LEGO Marvel's Avengers – Czas Znudzenia, czyli kolejna gra na licencji

LEGO Marvel’s Avengers jest pod wieloma względami nie lada zaskoczeniem, ale w negatywnym sensie. Gra oparta na obrazach kinowych, z których pierwszy miał premierę w 2013, zaś drugi w 2015 roku, bez większej pompy pojawia się na rynku po prostu spóźniona. Do tego zdecydowano się jeszcze skupić czysto na stworzeniu tytułu na licencji. Jeśli ktoś pamięta słabe produkcje sprzed lat, czerpiące garściami z filmów, naciągające po prostu na kupno dzieła samą marką, nagle na nowo poczuje się nieswojo. Humor, tak w końcu charakterystyczny dla gier z klocków od Tt Games, gdzieś się zapodział. Zamiast skoncentrować się radośnie na rozwalaniu otoczenia dla plastikowych monet, gracz grzęźnie szybko pośród przypadkowo uruchamianych animacji walki, bo wrogowie pojawiają się często, gęsto i za blisko. Ponadto fabuła to zlepek niepowiązanych ze sobą scenek. Chyba formuła w końcu się wyczerpała.

LEGO Marvel's Avengers – Czas Znudzenia, czyli kolejna gra na licencji

04.02.2016 11:42

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Przygoda rozpoczyna się świetnie, bo od ataku na zamek barona Struckera z Czasu Ultrona, włącznie z fantastycznym skokiem wszystkich mścicieli, znanym z pamiętnej sceny. Po chwili niemniej cofamy się nagle do wyrywkowych epizodów z pierwszego filmu, w dodatku potraktowanych po macoszemu, bo nie reprezentujących tak spójnej całości. Sporo ważnych wydarzeń zwyczajnie się przemilcza albo ukazuje raptem w scenkach przerywnikowych. Nie ma pomysłu, ani nawet chęci na trzymanie fana za długo przy historii. Po garści godzin potrzebnych na odtworzenie planu Lokiego, przeskakujemy z powrotem do nowszej sagi o zbuntowanej sztucznej inteligencji. Tu powtórka z rozrywki, jeśli o wagę prezentowanych sytuacji chodzi. Nim Thor chwali się młotem, a Ultron ujawnia po raz pierwszy, mamy cały poziom skupiający się bardziej na organizacji wielkiego przyjęcia. To samo z farmą Hawkeye'a i rąbaniem tam drewna.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Monotonia zabija wstępną frajdę i nie pomaga w tym zbytnio mniej klockowata, a bardziej realistyczna grafika. LEGO powinno być LEGO, a nie występować jako dodatek do lśniącego tła. Nikt nie objaśnia zagadek sytuacyjnych. Składane z elementów konstrukcje czasem nie mają sensu, bo niby czemu przykładowo Iron Man musi się katapultować w stronę władcy piorunów z Asgardu, kiedy potrafi świetnie latać? Młodsi gracze będą mieli ponadto niejednokrotnie zagwozdkę, co też dalej robić. Ja sam zacinałem się kilkukrotnie, bezradnie wyłączając z podirytowania konsolę, by na drugi dzień odkryć, że w pociągu wysuwa się mało widoczna drabinka, ten sam terminal może otwierać różne drzwi, w zależności od tego, kto z niego korzysta, a Scarlet Witch musi kontrolować ludki ze znakiem zapytania nad głową. Niby na każdym kroku mamy podpowiedzi w formie literek A, ale tylko wkurzają, włączając się niemal automatycznie, bo przy uderzeniu. Stark bez zbroi, więc nie można wyciąć laserem kawałka złotej ściany? Mało kto z początku wpadnie na to, aby przytrzymać przycisk zmiany postaci, co przełączy na widok niczym z hełmu i tam zamawia się odpowiednią wersję żelastwa, by się w nie przystroić. Do tego o ile mini gierki w łamanie terminali rozumiem, tak za nic nie pasuje mi dziwne oraz przymusowe skanowanie otoczenia w miejscach z unoszącym się kolorowym logiem Avengers. Ani to zabawne, ani zbytnio zajmujące.