Policja namierzyła świadków zgonu. Wykorzystała aplikację do śledzenia COVID

Policja namierzyła świadków zgonu. Wykorzystała aplikację do śledzenia COVID
Źródło zdjęć: © Culture4Life | imago images/Sven Simon
Konrad Siwik

20.01.2022 09:59

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niemiecka policja znalazła się pod ostrzałem krytyków za używanie aplikacji śledzącej COVID do polowania na świadków zdarzenia.

Władze w Niemczech muszą stawić czoła ostrej krytyce ze strony obrońców prywatności w kraju za wykorzystanie danych z aplikacji do śledzenia kontaktów COVID-19 w celu odnalezienia świadków zgonu – donosi Deutsche Welle. Wszystko zaczęło się w listopadzie zeszłego roku, gdy pewien mężczyzna upadł i zmarł podczas opuszczania restauracji w niemieckiej Moguncji.

Po tym incydencie policja podjęła wątpliwą decyzję o wykorzystaniu informacji udostępnionych w aplikacji Luca służącej do śledzenia COVID w celu namierzenia potencjalnych świadków. Aplikacja ta nie została jednak stworzona, aby pomagać w śledztwach, ale raczej aby pomóc w ograniczeniu rozprzestrzeniania się koronawirusa poprzez umożliwienie użytkownikom rejestrowania wizyt w barach i restauracjach.

Luca śledzi czas, jaki użytkownicy spędzają w lokalu, oraz rejestruje pełne imię i nazwisko użytkownika, jego adres i numer telefonu.

Aplikacja jest chroniona przez surowe niemieckie przepisy dotyczące prywatności i dlatego, gdy użytkownicy decydują się na jej instalację, oczekują, że ich dane będą chronione. Zgodnie z niemieckim prawem informacje z aplikacji nie mogą być udostępnione organom innym niż służby zdrowia w celu wykorzystania ich w postępowaniach karnych.

Niemniej jednak policja w Moguncji z powodzeniem zwróciła się do lokalnych organów służby zdrowia, aby uzyskać dostęp do danych kontaktowych 21 osób, które były obecne w lokalu w czasie zdarzenia. Posunięcie to wywołało natychmiastową krytykę ze strony opinii publicznej. Od tego czasu prokuratorzy przeprosili osoby zaangażowane w śledztwo, a lokalny urząd ochrony danych wszczął dochodzenie w sprawie incydentu.

Culture4Life – firma, która opracowała aplikację – podała w oświadczeniu: "Potępiamy nadużywanie danych Luca zebranych w celu ochrony przed infekcjami". Firma dodaje, że rutynowo otrzymuje i odrzuca wnioski od organów ścigania o udostępnienie danych śledzących.

Dane pochodzące z aplikacji Luca są zaszyfrowane, aby zapewnić prywatność użytkowników, dlatego nawet sama firma nie jest w stanie uzyskać dostępu do tych informacji. Organy służby zdrowia mogą odszyfrować te informacje tylko wtedy, gdy ktoś w danym miejscu jest zakażony. "W tym przypadku wydział zdrowia prawdopodobnie symulował infekcję pod presją lub żądaniami policji i uzyskał zgodę lokalu na udostępnienie danych" – zasugerowała Culture4Life.

Kilku niemieckich ustawodawców potępiło ten incydent, a następnie ostrzegło, że może on osłabić przyszłe wysiłki mające na celu śledzenie rozprzestrzeniania się wirusa. "Postępując w ten sposób, policja podkopuje zaufanie do technologii, która może być użyteczna w walce z pandemią" – powiedział Bijan Moini z Society for Civil Rights, berlińskiego organu nadzorczego.

Programy

Brak danych.
Zobacz więcej
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)