YouTube testuje wstrzykiwanie reklam. Nie zablokujesz ich
YouTube eksperymentuje z nowymi rodzajami reklam, które mają być niezauważalne dla blokerów. Obecnie na tapecie leży rozwiązanie bazujące na wstrzykiwaniu reklam do streamingu po stronie serwera, dzięki czemu od strony technicznej będzie to treść nie do odróżnienia od samego filmu.
13.06.2024 | aktual.: 13.06.2024 08:41
YouTube nie informuje o sprawie szeroko, a pierwsze doniesienia związane z tymi eksperymentami pojawiają się z nieoczekiwanej strony. Jak zwraca uwagę 9to5Google, problem objawił się niedawno deweloperowi dodatku SponsorBlock, który pozwala użytkownikom pomijać fragmenty filmów oznaczone jako treści sponsorowane. Okazuje się, że w parze ze wstrzykiwanymi reklamami rozszerzenie nie jest w stanie działać, bo znaczniki czasu nie są odpowiednio przesuwane o długość trwania danej reklamy.
Dla większości użytkowników ważniejsze jest jednak z pewnością fakt, że wstrzykiwanie reklam ma zupełnie inny cel niż zaburzanie (celowe lub nie) działania dodatku do omijania fragmentów sponsorowanych. W założeniu reklamy dodane do filmu po stronie serwera mają być nieodróżnialne technicznie od innych elementów streamingu, a co za tym idzie - nie do rozpoznania i zablokowania przez adblokery, z którymi YouTube od niedawna szczególnie intensywnie walczy.
Na tę chwilę reklamy wstrzykiwane do filmów po stronie serwera są najpewniej dopiero testowane. Można się spodziewać, że kiedy zostaną wdrożone u każdego użytkownika, YouTube pochwali się tą zmianą, zachęcając przy okazji ponownie do subskrybowania abonamentu Premium lub pogodzenia się z reklamami - bo taki przecież jest cel.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto zwrócić uwagę, że w filmach na YouTubie coraz częściej pojawiają się długie reklamy, których nie można pomijać, często w losowych momentach nagrania. Twórcy wideo od listopada ubiegłego roku mają w tym zakresie znacznie ograniczone możliwości konfiguracji. YouTube wprowadził wówczas do procesu sztuczną inteligencję, która zajmuje się szczegółami, by twórcy mogli "skupić się na filmach".
Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl