Windows: czy konto Microsoft się przyjęło?
Windows 11 wymaga zalogowania do konta Microsoft podczas pierwszego uruchomienia. Obsługa chmurowych kont pojawiła się wraz z Windows 8, a ich historia zaczyna się w Windows XP. Czy po ponad dziesięciu latach można dziś powiedzieć, że był to dobry pomysł?
20.02.2023 | aktual.: 20.02.2023 07:13
Pierwsza integracja logowania do systemu z kontami chmurowymi zadebiutowała w Windows XP. System ten automatycznie logował użytkownika do usługi Microsoft Passport, a na ekranie logowania wyświetlał liczbę nieprzeczytanych maili i wiadomości z komunikatora Windows Messenger. Logowanie było "trzymane" także w Internet Explorerze, a Passport sprawiał, że wędrowało ono między wszystkimi otwieranymi usługami Microsoftu.
Windows 8
Mimo ambitnych planów, usługi nigdy nie rozbudowano. Gdzieniegdzie pojawiały się próby - jak na przykład tajemniczy "Windows Live Credential Provider" dla Windows 7. Ale dopiero Windows 8 wprowadził obsługę konta, które ujednolicało hasło z kontem w chmurze, wędrowało z ustawieniami (i ulubionymi) między komputerami i logowało do usług dodatkowych: SkyDrive, Skype, OneNote, Outlook (wraz z książką adresową i kalendarzem) i Store. Do wędrujących ustawień należały układy klawiatury, tapeta, ekran blokady, hasła, pasek zadań, układ Ekranu Startowego, zbiór aplikacji, powiadomienia i preferencje wydruku.
Zobacz także
Jednak wraz z kolejnymi wersjami Windows okazywało się, że nie jest możliwe rozwijanie aplikacji chmurowych w tym samym tempie, co rdzeń systemu operacyjnego. Usługi nie mogły oferować nowych funkcji na bardzo konkurencyjnym rynku, bo zależały od komponentów systemowych aktualizowanych przez Windows Update. Dlatego Microsoft zaczął stopniowo rozpinać aplikacje z silnikami usług chmurowych. Odbywało się to na kilka sposobów i bardzo nieregularnie - na przykład synchronizacja tapety nie działa w Windows 11, ale działa w Windows 8. Nawet dziś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dedykowane aplikacje
Najpierw usunięto integrację ze Skype i "wymontowano" go z systemu, publikując jako oddzielną aplikację, zgodną z Windows 7. Następnie usunięto klienta OneDrive, zastępując przenośną (nie "uniwersalną") aplikacją pulpitową, także zgodną z Siódemką. Potem dodano synchronizację poczty, kalendarza i kontaktów do samej aplikacji Poczta, usuwając zapotrzebowanie na usługę OneSync - ona sama jednak, z zagadkowych powodów - dalej istnieje w systemie, łączy się z siecią i wysyła jakieś dane.
W międzyczasie rozpoczęto usuwanie synchronizacji ustawień. Przestała działać synchronizacja Ekranu Startowego/menu Start i automatyczne instalowanie aplikacji. Listę aplikacji przeniesiono do Sklepu. Później wyłączono chmurową Oś Czasu. Funkcja synchronizacji tematu graficznego i tapety została oznaczona jako porzucona i obecnie działa nieprzewidywalnie - czasem tak, a czasem nie.
Wędrówkę haseł i ulubionych w końcu zastąpił nowy Microsoft Edge (również identyczny z aplikacją dla Windows 7). Toteż synchronizację tożsamości i zakładek także usunięto. Wszystkie aplikacje, które wydzielono, potrafią pobrać poświadczenia użytkownika zalogowanego do systemu kontem Microsoft. Ale jeżeli korzystamy z konta lokalnego, z innego systemu lub po prostu wylogujemy się - do każdej z tych aplikacji da się zalogować oddzielnie. Co więcej! Na koncie lokalnym, zalogowanie do pakietu Office, pozwala "zapisać się" do Teamsów, Skype'a i OneDrive'a automatycznie, przy okazji, bez konieczności stosowania konta Microsoft.
Resztki synchronizacji
Obecnie, w Windows 11, synchronizacja ustawień dotyczy już bardzo małej liczby elementów. Dwa pierwsze to ustawienia językowe i ułatwienia dostępu - jednak każdy nowy system pyta o nie oddzielnie podczas pierwszego uruchomienia. Każe to podejrzewać, że wkrótce i te ustawienia odpadną. Pozostają hasła - większość z nich "porwał" jednak Edge i domenowy Credential Enrollment - a te, które siedzą w systemowym Credential Managerze dotyczą głównie samego konta Microsoft i trzyma je tam Skype i Xbox. Synchronizowane są najwyżej hasła WiFi - co jest logistycznym oksymoronem: "synchronizacja hasła WiFi" wymaga internetu, do połączenia z którym potrzebne jest… podanie hasła do WiFi.
Synchronizacja tzw. "pozostałych ustawień" wydaje się regularnie nie działać, mimo trzech usług OneSync, które przez cały czas obficie rozmawiają z chmurą. Bardzo rzadko zdarza się, by z kontem Microsoft zawędrowały poświadczenia sieciowe, ustawienia drukarek, preferencje Eksploratora i poziom wyciszenia powiadomień. Na każdym nowym komputerze niemal zawsze trzeba to wszystko ustawiać od nowa.
Zatem - podsumowując, skoro usługi synchronizacji konta Microsoft zostały zredukowane niemal do zera (z perspektywą dalszej redukcji), a logowaniem zajmują się oddzielne, dedykowane aplikacje (które w dodatku potrafią się logować do siebie nawzajem) - czy konto Microsoft ma w ogóle jakiś sens? Może to wielki niewypał, a Microsoft forsuje to rozwiązanie z rozpędu, bez powodu lub celem ukrycia poniesionej porażki?
Bez sensu?
Raczej nie. Konto Microsoft ma gigantyczną zaletę, znaną z Androida i iOS, gdzie logowanie do chmury służy nie tylko do synchronizacji, ale także do inwentaryzowania urządzenia. "Zalogowane" komputery da się znajdować razie zagubienia, zdalnie wylogować, a także zarządzać ich kluczami szyfrującymi BitLocker. Można też sprawdzić, czy wszystkie pracują pod kontrolą zaktualizowanego systemu. To niewątpliwe zalety, zwiększające bezpieczeństwo.
Czy to właśnie dlatego Microsoft forsuje swoje konto chmurowe? Oczywiście - pewnie nie. Główną motywacją jest otwarcie nowego profilu dla kolejnego klienta, a następnie oferowanie coraz to nowych dodatków, ucząc się przy okazji na podstawie danych marketingowych i telemetrycznych. Ale z konta Microsoft da się czerpać pożytek, wykraczający poza automatyczne logowanie do aplikacji. Nawet, gdy synchronizacja ustawień już nie działa.
Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl