Analogowe sugestie dla muzyki w choinkowym prezencie
22.12.2016 | aktual.: 23.10.2019 08:51
W sopockim barze zorganizowano świąteczny jarmark i na znacznej części powierzchni ustawiono pojemniki z winylowymi płytami. Zainteresował mnie ten analogowy akcent w miejscu, gdzie chętnie spędzają czas użytkownicy cyfrowych gadżetów. Kiedyś na forum użytkowników bezpłatnego programu do odtwarzania muzyki zaproponowałem przed Bożym Narodzeniem możliwość samodzielnego zainstalowania przystawki ze złączami chinch dla analogowego podłączenia PC z domowym zestawem audio.
Partię takich przystawek zamówił sklep w Szwecji i przy tej okazji przygotowałem kilka dodatkowych egzemplarzy, które chciałem w ograniczonym czasie oferować w Polsce, by rozeznać temat samodzielnej instalacji. Niewiele się dowiedziałem, bo nie zgłosili się chętni, co nie było zaskoczeniem. W erze cyfrowych gadżetów analogowe sugestie z majsterkowaniem nie kojarzą się z obchodzeniem świąt Bożego Narodzenia.
Teraz w barze nadarzyła się okazja do rozmowy z właścicielem kolekcji płyt, ale nie o tym jak powstała, a na temat przedświątecznej sprzedaży. W trakcie rozmowy pojawiali się potencjalni klienci i byłem ciekawy o co pytają. To co usłyszeli w odpowiedzi było dla mnie dość przewidywalne, ale pytania mnie zaskoczyły. Zwracano się najczęściej o pomoc w dobraniu muzyki do jakiegoś smaku. To klasyczne pytanie przy zakupie prezentu gwiazdkowego i podobnie jest np. z kolorem apaszki, czy też zapachem perfum. Zaskoczyło mnie to, bo pod choinkę dostaję CD z muzyką świata, którą co rok wydaje Marcin Kydryński. Jest to przewidywalne jak u innych ciepłe skarpety. To bardzo praktyczny prezent, z którego z największą przyjemnością korzystam przez lata.
Próbowałem sobie wyobrazić jak w XXI wieku wygląda sprawa gwiazdkowego prezentu z płytą analogową. Bez problemu rozumiem zakup winylu z jakimś bardzo wyjątkowym nagraniem, którego nie ma na srebrnym krążku, albo zostało na nim źle wydane. Szuka się wówczas konkretnego nagrania. Jednak w pojemnikach z płytami zobaczyłem nagrania, które pojawiły się w milionach egzemplarzy na winylu i CD. Zastanawiałem się po co kupować je za 50 złotych na winylu i skorzystałem z okazji, by zapytać o to sprzedającego płyty.
W odpowiedzi wywiązała się rozmowa na wyższym poziomie, że nagrania były różnie tłoczone na winylu w poszczególnych krajach. Jest to oczywiście racja. Było nawet tak, że salony z płytami dla koneserów dostawały egzemplarze z najwcześniejszej fazy tłoczenia, a reszta szła do sprzedaży masowej. W renomowanych sklepach z płytami kilka sztuk z tych najlepszych egzemplarzy pozostawało latami na półkach, a to co „nie zeszło” przez krótki czas z „produkcji w dużych ilościach” oferowano przecenione w marketach lub sprzedaży wysyłkowej.
Na jarmarku w barze na jednej z płyt w pojemnikach był na okładce Michael Jackson. Jestem przekonany, że to nagranie ma na CD zapewnioną jakość, a z używanym winylem może być bardzo różnie. Oferowane podczas jarmarku płyty był świetnie wyczyszczone i sprawiały wrażenie, że są w idealnym stanie. Trudno tylko sprawdzić na ile płyta jest zdarta, bo to zależne jest od sposobu i ilości razy jej odtwarzania, a także jakości używanego do tego sprzętu. Generalnie trzeba założyć, że hity płytowe mają większe zdarcie, bo czymś absolutnie naturalnym jest, że były częściej odtwarzane.
