Test słowników offline ENG
07.02.2011 | aktual.: 07.02.2011 17:28
Witam,
Na wstępie chciałbym doprecyzować - pełna wersja tematu powinna brzmieć "Test dostępnych na Linuksa -ale nie tylko- za darmo Thesaurusów i słowników ENG działających w trybie offline oparty na próbkowaniu za pomocą grupy słów". Mam tylko dziwne wrażenie, że taki tytuł byłby cokolwiek przydługi, toteż proszę o wybaczenie mi uproszczenia tytułu ;)
Studiując język angielski, dosyć szybko odkryłem, że brak dostępu do sieci oznacza mozolne ślęczenia nad papierową wersją słownika Oxfordu. Niedawno dowiedziałem się jednak o grupie programów działających w trybie offline, toteż postanowiłem je sprawdzić.
Metodyka
Zarówno Thesaurus, jak i zwykły słownik osobę znającą dobrze dany język potrafią naprowadzić na znaczenie słowa. Słownik podaje dokładną definicję i wymowę, Thesaurus synonimy, wśród których prawie zawsze znajdzie się jakiś prostszy/powszechniejszy od oryginalnego słowa. Oba powinny posiadać dużą bazę słów.
Postanowiłem przeprowadzić test wykrywalności słów na następującej liście:
1.beckon 2.bouge 3.chasm 4.chisel 5.coup 6.dishevelled 7.gad 8.intertwining 9.linger 10.livid 11.lurch 12.nab 13.oust 14.probe 15.reconcile 16.reprieve 17.savage 18.slurred 19.sprawl 20.tutelary
Słowa mogłyby być sporo trudniejsze, ale wymyślanie dziwacznych haseł na siłę nie ma zbytniego sensu - powyższe 20 wziąłem z głowy.
Wszystkie powyższe słowa znajdują się w bazie serwisu Dictionary.com, więc zgromadzenie listy słów zawierającej je wszystkie jest możliwe.
Małym problemem były dla mnie testy programu o najlepszej opinii, czyli StarDict. Istnieją do niego aż 2 interfejsy, a słowniki (od których zależą wyniki listy słów) każdy wgrywa osobno. Postanowiłem testować z użyciem QStarDict (bo używam KDE) z wgranymi tylko dwoma największymi słownikami - Longmana i Oxfordu. Taki zestaw słowników wybierze zapewne większość ludzi ze względu na ich renomę i kompletność.
Co fabryka dała
Pierwszym testowanym przeze mnie programem był KThesaurus.
Intefejs programu jest przejrzysty i składa się z 3 kolumn. Mnie osobiście taki układ niezbyt odpowiada. Nawigację ułatwiają szukajka oraz przyciski wstecz/naprzód. Można także przełączyć się na wyszukiwanie w WordNet, ale ten wpis jest o słownikach offline, więc nawet nie próbowałem.
KThesaurus na domyślnej konfiguracji całkowicie oblał test na wykrywalność słów. Aż 5 z nich w ogóle nie znał, a w jednym przypadku dał tylko jeden synonim (chasm - gulf).
Lider wkracza na ring
Następnie sprawdziłem bardzo znany i ceniony program StarDict.
Interfejs jest spolonizowany i zorganizowany tak, jak to powinno wyglądać w przypadku słownika - lista haseł pokrewnych po lewej stronie i wyszukiwane po prawej.
Jako słownik, StarDict oferuje m.in. wymowę fonetyczną i możliwość odsłuchania danego słowa. Niestety, ta ostatnia opcja u mnie nie działa.
Dostępne jest dedykowane dla użytkowników KDE GUI o nazwie QStarDict, które po prostu lepiej integruje się ze środowiskiem - najlepiej widać to na przykładzie ikonki w trayu. Domyślny StarDict ma tam brzydki, kwadratowy obrazek na widocznym białym tle. QStarDict lokuje w tacce systemowej przejemną dla oka, zieloną książeczkę bez widocznego tła.
Test wykrywalności słów mnie osobiście zaskoczył. Z wgranymi słownikami Oxfordu i Longmana StarDict nie znalazł aż 2 słów. Prawdę mówiąc, spodziewałem się wykrywalności na poziomie 100%...
StarDict z pewnością nie jest zbytnio przyjazny nowicjuszom - słowniki kopiujemy ręcznie do katalogów systemowych po ściągnięciu ich z niezbyt intuicyjnej i zwyczajnie brzydkiej witryny projektu. Dla mnie i większości czytających ten wpis jest to normalne, ale znam wiele osób, które za Chiny ludowe nie potrafiłyby same uruchomić menedżera plików z uprawnieniami administratora.
Czarny koń
Ostatnim testowanym przeze mnie programem była Artha.
Interfejs programu przypadł mi do gustu najbardziej spośród 3 testowanych programów. Prosta belka u góry zawiera przyciski wstecz/naprzód, przełącznik trybu (o tym za momencik), okno about oraz magiczny button "Exit altogether", który zamyka jednocześnie okno programu i jego instancję działającą w tle.
Górna część okna Arthy zawiera definicje (a rzekomo to Thesaurus...) i słowa pokrewne. Absolutnie fantastycznym mechanizmem jest ocenianie haseł za pomocą kolorowych słów rare, uncommon, common, itd. Przypomina mi to oznaczenia kart w kolekcjonerskich grach karcianych, jest przejrzyste i świetnie widoczne.
Dolna część okna zawiera przyciski synonimów, antonimów, itd. Jeżeli dla danego słowa dostępne jest wiele opcji/zmniejszymy okno programu, niewidoczne przyciski pojawią się pod strzałkami w górę i dół na skraju listy przycisków. Przełącznik "Toggle between simple and advanced modes" u góry ekranu ogranicza listę buttonów na dole do najpotrzebniejszych.
Artha wyśmienicie poradziła sobie z testem słów - zaledwie jedno nie zostało znalezione (bouge). Zaznaczam, jest to wynik lepszy od znanego StarDicta z dwoma ogromnymi słownikami!
Trochę szkoda, że Artha nie jest spolonizowana i że nie obsługuje na razie innych języków.
Wnioski
KThesaurusa większość userów KDE ma zapewne zainstalowanego i go olewa. Polecam dalsze olewanie - wynik testu wykrywalności słów to katastrofa.
StarDict zdobył renomę dzięki ogromnej ilości słowników. Jeśli chodzi o inne języki, nadal nie ma w zasadzie konkurencji, ale w kategorii angielszczyzny musiał ustąpić.
Artha to według mnie najlepszy obecnie program do sprawdzania słówek w języku angielskim w trybie offline. Wady są znikome (brak polskiego interfejsu to w sumie jedyna), a sam program skutecznie je równoważy. Oczywiście dostępna jest też wersja na Windowsa - staram się pisać tylko o aplikacjach multiplatformowych.
Jeżeli znacie inne ciekawe słowniki/thesaurusy działające w trybie offline, dodawajcie w komentarzach - chętnie je przetestuję :)