2018 bez rewelacji dla lepszego odtwarzania muzyki w domu, bo nie korzystamy z tego co jest
29.12.2017 | aktual.: 02.06.2019 17:47
Dawno temu dobry zestaw audio w domu był w warunkach wolnorynkowych czymś całkowicie oczywistym, ale różnie bywało z zasobami muzyki do odtwarzania. Niektórzy kolekcjonowali płyty gramofonowe z dobrą jakością nagrania. Innym wystarczała słabsza jakość nagrań na płytach lub kasetach. Tuner radiowy w zestawie audio był praktyczną alternatywą, by udostępnianej w eterze muzyki słuchać z lepszą jakością, a nie z prostym urządzeniem nazywanym popularnie „tranzystorem”. Nie brakło również prób podłączenia telewizora z domowym zestawem stereofonicznym. Tu zaporą była jednak niska jakość dźwięku w przekazie telewizyjnym i różnego typu zakłócenia występujące przy dekodowaniu sygnału wizji i fonii. Głośniki w zestawie audio zbytnio uwydatniały słabości analogowych transmisji TV.
Cyfrowa technologia całkowicie to zmieniła. Pierwszym krokiem były płyty CD i odtwarzano je z domowym zestawem stereofonicznym. Pojawiły się wówczas dyskusje o niedoskonałości nowej technologii. Miało to uzasadnienie, bo w tym standardzie są świadome ograniczenia, a na dodatek oferta ze sprzętem i nagraniami była jeszcze w fazie intensywnego rozwoju. Zastrzeżenia były jednak na całkowicie innym poziomie w porównaniu do obecnej sytuacji, gdy CD staje się archaizmem, a większość ludzi zadawala się odtwarzaniem muzyki z mp3 i urządzeniami przenośnymi. Synonimem jakości staje się kompromis formatu flac, którego możliwości są znacznie poniżej tematu wcześniejszej krytyki CD.
Najkrócej można powiedzieć, że króluje teraz zminiaturyzowana forma oferty, która pod koniec lat 70 ubiegłego wieku powstała z myślą o mieszkańcach ubogich dzielnic w miastach. Noszone na barku radiomagnetofony stereofoniczne spełniały te wymagania. Takie kryteria nie odpowiadały nigdy gustom inżynierów Sony. Zaoferowali bardziej eleganckie rozwiązanie dla znacznie szerszej grupy odbiorców. Urządzenie nazwano Walkman. Ta marka została zastrzeżona, ale konkurencja szybko zaoferowała podobne produkty. Ambicje Sony, by pozostać liderem rynku z osobistym sprzętem audio spowodowały, że skorzystali ze swojej przewagi w zakresie CD i zaoferowali stosowne urządzenie. Tak z zaciszy studia i domu wyszła na ulicę muzyka zapisana cyfrowo i otworzyły się szeroko drzwi dla powstania mp3.
Mp3 nie miał nigdy konkurować jakością dźwięku z CD, a tylko przewyższać kasety, szczególnie przy odtwarzaniu z tanim urządzeniem. Zrodziło to przy okazji nowy problem dla słuchających muzyki. Wkładając płytę CD do odtwarzacza widzimy coś, co identyfikujemy z niewielką ilością utworów, które możemy sobie zapamiętać i wybrać to co nas interesuje. Na nośniku z mp3 jest więcej utworów i trudno spamiętać ich kolejność. Podobny problem, chociaż w mniejszej skali był już z kasetami, ale w praktyce rzadko kto zwracał na to uwagę, bo znacznie większym utrudnieniem były niedogodności związane z przewijaniem taśmy. Rozwiązaniem tego problemu z mp3 stał się odtwarzacz w telefonie komórkowym. Tą symbiozę idealnie zagospodarowało Apple i nie brakuje im dziś naśladowców. Stąd był już tylko krok, by dostawcy muzyki z Internetu stali się kolejnymi aktorami na tym błyskawicznie rozwijającym się rynku.