Mając właściwe doświadczenie w słuchaniu nagrań z muzyką można przed zakupem zrobić odsłuch płyty winylowej, by oszacować na ile jest zdarta. W barze na blacie przed nalewakami postawiono z okazji jarmarku gramofon z dobrze zaprojektowanym zawieszeniem elastycznym, który Unitra wyprodukowała 40 lat temu i w Polsce był marzeniem wielu melomanów. Podłączono go do leżącego obok modułu DJ‑owskiego, który powstał dla profesjonalnego użytku z zamontowaniem w pulpicie. Z modułu poprowadzono długim kablem sygnał pod sufit, gdzie był wzmacniacz mocy z domowego zestawu audio wyprodukowanego w PRL. W suficie zamontowane były napędzane przez ten wzmacniacz głośniki samochodowe. Oszacowanie z tym zestawem stopnia zdarcia płyta to spore wyzwanie, ale w ten sposób można było sprawdzić, co obdarowani usłyszą na sprzęcie w domu. Stan płyty można było lepiej sprawdzić ze słuchawkami, ale ich nie było chyba pod ręką.
W porównaniu do tego, jak płyty winylowe są odtwarzane w wielu domach prezentacja w barze miała pewną przewagę. Wspomniałem już, że oferowane płyty były idealnie wyczyszczone, a w domu różnie z tym bywa, Na dodatek po wyciągnięciu płyty z okładki przyciąga ona mnóstwo kurzu, którego sporo unosi się w domu i osiada prawie niewidocznie na całej długości winylowego rowka. Igła gramofonowa nie może z powodu tego kurzu wydobyć z rowka „czystej informacji”, a przy okazji powoduje to również, że zapis na płycie szybciej się zdziera. Jeżeli zależy nam na uzyskaniu najlepszego możliwego dźwięku z płyt analogowych trzeba je oczyścić przed każdym odtwarzaniem. Są do tego specjalne szczoteczki, które najlepiej jest użyć, gdy płyta jest już na talerzu, ale nie brakuje także najróżniejszych mniej lub bardziej zaawansowanych systemów odkurzających, które montowane są bezpośrednio na odtwarzaczu.
Kolejnym atutem w barze było właściwe rozgrzanie zawieszenia igły gramofonowej, które jest precyzyjną konstrukcją, gdzie kluczowe znaczenie ma właściwa elastyczność. W rowku płyty winylowej są akceleracje ponad 10 G. W dzisiejszych czasach nie brak zaawansowanych technologii dla zapewnienia stabilnej pracy przy wysokich przyspieszeniach, ale w tym zakresie możliwości zawieszenia igły gramofonowej są nadal imponujące. Paradoksalnie problem z zapewnieniem właściwej elastyczności zwiększą się, gdy mamy igłę gramofonową z diamentem, który ma szlif z wyższą jakością, gdzie jest lepsze odwzorowanie kształtu używanego do grawerowaniu rowka stalowej matrycy, z której tworzone są kopie do tłoczenia płyt winylowych. Taka igła może poważnie uszkodzić płytę i to powoduje m.in., że DJ przy odtwarzaniu na żywo korzysta z wkładek gramofonowych, które mają prosty szlif diamentu.
Zawieszenia „nowożytnej” igły gramofonowej nie można właściwie rozgrzać suszarką do włosów, czy przepływem prądu. Musi to nastąpić w naturalny sposób przez granie płyty. Używany codziennie odtwarzacz, który stoi cały czas w pokojowej temperaturze potrzebuje relatywnie krótkiej chwili pracy, by zawieszenie igły uzyskało optymalną elastyczność. Zupełnie inne warunki są w dość popularnych pokojach hobbystów, które zaadoptowane zostały do słuchania muzyki, ale są używane i ogrzewane tylko od czasu do czasu, a przez to płyty najprawdopodobniej zdzierane są dość intensywnie. Skoki temperatury mają także negatywny wpływ na winyl płyt, ale to już zupełnie inny temat.
Ceremoniał odtwarzania płyt analogowych jest cenny dla wielu osób i to może być właśnie taka chwila w święta Bożego Narodzenia, którą dostaje się w prezencie z płytą pod choinkę. Większość ludzi nie ma jednak czasu na ciągłą ceremonię. Ja wolę zadbać o to, by raz dobrze skopiować nagranie z płyty na twardy dysk i móc je sprawnie odtwarzać w dowolnej chwili z zestawem audio. Tak robię również ze srebrnym krążkiem, który dostaję na gwiazdkę i opakowanie z płytą wędruje sobie spokojnie na półkę pod sufitem. Nie potrzebuję gapić się w okładkę, by delektować się muzyką, a jeżeli chcę na ten temat jakąś informację, to sięgam na półkę, albo mogę szybko poszukać w Internecie, biorąc tylko do ręki współczesny telefon.