Herezje GNOME: kosz w nowym Ubuntu powędruje na pulpit, jak w Windowsie
Gdzie jest śmietnik? Zdecydowana większość Polaków odpowiezapewne – „pod zlewozmywakiem”. Życie jest proste, graficzneinterfejsy użytkownika już nie. Metafora śmietnika, wykorzystywanado przechowywania niepotrzebnych, lecz jeszcze nieusuniętych plików,w Ubuntu długo szukała swojego miejsca. Ostatnia decyzjaprojektantów Canonicala, przerabiających GNOME na potrzeby tegosystemu, wysyła ją tam, gdzie jest od początku na pulpicieWindowsa. Kolejny krok na drodze do „deosyxyfikacji” interfejsuużytkownika tego popularnego linuksowego systemu?
17.08.2017 | aktual.: 17.08.2017 13:48
Komputerowy kosz na śmieci pojawił się po raz pierwszy naekranie komputera Lisa w 1983 roku, pod nazwą „Wastebasket” –była to po prostu ikona specjalnego katalogu, leżąca na pulpicie.Microsoft kosz na śmieci wynalazł dopiero w następnej dekadzie,wraz z Windowsem 95. Tam nosił nazwę „Recycle bin” (mimo że zrecyklingiem nic to wspólnego nie miało) i też był po prostuspecjalnym folderem na pulpicie systemu.
W 2000 roku Apple pokazało jednak system Mac OS X, w któregointerfejsie kosz z jakiegoś powodu zostaje skierowany do systemowegoDocka. Inspirujący się interfejsem z Cupertino deweloperzy GNOMErównież więc uznali, że właściwym miejscem dla kosza jest niepulpit, lecz jeden z systemowych paneli.
Tak też zaczęło swoją historię z koszem Ubuntu, które już wswojej pierwszej wersji 4.10 umieściło go w prawym dolnym rogu, napanelu GNOME. Oczywiście nie był to już zwykły skrót dokatalogu, lecz applet, mała aplikacja zawierająca tzw. kontrolkęBonobo, coś na wzór technologii OLE znanej z Windows. Tak było zkolejnymi wydaniami, aż do Ubuntu 10.10 – zmieniały się stylegraficzne, coraz więcej było inspiracji Mac OS-em X w pulpiciesystemu Canonicala, ale kosz pozostawał na dolnym panelu, robiącymprzy okazji za windowsowy przełącznik zadań.
Zaprezentowane wraz z Ubuntu 11.04 nowe środowisko Unitywywróciło pulpit… no może nie do góry nogami, ale na pewnoprzewróciło go na bok. Na sztywno ustawiony przy lewej krawędziUnity Launcher, zawierał teraz kosz na lewym dolnym rogu ekranu, bezmożliwości przemieszczenia poza ów panel-dock-launcher, czy jaktam nie nazwać tego elementu interfejsu.
13 lat po umieszczeniu Kosza na panelu, projektanci Canonicalapracujący nad oficjalnąsesją GNOME Ubuntu wyrzucają go jednak na pulpit. Wmiędzyczasie bowiem ze standardowego GNOME Shella kosz w ogólezniknął – był najwyraźniej za mało abstrakcyjny jak na gustaprojektantów, nie znalazło się dla niego miejsce w tym bocznymdocku-launcherze ekranu podglądu aktywności, a wprowadzenie ikonyna pulpit wydawało się herezją. Jak wiadomo bowiem, pulpit służywyłącznie do wyświetlania pięknych tapet. Jak ktoś chce znaleźćskasowane pliki, niech skorzysta z menedżera plików Nautilus.
Projektanci Ubuntu to jednak gnomowi heretycy. Wiadomo już, żeich sesja nie będzie taka sama, jak wersja „waniliowa”, znananp. z Fedory. Inne kolory, normalne trzy widżety okna zamiast tylkojednego (ale znów po prawej stronie, jak w Windowsie). W końcu zaś– normalne obiekty-ikony na pulpicie. Jedną z tych ikon będzieikona kosza, na pulpicie mniej więcej tam, gdzie oczekiwałby jejużytkownik Windowsa.
Za wcześnie jeszcze by powiedzieć coś więcej o ergonomiiprzerobionego przez projektantów Canonicala GNOME Shella – finalnawersja tej „niewaniliowej” sesji pojawi się w październikutego roku. Niemniej jednak już teraz widać, że będzie totaki ni pies, ni wydra, do niczego niepodobne UI, które w równymstopniu będzie rzucało wyzwanie nawykom wszystkich innych systemów,tak by nikt nie czuł się uprzywilejowany.