Teraz każdy MacBook Pro będzie wymagał przejściówek – lubiany model wycofany
Apple pokazało światu odświeżone MacBooki Pro. Nowe modele otrzymały wydajniejsze podzespoły i kilka nowych funkcji, ale pod względem wzornictwa są wciąż tylko kontynuacją laptopów zaprezentowanych w 2016 roku. Nie była to jednak jedyna zmiana w ofercie firmy z Cupertino – ze sprzedaży zniknął ostatni MacBook Pro, który nie wymagał przejściówek.
13.07.2018 | aktual.: 13.07.2018 17:00
Znacząco zmienione MacBooki Pro, które pojawiły się dwa lata temu, wzbudziły sporo kontrowersji. Apple zdecydowało się bowiem wprowadzić dotykowy pasek Touch Bar, nową klawiaturę, duży gładzik oraz… zniknęło większość złączy. W laptopach skierowanych dla profesjonalistów pozostały wyłącznie cztery złącza USB Type-C/Thunderbolt 3 i minijack. Zabrakło nawet gniazda na kartę pamięci.
Użytkownicy nowych MacBooków Pro, którzy chcieli przykładowo podłączyć drugi ekran przez HDMI, skorzystać z USB 3.1 czy nawet włożyć kartę pamięci z aparatu, musieli sięgnąć po przejściówki. Oberwało się również nowej klawiaturze z mechanizmem motylkowym. Nic więc dziwnego, że wciąż popularnością cieszył się starszy model MacBooka Pro, którego ostatnie wydanie pojawiło się w 2015 roku.
MacBook Pro z 2015 to w końcu dla wielu lepsza klawiatura, a także zestaw złączy, który nie wymaga sięgania po przejściówki. Laptop ten oferuje dwa USB 3.1, HDMI, czytnik kart pamięci, dwa Thunderbolt i minijack. Dodatkowo posiada on świetne autorskie złącze zasilania – MagSafe.
Niestety, wraz z wydaniem odświeżonych MacBooków Pro, wycofany został model z 2015 roku. Wcześniej wciąż był on sprzedawany, obok nowszych modeli. Obecnie nadal dostępny jest on w większych sklepach z elektroniką, ale z czasem zniknie z ofert. Najpewniej jedyną opcją pozostaną aukcje internetowe.
Zanim jednak pojawią się negatywne komentarze, które będą dotyczyć złączy w nowych MacBookach Pro, warto uświadomić sobie, że rozwiązanie Apple jest godne naśladowania. Nie chodzi o konieczność sięgania po przejściówki. Po prostu, świetnie jakby dało się podłączyć większość sprzętu przez USB Type-C, bez potrzeby noszenia ze sobą kilku różnych kabli. Tutaj jednak potrzeba, aby ktoś poprowadził branżę w tym kierunku. Tego zadania podjęło się Apple, nie pierwszy raz chcące być rewolucjonistą. Niestety, aby ten cel został spełniony, za Apple muszą pójść także inne duże firmy. Jeśli tak się nie stanie, to wciąż użytkownicy MacBooków Pro będą musieli nosić ze sobą przejściówki. Z kolei posiadacze pozostałych laptopów, będą musieli pamiętać o kilku różnych kabelkach.