AveLAB - ZTE Grand X IN (6) - Problem nie do przeskoczenia?!
22.05.2013 15:37
Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu z serii, za co przepraszam. Dzisiaj fragment o zgrywaniu danych na PC pod Linuksem :)
* * *
Kiedy schronili się wreszcie w lokum Aleksa, ciasnej klitce pozbawionej drzwi i okien, wyraz przerażenia na twarzy Rotwella zastąpiło jednak rozbawienie. Widząc to, jego kolega zaczął rozmowę:
- Co się tam działo?
- Sądzę, że możesz się domyślić po tym, co przez ciebie zrobiłem na wyścigach.
- Tamto to był wypadek, a zresztą, który facet by uciekł?
- Każdy zdrowy, bo to transwestyta był!
Alex zrobił wielkie oczy i po chwili wybuchł śmiechem. Rotwell kontynuował:
- Ale to tylko lepiej dla nas. Cyknąłem kilka zdjęć i zrobiłem filmik, teraz zamiast przez łóżko, dorobimy się przez szantaż.
- A nie sądzisz, że przez to ona....eee...on....stanie się naszym wrogiem?
- Wróg właśnie stał się ofiarą.
* * *
Należało oczywiście zabezpieczyć materiały, zrobić ich kopię. W tym celu Szperacze udali się naturalnie do Wolfwooda, który mimo późnej pory był ubrany i na nogach.
- Czyli chcecie żebym zgrał wam te foty, tak?
- Dokładnie.
- Chwilę....
Komputerowiec zaczął grzebać w podniszczałym kartonie wypełnionym plątaniną kabli. Wydobył stamtąd kabelek USB‑MHL. MHL to połączone złącze Micro USB i HDMI w jednym gnieździe i w dawnych czasach pomysł ten był iście fenomenalny. Po ładnych paru minutach rozplątywania kabel został odnaleziony.
Alex i Rotwell z ekscytacją patrzyli na operację włączania podstarzałego laptopa i wtykania obu końcówek przewodu do gniazd USB. Wolfwood gapił się w ciszy w ekran, na którym...nie działo się nic.
- Dupa, panowie, dupa. Niby Linux i Android, a nie ma plug and play...
Nie żeby Szperacze coś z tego rozumieli. Pokiwali jednak głowami, aby nie wyszło że nie słuchają swojego wybawcy.
- Popatrzmy...
Po dobrych kilku minutach Wolfwood wysunął palcem wskazującym prawej dłoni jakąś belkę z góry ekranu, a potem używając lewej dłoni wybrał pożądaną opcję. Cośtam przestawił, na monitorze w prawym dolnym rogu coś wyskoczyło.
- Na PTP wykrywa...
Wykonał parę kliknięć, zaklął i powiedział:
- Ale nie ma jak zgrać zdjęć.
Terminologia może ich przerastała, ale młodzieńcy wiedzieli że jest źle, przybrali więc zatroskane miny i zapytali, czy da się coś zrobić. Komputerowiec podrapał się w głowę i począć wstukiwać wściekle komendy w jakieś dziwne pole na przeźroczystym tle. Wyglądało to makabrycznie:
I nie dało żadnych efektów.
- Przyjdźcie jutro, OK?
* * *
Perspektywa rozstania się na noc z ZTE nie była w smak Rotwellowi, ale nie miał wyboru. Tej nocy miał problemy z zaśnięciem i z samego rana poszedł po swój skarb, zostawiając kolegę w błogiej krainie snu.
Wolfwood przywitał chłopaka i na wstępie oznajmił, że operacja się udała, ale poszło tyle prądu, że Rotwell musi go odrobić. Młodzieniec przystał na to i zapytał, jak w końcu udało się rozwiązać problem. W odpowiedzi usłyszał:
- gMTP. Niby to odtwarzacz muzyki, ale ma wygodny i działający sposób na zgrywanie rzeczy z Androida na MTP. Ech, ale to Google wtedy namieszało.
Rotwell pokiwał głową, podziękował i odebrał swojego ZTE. Zdziwiło go nieco, że Komputerowiec nie spytał o same zdjęcia, ale ten widział na swoich pokazach o wiele dziwniejsze rzeczy. Grunt, że udało się obejść problem w prosty sposób i że teraz transfer plików z i na urządzenie był możliwy. To poddało Rotwellowi pewien wyśmienity pomysł...
* * *
Od autora: Jak dotąd jestem z tego eksperymentu bardzo zadowolony. Pisze się lekko i wdzięcznie, odbiór przez czytelników jest dobry, a w dodatku nie udało mi się wygooglować niczego podobnego, więc kto wie, może jestem prekursorem takiej formy testów sprzętu? :D