Banan znęca się nad aparatem Benq AE220
14.03.2013 | aktual.: 14.03.2013 14:55
Jeszcze całkiem niedawno gałęzie drzew pokrywała gruba warstwa lodu. Wyglądało to fenomenalnie. Niestety niektóre drzewa nie wytrzymywały ciężaru i łamały się. Nie powiem, szkoda mi było tych drzew, bo w końcu rosną w lesie przy którym mieszkam. Ale gdy zobaczyłem jak dziesiątki, czy nawet setki drzew zostaje wycięte przez żądną trocin maszynę, to zrobiło mi się bardzo smutno. Kto by chciał zastąpić cichy i spokojny las, przy którym mieszkało się od urodzenia, na ruchliwą obwodnicę? Z załamanymi rękoma mogłem tylko przyglądać się, jak drzewo za drzewem, a krzak za krzakiem, zostają wycięte, a w ich miejsce pojawia się... nic się nie pojawia. W udokumentowaniu wspomnianego bestialstwa pomógł mi aparat Benq AE220.
Kompaktowy aparat od Benq robi zdjęcia w rozdzielczości 16 megapikseli i ma 5‑krotny zoom optyczny. Ponadto jego ekran ma 2,7 cala i został wykonany w technologii TFT LCD. Według producenta bateria litowo-jonowa (700 mAh), która znajduje się w aparacie wystarcza na 200 zdjęć. Ale to nie jest prawdą, jest znacznie lepiej. Dla przykładu, ostatnio zrobiłem jednego dnia 130 zdjęć, a baterii ubyła tylko 1/3, natomiast według danych producenta 1/3 baterii powinna mi wystarczyć na ok. 67 zdjęć.
Benq AE220 dostępny jest w dwóch kolorach: czerwonym i srebrnym. Na froncie znalazł się bardzo ciekawy wzór, który kojarzy mi się z jakimś haftem. Na górnej części aparatu mamy spust migawki aparatu wraz z wihajstrem (jak to się zwie?) do przybliżania czy oddalania oraz przycisk włączania i wyłączania. Po prawej stronie za zaślepką mamy wejście na kabel USB ale nie jest to microUSB tylko bardziej wąskie, często stosowane w aparatach wejście. Poniżej niego znajdziemy mocowanie na smycz, która jest w komplecie. Wracając do wejścia USB, służy ono też do ładowania baterii. W zestawie można znaleźć dwuczęściową ładowarkę, której kabel można też podłączyć do komputera za pomocą zwykłego USB. Ponadto w pudełku prócz instrukcji czy innych papierków, można jeszcze było znaleźć bardzo fajny futerał na aparat.
Po lewej stronie aparatu nic nie ma oprócz śrubek. Na dole można znaleźć baterię, za otwieraną częścią, oraz wejście na karty SD/SDHC. Oprócz tego mamy głośniczek, a zaraz obok niego możemy mocować statyw.
Aparat został stworzony dla amatorów, lubiących pobawić się artystycznymi efektami na zdjęciach czy elementami graficznymi do przekształcania zdjęć. W Benq AE220 znalazły się efekty takie jak HDR czy 4‑LOMO, oraz panorama, której nie mogłem w ustawieniach znaleźć, albo nie potrafię dobrze szukać. Ponadto aparat może nagrywać filmy w HD czyli 1280x720 px z 30 klatkami na sekundę, a wideo zapisywane jest w formacie AVI. Żeby nie zostać posądzonym o pogarszanie jakości, to testowy filmik zamieszczam bez montażu. Dlatego też moje migi do kamerzysty się zachowały =P Ktoś mógłby jeszcze powiedzieć, że to wina karty na którą nagrywałem obraz, a była to karta SDHC SanDisk Extreme HD Video 30 MB/s class 10 o pojemności 8 GB.
Oprócz jakości, która nie powala (w końcu to aparat za małe pieniądze) zauważyłem również, że podczas przybliżania dźwięk nie jest nagrywany.
Poniżej zamieszczam kilka wybranych zdjęć w tym zdjęcia z wycinki lasu.
W recenzji smartfona LG Swift 4X HD dostałem pytanie co do futerału, bo akurat futerał do Benq AE220 był na zdjęciu robionym tamtym telefonem. Futerał jest bardzo dobrze wykonany z grubego giętkiego materiału i powiem nawet, że jest poręczniejszy niż inny do podobnego aparatu, a zrobiony ze skóry (czy czegoś skóropodobnego). Chociaż to tylko futerał to bardzo miłym gestem ze strony Benq jest fakt, że go dodaje do zestawu.
Aparat Benq AE220 można kupić już za ok. 250 - 300 zł. Moim zdaniem to całkiem rozsądna cena jak za taki aparat. Na imieniny czy inne rodzinne przyjęcia będzie jak znalazł, tylko lasu szkoda...
Jak już kiedyś wspominałem, testowanie sprzętu jest bardzo czasochłonne. Jestem w 3 klasie gimnazjum - ostatnie półrocze. Wkrótce będą testy gimnazjalne, a następnie koniec roku szkolnego. Muszę się skupić na nauce, a do testów prawdopodobnie wrócę na wakacjach. Pozdrawiam, Banan =)