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Wątek główny kończy się w jakieś 7 godzin i tak naprawdę nie chce się wracać do przebytych etapów w trybie wolnym, aby wyzbierać odpowiednio dużo monet oraz odkryć wszystkie sekrety wykorzystując moce postaci normalnie w danym poziomie niedostępnych. O wiele ciekawiej jest przenieść się na nieco ukrytą mapę całego świata, gdzie zyskuje się natychmiastowy dostęp do wszystkich, nawet tylko przez chwilę zwiedzonych w trakcie zabawy miejsc. Główne centrum atrakcji to jednak kanciasty Nowy Jork, z zalewem mini misji do wykonania, ludzików do odblokowania i kupienia, a także radosnym szwendaniem się po zakamarkach. Liczba kolorowych elementów na mini mapie w rogu, sygnalizująca, że należy się czymś zainteresować, po prostu z miejsca przytłacza. Jest co robić, co trochę rekompensuje zwyczajnie ogólnie słabą kampanię. Ogromny minus to znowu jednak brak takiego Spider-Mana czy mutantów z X-Men. Jeśli o filmowe licencje chodzi, te postacie należą do innej wytwórni, chociaż powstały przecież dla komiksowego wydawnictwa Marvel. Czuć, że coś jest nie tak.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Graficznie gry LEGO nigdy nie szokowały. Tutaj mamy podobnie, z według mnie mało ciekawym pójściem w bardziej realistyczne powierzchnie. Seria od lat trzyma stały, w tej chwili już archaiczny poziom. Cieszą różnorodne animacje ciosów czy skoków, charakterystyczne dla poszczególnych bohaterów plus efektowne ataki łączone, gdy są blisko siebie. Minus wlepiam za scenki przerywnikowe bez polotu, z podłożonymi dialogami żywcem wziętymi z filmów, plus nadużywanie plastikowych kurczaków. Zbyt brutalnie poza tym wypada według mnie walka Starka w przerośniętej zbroi z rozwścieczonym Hulkiem. Jest dynamiczna, jasne, lecz serie szybkich, mocarnych ciosów pięścią w głowę zielonego olbrzyma to poziom przemocy wykraczający poza dotychczas rozsypujące się na kawałki ludziki. Jeżeli o miejsca chodzi, będziecie mieli czasem wrażenie, iż elementy scenografii wyciągnięto po części z poprzedniej gry o herosach Marvela. Nie bez powodu… Chwilowe urozmaicenia zabawy, typu przesiadka do uzbrojonego auta albo akcja ukazana w formie klasycznej automatowej strzelanki z widokiem z boku, stanowią wyłącznie ciekawostki. Do polskiego przekładu w formie napisów mam mieszane uczucia. Czasem tłumaczenie jest świetne, ale są także błędy.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

LEGO Marvel's Avengers na pewno nie jest propozycją, którą warto by się z miejsca zainteresować już w okolicach premiery. Marvel Super Heroes sprzed kilku lat to zwyczajnie tytuł lepszy, oferujący większą paletę postaci i różnorodność rozgrywki, a do tego też przecież obecnie tańszy. Nawet jeśli kolekcjonujecie wszystkie gry z klockowej serii, naprawdę nie warto się na dzieło rzucać z wypiekami na twarzy. Wątek główny zawodzi, zaś zabawa szybko staje się monotonna, a nawet irytująca, chyba że skoncentrujecie się na szybkim ukończeniu historii, by bez przeszkód pobiegać po wypełnionym bonusami otwartym świecie. Także można, ale nie trzeba. Szkoda, bo moja wiara w to, iż zróżnicowana saga jest w stanie się jeszcze rozwijać i zaskakiwać, została podkopana. Od 2005 roku naliczycie już z 20 głównych produktów w jej ramach!

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)