Plants vs. Zombies: Garden Warfare 2 — świetna strzelanka nie tylko dla dzieci
Miło wspominam Plants vs. Zombies: Garden Warfare, ale powiedzmy sobie szczerze, że na kontynuację gry nie liczyłem. W gruncie rzeczy chodziło przecież o sieciową strzelankę skierowaną głównie do młodszych odbiorców. Jak się jednak okazało, projekt zyskał tak duże zainteresowanie także tych dużo starszych fanów świata elektronicznej rozrywki, iż EA dało zielone światło produkcji części drugiej. Po raz kolejny mamy więc roślinki walczące z zombiakami, przy czym teraz te pierwsze ukazywane są w nieco gorszym świetle, gdyż jako agresorzy. Niby to tylko lekkie pociągnięcie tematu, z identycznie wyglądającymi starciami czy mechaniką, ale jednak pod podszewką zmieniło się tyle, by wydać dzieło faktycznie jako osobny tytuł.
02.03.2016 11:49
Liczbę dostępnych po każdej ze stron postaci zwiększono do siedmiu na frakcję. Należy do tego doliczyć różnorakie warianty poszczególnych bohaterów, różniące się wyglądem i pewnymi właściwościami, co daje jeszcze więcej kombinowania z dobraniem herosa pod siebie. Dodajcie do tego też opcję zmiany wyglądu poszczególnych części wojowników, by po wskoczeniu do sieci zobaczyć, jak bardzo szczegółami wizualnie różnią się między sobą gracze. Świetna sprawa. Oczywiście dodatkowe elementy ubioru, alternatywne klasy czy przedmioty pomocnicze do wykorzystania w różnych trybach zyskujemy znów z zestawów kart. Te kupujemy za pieniądze zdobywane podczas zabawy. Jeżeli graliście w pierwszą odsłonę radosnej wojny, możecie ponadto liczyć na bonusy. Przy koncie powiązanym z serwerami Electronic Arts, tytuł umożliwi nawet międzysystemowe przenoszenie dokonań.
Szybko ulubienicą stałą się róża, która miała pełnić rolę wsparcia, a z uwagi na skuteczne, samonaprowadzające się ataki, wyszła przed szereg. Twórcy obiecują ją troszkę poprawić. Poza tym cieszy przypominający pająka cyrtyn, z generatorem tarczy, a także waleczna kolba kukurydzy z karabinem. Ze strony nieumarłych, ciekawy jest już podstawowy imp, szybki, mały, ale z opcją przywołania mecha bojowego, czy jednooki pirat lubiący chować się w beczce oraz posyłać na rekonesans papugę. Umie przywalić też zgniły superbohater. Rzecz jasna w boju postacie zdobywają doświadczenie i awansując stale na kolejne poziomy odblokowują dodatkowe zdolności do wyboru. Wcześniejsze klasy zaś bardzo zmyślnie przeprojektowano. Docenicie to zwłaszcza wtedy, gdy po wgraniu postępów z pierwowzoru znów pobiegacie swym dawnym ulubieńcem. Należy podkreślić, że gromadzenie monet się tak tutaj nie dłuży, jak kiedyś. Gra się więc dla przyjemności, nie z musu, bo dla pieniędzy. Naprawdę jest dobrze.
Propozycja ta wymaga aktywnego połączenia z Internetem, ale mimo wszystko oferuje zestaw powiązanych fabularnie misji dla każdej ze stron. Kampania dla samotników miesza specjalnie zaprojektowane zadania z tymi z trybów znanych dobrze z części multiplayer. Akcja zazwyczaj rozgrywa się na otwartym terenie, głównie na podwórku stanowiącym miejsce przepychania się sił zombie z roślinami. Mamy więc obszar podzielony na trzy pasy, po których poruszają się i ścierają także jednostki kierowane sztuczną inteligencją. Za ich likwidowanie też wpadają punkty doświadczenia. Ze specjalnych tablic warto wybierać wyzwania, które premiowane są gwiazdkami. Za nie pootwieracie skrzynie z bonusami czy pozmieniacie wygląd baz poszczególnych stron, usuwając na przykład śmieci i stawiając sobie posągi. Warto przeczesywać zakamarki.
Pod kątem rozgrywki, Garden Warfare 2 ma wszystkie bazy zaliczone. Jest także zabawa na podzielonym ekranie z kumplem siedzącym obok, odpieranie kolejnych fal wrogów w trybie współpracy, a wisienka na torcie to oczywiście rywalizacja online. Nowicjusze mają swój osobny pokój treningowy, poza tym powracają znane warianty rozgrywki, włącznie z podkładaniem wybuchowego gnoma. Dobór graczy następuje szybko, zaś w trakcie walki nie zdarzają się spowolnienia. Z uwagi na możliwe kombinacje postaci oraz zdolności, nawet jak po polu biegają same słoneczniki, są to postacie o odmiennych właściwościach. Ogólnie może króluje tutaj chaos, ale za to bardzo radosny. Wojna ani przez chwilę nie jest ponadto brutalna. Czasem jakiemuś trafionemu zgniłkowi odpadnie nagle śmiesznie głowa, przy akompaniamencie dźwięku odkorkowywanego szampana, lecz wtedy można się uśmiać, nie zaś zastanawiać nad szkodliwością gier w naszych czasach. Ten tytuł nie wywołuje agresji, zwłaszcza że odpowiednio dobrano kolorystykę aren, efekty graficzne oraz muzykę lecącą w tle.
Technologia Frostbite 3 nie zachwyca tak, jak w ostatnich Battlefieldach. Nie liczcie na zaawansowaną destrukcję otoczenia. Wyraźnie doczytywać potrafią się też cienie, a szczegóły wskakiwać na obiekty, do których się zbliżamy. Absolutnie nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z produkcją ładną, schludną, a także wywołującą uśmiech na twarzach, nie tylko dzieci. Jest to zdecydowana odmiana od szarawych, często wyblakłych strzelanek sieciowych, potrafiąca nieoczekiwanie wciągnąć. Z pierwszego Garden Warfare wzięto wszystko, co najlepsze i na tym zbudowano jeszcze stabilniejszą konstrukcję. Nie należy przechodzić obok niej obojętnie, traktując jako coś zrobionego pod młodszego odbiorcę, a przez to infantylnego. Pozbawiacie się frajdy.