Bolączki linuksowego desktopu
13.08.2013 23:42
Na wstępie chciałbym pozdrowić wszystkich użytkowników portalu. Jestem czytelnikiem dobrychprogramów już od kilku lat, ale jest to mój pierwszy wpis na blogu, mam nadzieję, że Was nie zanudzę.
Z racji niedawnego wydania ElementaryOS w mojej głowie pojawiło się kilka spostrzeżeń i luźnych przemyśleń dotyczących zarówno tej dystrybucji jak i całego linuksowego desktopu. Prezentacji funkcji systemu dokonywać nie będę, na blogu Imago możecie przeczytać wszystko na temat Elementary. Przestrzeń użytkownika wygląda bardzo zachęcająco zarówno w Unity, Elementary, Kde czy Gnome. Chociaż każde ze środowisk skierowane jest do innej grupy odbiorców, odpowiednio skonfigurowane (KDE) bądź nawet nie (cała reszta) może cieszyć oko i wyglądać pięknie na screenach czy krótkich pokazach demonstracyjnych. To świetnie, ale ja uważam, że to co decyduje o prawdziwej wartości systemu, którego pulpit jest najważniejszą dla przeciętnego użytkownika częścią, jest to, jak sprawuje się w boju. A tutaj nasi zawodnicy wcale tak świetnie się nie spisują. Dlatego właśnie linuksom jest tak trudno rywalizować z Windowsem.
Jestem przeciętnym użytkownikiem. Pierwsza runda mojej walki z codziennością – tym razem moją bronią jest Elementary, przesiadłem się na nią z Windows 7. Pierwsze co rzuca mi się w oczy po instalacji systemu to piękne płynne animacje, estetyczny, czysty wygląd i świeżość systemu kojarzącego się z czymś nowym, ekscytującym. Mija 5 minut i czar pryska - temperatura komputera jest około 20 stopni wyższa niż w analogicznym obciążeniu była na Windowsie. Jestem przeciętnym Kowalskim, skąd mam wiedzieć że to otwarte sterowniki do radeonów są winowajcą? Pomiędzy szperaniem po fejsie a przeglądaniem rodzinnych fotek w Shotwellu wyskakuje powiadomienie: "Znaleziono własnościowe sterowniki". Otwarte okienko zachęca do instalacji obiecując lepszą wydajność. Klikam instaluj, kreator prosi mnie o ponowne uruchomienie komputera. Świetnie, temperatura jest już normalna! Szkoda tylko że framerate pulpitu spadła do 9 fpsów. Nie myślę sobie „Ach to przeklęte AMD i ich sterowniki, na szczęście w nowym kernelu jest dynamiczne zarządzanie energią dla radeonów 5xxx, zaciągam źródła i kompiluję”. Nie mam na ten temat najmniejszego pojęcia, nie obchodzi mnie to. Ja chcę żeby mój komputer po prostu działał. No niech im będzie, wytrzymam bez tych animacji. Źle się czuję. Piszę maila do szefa, żeby znalazł za mnie na jutro zastępstwo. Używam do tego aplikacji Geary – domyślnego klienta poczty dla Elementary. Rano dostaję telefon. Szef ma pretensje, że nie ma mnie w pracy. Ale jak to, pytam, przecież wysłałem wczoraj do Pana maila. Sprawdzałem w skrzynce nadawczej, na pewno został wysłany. Nawet nie przyszło mi do głowy że Geary nie wyświetla powiadomień o nieudanym wysłaniu listu, a każdy list do nadanych wsadza „ot tak, bo kliknąłeś wyślij”. Wieczorem chcę pogadać ze znajomymi na gg. Hmm, Empathy nie potrafi ściągnąć listy kontaktów, może facebook chat albo google talk? Jak to się rozłącza co pięć minut i ciągle pyta mnie o hasło. Przecież raz już wpisałem i działało. Znajomy wysłał mi fajny filmik. Musiałem ściągnąć Firefox'a, bo w Midori nie działa YouTube. Niekoniecznie muszę wiedzieć, ze to wina Flasha a tym bardziej nie wiem dlaczego filmy w html5 wysypują mi Midori. Co mnie to obchodzi? Ja chcę tylko oglądnąć film. Na szczęście w Firefoxie działa. Moja radość nie trwa wiecznie. Po 3 godzinach użytkowania systemu wszystko się zawiesza. Nie wiem czemu, komputer jest sprawny. Nie potrafię włączyć sobie vty i zrestartować lightdm'a, bardziej interesuje mnie to, że przepadł obrazek, który obrabiałem w gimpie, a którego nie zdążyłem zapisać. Wieczorem kładę się spać. Wydaje mi się, że moja broń pracuje w obozie wroga.
Chciałbym zaznaczyć, że nie jestem przeciętnym Kowalskim, ani nie mam problemu z tym, że system raz na jakiś czas się wysypie (byle nie za często). Problem jest w tym, że są tacy ludzie, którzy myślą tak jak ci opisani wyżej. I nie obchodzą ich techniczne szczegóły glitchy w KDE przy wybieraniu czegoś z rozwijanego menu w plasmie, ani to dlaczego w następnej wersji gnoma zepsuli dwuetapową autoryzację z kontem google i nie mieli problemów z tym, żeby oznaczyć wydanie jako stabilne, ani z tym, że w unity apport reportuje crash apporta. Oni chcą żeby działało od razu i dobrze. I dlatego linux'a nie używają - i nie należy ich ewangelizować.