Nowy Winamp. Pierwsze opinie nie są pochlebne
Premiera nowego Winampa była dość cichym wydarzeniem. Brak wiadomości na jego temat wziął się nie tylko z tego, że era klasycznych odtwarzaczy minęła. Powodem może być duża trudność z określeniem przeznaczenia jego następcy.
14.04.2023 07:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Winamp złożył obiektywnie niejasną (acz obszerną) i zmienną w czasie obietnicę na temat nowych wersji produktu. W odniesieniu do wydanej właśnie wersji stosowano takie opisy jak "pracujemy nad nową wersją, zapraszamy do korzystania z poprzedniej" oraz "nowy Winamp będzie łączyć najlepsze cechy swojego poprzednika z zaletami ery strumieniowania". Nie trzeba być szczególnie oddanym fanem, by takie zapowiedzi rozumieć jako zwiastun nowej wersji desktopowego odtwarzacza.
Brak wersji na desktop
Ta jednak nie nadeszła. Spotkało się to z niemal jednogłośnym rozczarowaniem odbiorców, przeplatanym jedynie złośliwymi komentarzami na temat pustek, którymi świeci nowy Winamp (o tym za chwilę). Jeżeli brać głosy z Twittera za miarodajny probierz opinii, to użytkownicy otrzymali nie to, czego chcieli. Oczekiwano nowego, klasycznego odtwarzacza (z nowymi funkcjami). Twórcy nie precyzowali swoich planów tworząc zamieszanie, a w rezultacie otrzymaliśmy nową usługę, którą nieco trudno opisać. Ogłoszono, że ma ona pomagać słuchaczom we wspieraniu ulubionych artystów.
Czy jest nowy Winamp? Na pewno nie aplikacją desktopową, nawet taką działającą jako obudowa Electron wokół strony internetowej. Zatem nazwa "Winamp", która bierze się rzecz jasna od "Windows" (jak WinZip, WinRAR itp.) jest obecnie mniej trafna, niż w przypadku klasycznego odtwarzacza. Co ciekawe, nowy Winamp nie jest także aplikacją PWA. Nie oferuje możliwości instalacji strony jako aplikacji, na co pozwala wizualnie podobny Spotify. Oznacza to, że prezentuje się przede wszystkim jako usługa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radio i podcasty
Aplikacja oferuje możliwość dodawania do swojej biblioteki pozycji z katalogu podcastów, internetowych stacji radiowych i wykonawców muzycznych. Pierwsze dwie opcje korzystają ze zaktualizowanej wersji zbioru oferowanego przez klasycznego Winampa. Baza stacji radiowych i podcastów jest olbrzymia i zawiera spisy odcinków powstałych wiele lat przed premierą nowej aplikacji. Technicznie stanowi to zaletę względem Spotify.
Publikowanie treści w SHOUTcast lub zewnętrznie nie wyklucza zawarcia w katalogu Winamp, tymczasem w Spotify konieczne jest nadawanie bezpośrednio przez ich usługę. Uniwersalny przewodnik po podcastach i stacjach radiowych brzmi zachęcająco. Ale niestety, "odkrywalność" nowych treści jest bardzo ograniczona: trzeba wiedzieć, czego się szuka. Bez tego aplikacja nie przedstawi sugestii, nie ma także rankingów popularności. A katalog nie ma końca.
Artyści
Sekcja wykonawców jest z kolei prawie pusta, bo choć Winamp wygląda bardzo podobnie do Spotify, ma inne zastosowanie. Ma być platformą na której artyści mogą publikować swoją muzykę, a odbiorcy - wspierać ich finansowo za pomocą subskrypcji. Wydaje się zatem stanowić połączenie funkcjonalności portali SoundCloud i Patreon. Stąd złośliwe określenie "OnlyFans dla muzyki".
Być może z biegiem czasu wypełni się artystami (sytuacja zmienia się z godziny na godzinę). Możliwość wspierania ich finansowo istnieje już jednak od dawna i rolę tę spełnia YouTube, Patreon i SoundCloud. Bez porządnej wyszukiwarki i algorytmu sugestii, Winampa nie będzie się dało użyć do odkrywania nowych twórców - a tę rolę wypełnia dziś z kolei Spotify.
Co ciekawe, interfejs Winampa wskazuje, że usługa nie będzie bezpośrednio konkurować z innymi platformami. Umożliwia ona artystom linkowanie w widoczny sposób do swoich portali na TikToku i Instagramie, ale także do... SoundClouda, YouTube'a i Spotify. Ryzyko ucieczki użytkowników na inne platformy nie jest zatem rozumiane jako szczególny problem, co oznacza że Winamp ma służyć do czegoś innego niż tamte serwisy. Brak jest informacji, czym miałoby to na tę chwilę być. Dział pomocy dzieli się na sekcje "słuchacz", "fan" i "twórca". Pierwsza odsyła do klasycznego odtwarzacza, a druga informuje że nowa usługa jeszcze nie działa.
Niejasna przyszłość
Winamp ma jednak plany rozbudowy. Nadchodzi między innymi możliwość podpinania innych serwisów strumieniowania muzyki. Nie wyjaśniono w jakim celu - czy ma chodzić o import listy artystów rozwiązujący problem wyszukiwarki? Lakonicznie (i tylko raz) wspomniano też o tym, na co wszyscy czekali: odtwarzaniu plików lokalnych. Brak jest szerszych informacji o funkcji, a terminem jej premiery jest bieżący rok, bez szczegółów.
To jeszcze nie czas na formułowanie opinii o nowym Winampie, wydaje się on być bowiem nieuruchomiony w pełni. Można jedynie przytoczyć kilka faktów i obserwacji na jego temat, składających się na dość zagadkowy wizerunek usługi w swojej obecnej postaci. Na pewno sprawy nie ułatwia chaotyczna i pozbawiona konkretów komunikacja ze strony twórców.
Kamil J. Dudek, współpracownik redakcji dobreprogramy.pl