Śledzenie aktywności fitness zgubiło ochroniarzy Putina
Śledzenie aktywności w aplikacjach fitness bywa zgubne, nawet na najwyższych szczeblach dbania o prywatność i bezpieczeństwo. Wyjątkiem nie są pracownicy Władimira Putina, którzy - jak ujawnia dziennik Le Monde - mieli udostępniać online informacje o swojej lokalizacji w aplikacji Strava.
30.10.2024 | aktual.: 30.10.2024 18:45
Dzięki ich analizie niepowołane osoby mogły wysnuć trafne wnioski o lokalizacji funkcjonariuszy FSB, a co za tym idzie - lokalizacji Władimira Putina - wynika z publikacji Le Monde. Sprawa dotyczy także innych ochroniarzy ważnych osób, w tym Emmanuela Macrona i prezydentów USA. Brak świadomości lub niedostateczna dbałość o konfigurację prywatnie wykorzystywanej aplikacji Strava w telefonach, może - tak jak w tych przypadkach - obnażyć strzeżone informacje istotne dla danych przywódców.
To tylko przykład, który pokazuje, jakiego rodzaju informacje można wyciągnąć z pozornie bezpiecznego, statystycznego analizowania publicznie udostępnianych danych o lokalizacji w aplikacjach do śledzenia postępów sportowych. Kilka lat temu przekonaliśmy się, że tego rodzaju informacje pozwoliły odtworzyć przez niepowołane osoby ścieżki obserwacji obiektów przez żołnierzy, którzy przemieszczali się w ustalony sposób po danym obszarze, nieświadomie "rysując" drogę na mapie.
Serwis unian.ua zwraca uwagę, że te niedopatrzenia pozwoliły śledzić w internecie aktywność zawodową funkcjonariuszy FSB bez ich wiedzy, co pozwala również wysnuć dodatkowe wnioski - w tym potwierdzić obecność Putina w lokalizacjach, które były objęte ścisłą tajemnicą lub w pałacu, którego własności do tego czasu zaprzeczał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Naturalnie opisywane przypadki nie oznaczają, że prywatny użytkownik aplikacji fitness powinien całkowicie odciąć się od korzystania z tego rodzaju udogodnień (choć dla pełni prywatności oczywiście należałoby zalecić tego typu ruch).
Warto podkreślić, że zbierane dane przez aplikacje są anonimowe, więc póki nie dotyczą dużej grupy osób poruszającej się w ustalony sposób, trudno wyciągnąć z nich jednoznaczne wnioski i zidentyfikować konkretnego użytkownika. Przykład obrazuje więc w praktyce rażące niedopatrzenia związane z służbami najwyższych szczebli, w przypadku których takie przeoczenia powinny być niedopuszczalne.
Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl