Noworodek w formie iPada: były pracownik Apple'a tak reklamował swojego syna
27.08.2014 12:14, aktual.: 27.08.2014 20:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Informacje o tym, że świeżo upieczeni rodzice kupili dla potomka domenę lub oryginalną skrzynkę pocztową nikogo już nie dziwią. A co jeśli do tego dodamy szczyptę Apple'owego fanatyzmu, wyniesioną z Apple University?
Zademonstrował to były pracownik Apple'a, Andreas Kleinke, któremu niedawno urodził się syn. Były menedżer szkoleń pracowników Apple Care zadbał oczywiście o to, by świat dowiedział się o tym fakcie, zarejestrował na tę okazję domenę jonathanhenry.de i zbudował stronę. Jednak mały Jonathan Henry stał się gwiazdą czegoś, co nie do końca wyglądało jak wyraz dumy rodzica, a bardziej przypominało… reklamę iPada mini. Niestety strona została już zdjęta z Sieci.
Strona była zaprojektowana w taki sposób, że do złudzenia przypominała ogłoszenie nowego produktu, jakie publikuje firma Apple. W tym jeszcze nie ma nic złego. Dalej strona podawała specyfikację techniczną małego Jonathana, jak „20-calowa, gładka, jednoczęściowa obudowa”, „10 pieczołowicie ułożonych palców”, „perfekcyjny wielodotyk” czy „maksymalna głośność sięgająca 120 decybeli”. Specyfikacja podaje także szczegółowe wymiary Jonathana (7,87 na 20,47 cali), język (bełkot) i system operacyjny („dzięki Bogu nie Android”). Akumulator wystarczy, by podtrzymać Jonathana przez całe życie, a w tym czasie automatycznie i za darmo pobrane zostanie oprogramowanie typu iWalk czy iTalk, na razie działają na nim tylko iEat, iPoop oraz iSleep.
Autor strony, ojciec Jonathana i były pracownik Apple'a, wyjaśnił:
Trzeba przyznać, że jest to bardzo zabawny sposób przedstawienia noworodka, choć oczywiście nie każdemu się spodoba. Podczas gdy jedni poczują się urażeni potraktowaniem młodej osoby jak zwykły przedmiot, inni docenią geniusz reklamowy i utrzymanie Apple'owej stylistyki. Jedno jest pewne – koło takiej strony trudno przejść obojętnie. Wygląda na to, że szkolenia w Apple University nie tylko skutecznie wyjaśniają zasady prostego i estetycznego prezentowania produktów, ale też na zawsze wpajają pewien sposób myślenia – nawet o własnych dzieciach.