Krytykujemy przedsiębiorców za wycieki danych, a bezpieczni nie są nawet pracownicy NASA
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Agencja kosmiczna NASA (od ang. National Aeronautics and Space Administration) potwierdziła, że w październiku 2018 r. crackerzy uzyskali dostęp do jednego z jej serwerów. W efekcie wyciekły wrażliwe dane pewnej grupy pracowników, w tym numery ubezpieczenia.
NASA aktualnie informuje dotknięty atakiem personel, jakiego rodzaju informacje zostały ujawnione. Obiecuje też szeroko zakrojone śledztwo, aczkolwiek na ten moment nie ma żadnych podejrzanych, a przynajmniej nie chce się taką wiedzą dzielić z opinią publiczną. Żadne ze znanych ugrupowań crackerskich nie przyznało się publicznie do przeprowadzenia tej akcji.
– Po wykryciu incydentów pracownicy cyberbezpieczeństwa NASA podjęli natychmiastowe działania, aby zabezpieczyć serwery i zawarte w nich dane. NASA i jej federalni partnerzy zajmujący się bezpieczeństwem cybernetycznym nadal badają serwery, aby określić zakres potencjalnej eksfiltracji danych i zidentyfikować potencjalnie narażone osoby – podaje agencja.
Skala ataku jest niejasna. Według NASA problem może dotyczyć „wybranych pracowników cywilnych, którzy w okresie od lipca 2006 r. do października 2018 r. zostali zatrudnieni, zwolnieni lub przeniesieni do innej jednostki”. Ciężko to przełożyć na konkretną liczbę. Wiadomo tylko, że – jak deklaruje agencja – każdy jej pracownik otrzyma pomoc w zakresie ochrony tożsamości.
No dobrze, ale co nas, Polaków, interesuje amerykański program kosmiczny, zapytacie? Cóż, wyciek danych z NASA dobitnie obrazuje, że nikt w internecie nie jest bezpieczny. Po ostatnich wpadkach sklepu Morele.net czy Facebooka, gros osób zaczęło namawiać do bojkotu tych platform. A tymczasem, jak widać na niniejszym przykładzie, bezpieczne nie są nawet dane pracowników firmy powiązanej bezpośrednio z rządem największego mocarstwa świata. Znamienne.