Oszustwo "na Vinted". Pani Ewa rozpoznała podstęp
Sprzedający na Vinted i w innych serwisach ogłoszeniowych muszą być szczególnie wyczuleni na wszelkie próby oszustwa. Do naszej redakcji zgłosiła się pani Ewa, która opisała kolejny taki przypadek, choć sama nie dała się "złapać".
03.06.2022 14:22
Internetowe oszustwa przyjmują przeróżne formy, a wiele z nich dotyczy szeroko rozumianej sprzedaży. Rzekomo zainteresowany produktem kupujący kontaktuje się ze swoją potencjalną ofiarą i manipuluje rozmową tak, by sprzedający docelowo kliknął przesłany fałszywy link. W tym przypadku "oferta" była odpowiedzią na ogłoszenie w serwisie Vinted, toteż adres docelowej strony stara się udawać ten autentyczny - warto zwrócić uwagę na domenę myvinted[.]dostava.
"Wczoraj w kilka minut dwie Panie niby zakupiły mój kombinezon, poprosiły o maila. Przysłały link do logowania się z pełnymi danymi (PESEL, PIN), ale ja od razu wyczułam, że to oszustwo" - pisze do nas pani Ewa, załączając zrzuty ekranu. Jak widać na obrazku, w tym przypadku fałszywa strona jest przygotowana z dbałością o szczegóły. Pomijając oczywiste wykorzystanie wizerunku firmy Vinted, strona może sprawiać wrażenie autentycznej. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym jest wspomniany adres.
Jeśli sprzedający uwierzy, że musi podjąć jakąkolwiek akcję, by otrzymać pieniądze od rzekomego kupującego, trafi na spreparowaną stronę logowania do bankowości internetowej. Jak widać na powyższym przykładzie i fałszywym formularzu logowania do ING, wyłudzane mogą tu być m.in. login i hasło (w pełnej formie) oraz PESEL i dodatkowe numery uwierzytelniające. Naturalnie takie strony i "kupujących" należy po prostu ignorować.
Jak zawsze w przypadku internetowej sprzedaży, radzimy finalizować transakcje wyłącznie przez oficjalnie przygotowane narzędzia przez dany serwis - a więc na przykład Vinted, OLX czy Allegro. Wiadomości otrzymywane na WhatsAppie lub inną drogą z ofertami i propozycjami pomocy przy organizacji dostawy radzimy po prostu ignorować. Pani Ewie gratulujemy natomiast rozpoznania problemu.
Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl