenką Luxtorpedy - tym razem polecam odsłuchać przed dalszym czytaniem, zwłaszcza ostatnią zwrotkę: [youtube=http://www.youtube.com/watch?v=WvX0bCkBaAY]
Inspiracją do wpisu był artykuł ze strony tytułowej Newsweeka z 2 lipca.
In Vitro: Talibów wojna z dziećmi Dlaczego nasza prawica nienawidzi dzieci z probówki
Na takie dziennikarstwo też się nie zgadzam - dwa zdania i prawdy jak na lekarstwo.
- Prawica
W artykule chodziło głównie o Prawo i Sprawiedliwość - już samo nazwanie tej partii prawicową jest znacznym uproszczeniem, ale że to nie tylko PiS jest przeciwko zapłodnieniu in vitro (ZIV), nich im będzie.
- Nasza
A czemu tylko nasza? Każda! A przynajmniej sprzeciw wobec ZIV nie ma narodowości.
- Nienawiść
"Mowa nienawiści" to termin popularny w środowiskach lewicowych, a stosowany nie tylko do samej nienawiści, ale i do przejawów krytyki i niezgody. Z rozpędu można i takiej akrobacji myślowej dokonać: "skoro ktoś jest przeciw ZIV, to jest przeciw dzieciom urodzonym z użyciem ZIV, a jak jest przeciw, to nienawidzi". W ten sposób ci, którzy są przeciw ZIV, to nienawistnicy, więcej:
- Talibowie
Moim zdaniem nazwanie kogoś talibem jest już nawoływaniem do nienawiści. Talibowie kojarzą się bowiem jednoznacznie: z żądnymi absolutnej władzy mordercami i terrorystami. Ale nic to, jak ktoś jest przeciw ZIV i nienawidzi dzieci, to pewnie i chce te dzieci pozabijać, a poza tym, chce absolutnego zakazu ZIV - no to talib, wypisz, wymaluj.
- Wojna
I to chyba najważniejsza sprawa. Bo wojnę właśnie nakręcają takie jak ten nagłówki. Osoba, która nie ma wyrobionego zdania na temat ZIV po przeczytaniu takiego nagłówka, świadomie czy nie, może się nastawić negatywnie do przeciwników ZIV (no bo jak tu lubić nienawidzących dzieci?!). I to zupełnie nieracjonalnie. Zamiast rozmawiać o ZIV, o tym, że skuteczność tej metody przy jednym zarodku jest rzędu ledwie kilkunastu procent, że ta metoda nikogo z niczego nie leczy, a jeszcze wielokrotnie zwiększa ryzyko wad genetycznych u dziecka, ryzyko powikłań ciążowych oraz mocno obciąża organizm matki, że ceną zwiększenia skuteczności do poziomu 30% jest eugeniczna selekcja oraz mrożenie zarodków "nadliczbowych" (z którymi nie wiadomo co zrobić, a zamrażarki podlegają awariom, jak wszystko, np. niedawno w Rzymie), że wreszcie jest to bardzo droga sprawa/bardzo dobry interes (zależnie od perspektywy), że są lekarze, którzy na ZIV wysyłają z lenistwa, że małżeństwo, które cierpi na bezpłodność, jak źle trafi, jest odsyłane po całej Polsce od lekarza do lekarza, zamiast diagnozować się i leczyć na miejscu (a przynajmniej w jednym miejscu), i że w końcu wobec ZIV jest tańsza i skuteczniejsza alternatywa - intensywnie gnojona (nireacjonalnie) w mediach NaProTechnologia, pałujemy się po głowach, robimy medialny flamewar, który nie tylko nikogo do niczego nie zbliża, ale jeszcze nas dzieli.
I to jest temat-rzeka. Rzeka ta zdaje się pogłębiać - nawet umiarkowani dziennikarze, wyważone periodyki, okopują się na swoich pozycjach i wygląda to coraz gorzej.
Ja chcę dziennikarstwa, które pokazuje prawdę, które objaśnia skomplikowaną rzeczywistość tym, którzy nie mają czasu na prowadzenie prywatnych dochodzeń w każdej możliwej sprawie, a przynajmniej które, gdy chce czytelnika do czegoś przekonać, robi to nie waląc oponenta "talibem" w twarz, a siłą argumentów (nawet jeśli bzdurnych, to uczciwie wyłożonych).