Obecna dominacja wielofunkcyjnych urządzeń osobistych tłumaczy w pewien sposób trend powrotu do winylu. Najbardziej prostym wyjaśnieniem jest, że starych płyt trzeba słuchać ze sprzętem, który rzetelniej od wypasionego telefonu odtwarza muzykę. Sprzedający starocie sprytnie powiązali winyl z lepszą jakością odtwarzania muzyki z zestawem audio. Mogą przez to drogo sprzedać płyty zakupione tanio od kolekcjonerów, którzy przechodzą na CD, a na winylu pozostawiają sobie „białe kruki”. Handlarze starzyzną zakupili także za bezcen zużyte urządzenia do produkcji płyt winylowych. Z tymi maszynami produkcja płyt z wysoką jakością nie może być rentowna, bo wymiana zużytych podzespołów jest zbyt droga. Z niską jakością płyt mogą jednak bezpardonowo zarabiać na nostalgiach, gdy punktem odniesienia jest odtwarzanie muzyki z mniej lub bardziej rozbudowanym telefonem komórkowym. Są oczywiście także pasjonaci, którzy chcą restaurować stare maszyny, ale to zupełnie inna kwestia.
W Polsce co roku wydawana jest na CD składanka z muzyką świata. Firmuje ją Marcin Kydryński. Tegoroczna płyta ma numer 13 i dodatkowo wydano ją na winylu. Tą analogową płytę Kydryński zaprezentował ze studia radiowego, gdzie jest wysokiej klasy sprzęt do jej odtwarzania i słuchacze mogli na własne uszy przekonać się, jak brzmi muzyka na winylu nowej produkcji. Prezentujący podsumował to głównie, że trzaski na płytach analogowych mają dla wielu swój urok. Warto tu podkreślić, że wypowiada to osoba, która zawodowo słucha muzyki z płyt w różnych miejscach od samochodu po studio radiowe. Prezentuje na płytach i w radio artystów, których często słucha na żywo, gdy grają w Polsce i zagranicą. Na dodatek jego matka i żona są znanymi wokalistkami. Ma przez to idealną skalę porównawczą dla ich głosów w rzeczywistości i odtwarzanych z nagrań. Nawet głos swojego ojca w domu mógł porównywać z tym w radio ze studia lub w TV z festiwali. Winyl nie jest także dla niego nowością, bo jego ojciec z pewnością dużo słuchał takich płyt w domu i chyba nie były zakupione u handlarzy tandetą.
W ostatnim czasie muzykę prezentowaną przez Kydryńskiego miałem okazje odtwarzać w różnych miejscach z profesjonalnymi monitorami studyjnymi, o czym wspominałem już w poprzednim wpisie na blogu. Miłym zaskoczeniem było dla mnie, że z dobrej klasy głośnikami z optymalnie skonfigurowanym dla nich wzmacniaczem można wydobyć tyle muzyki ze skomprymowanych stratnie nagrań. Nie można tego porównywać z tym co usłyszymy z płyt CD, ale jest znacznie lepsze od tego, co można było kiedyś odtworzyć z eteru. Jest tu pewna analogia do efektów inwestycji przed laty w dobry sprzęt dla odtwarzania muzyki z kaset. Philips stworzył kasetę z myślą o dyktafonie, a nie na potrzeby melomanów. Szerokie rzesze korzystały jednak z kaset, by słuchać muzyki. Zaczęło się od zintegrowania radia z magnetofonem kasetowym, co pozwalało łatwo nagrywać transmitowaną muzykę, a odtwarzanie było równie proste. W radiomagnetofonach były także gniazda dla podłączenia z zestawem audio. To był punkt wyjścia dla niewyobrażalnej wręcz ewolucji kaset i magnetofonów do nich, które stały się zaawansowanymi urządzeniami hi-fi.
Aktualnie brakuje chęci doskonalenia jakości odtwarzania muzyki w domu. Współczesny komputer osobisty ma znacznie lepsze możliwości od analogowego magnetofonu kasetowego, ale rzadko jest podłączony do zestawu audio. Jest to zaskakujące, bo nie brak do tego odpowiedniego sprzętu, a ludzie nigdy wcześniej nie spędzali tak wiele czasu z muzyką. Korzystanie z ekranu i myszy zapewnia także duży komfort przy wyszukiwaniu odpowiednich utworów. Niskie zainteresowanie może być spowodowane tym, że komputery zaistniały w domach, gdy jeszcze słabo radziły sobie z muzyką. Natomiast potencjał multimedialny pojawił się, gdy jednocześnie silnie reklamowano w tym zakresie ofertę sklepów RTV. Wydaje się, że porządne głośniki i wzmacniacz po prostu przestały kojarzyć się z wnętrzem nowoczesnego domu. Nawet nawróconym na winyl oferowane są tandetne gramofony do słuchania z głośniczkami rozszerzającymi funkcje osobistych urządzeń audiowizualnych.
PS 2 IV 2019
Intersujące uzupełnie tego tematu jest w tekście Andrzeja Tarnowskiego, który opublikował tutaj w wortalu z tytułem