Garaż, który zmienił świat. To tutaj powstał kalkulator i tajna broń
Było ich dwóch, mieli 500 dolarów. Skonstruowali sprzęt dla Disneya, pracowali przy tajnej broni, która pomogła wygrać II wojnę światową, stworzyli kieszonkowy kalkulator i komputer z dotykowym ekranem. Zrewolucjonizowali świat i zapoczątkowali mit Krzemowej Doliny. A wszystko zaczęło się od garażu. Tego garażu.
21.10.2023 09:29
Garaż stał na malutkim podwórku uroczego domu przy 367 Addison Avenue w Palo Alto w Kalifornii - w miejscu, które dziś znamy jako Dolinę Krzemową. William Hewlett, 25-letni absolwent wydziału inżynierii elektrycznej Uniwersytetu Stanforda tak pisał o domu do swojego serdecznego przyjaciela ze studiów, Davida Packarda:
Posesja w Palo Alto miała stać się nie tylko domem rodzinnym dla Davida i jego żony Lucille (William zamieszkał w stojącej obok garażu niewielkiej szopie), ale przede wszystkim siedzibą firmy, którą Packard i Hewlett zamierzali założyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sukces ma smak emalii i brzmi jak Disney
Pierwszym produktem dwóch młodych inżynierów był innowacyjny oscylator dźwiękowy 200A. W odróżnieniu od analogicznych urządzeń dostępnych wówczas na rynku, wykorzystywał wbudowaną w obwód żarówkę jako opornik generujący ujemne sprzężenie zwrotne - to proste i genialne zarazem rozwiązanie, dzięki któremu generowana fala dźwiękowa była perfekcyjna i stabilna.
Mając do dyspozycji bardzo ograniczone fundusze w postaci 538 dolarów pożyczonych od ich uniwersyteckiego mentora, Fredericka Termana (uwzględniając ówczesną wartość dolara, dziś byłoby to około 11 tys. dolarów), radzili sobie, jak mogli: 200A powstawał ze standardowych części umieszczonych w obudowie od radia, z panelem przednim wykonanym ręcznie z wycinanego i nawiercanego aluminium. Wypiekanie nanoszonej sprayem emalii odbywało się w kuchennym piekarniku. Nie bez konsekwencji. Według słów Lucille Packard, cokolwiek potem piekła, nie smakowało już tak samo...
Wzbogacenie wszystkich ciast i pieczeni o smak emalii nie poszło jednak na marne: rynek szybko zauważył i docenił walory nowego oscylatora, co przełożyło się na zamówienia, a te na pierwsze zyski. Nie bez znaczenia był fakt, że 200A kosztował zaledwie niecałe 85 dolarów, podczas gdy za konkurencyjne produkty, wciąż zmagające się z problemem stabilności generowanej fali, trzeba było zapłacić nie mniej niż 200 dolarów.
Sprzedaż szła tak dobrze, że już w 1939 roku Will i Dave zdecydowali się na oficjalną rejestrację firmy, pod nazwą złożoną z ich nazwisk. O tym, które z nich będzie pierwsze, a które drugie, zadecydował rzut monetą.
Oscylatorami produkowanymi przez HP zainteresował się Bud Hawkins, kierownik działu inżynierii dźwięku w Walt Disney Studios. To było dokładnie to, czego szukał. Dwaj przyjaciele wprowadzili kilka drobnych zmian, dopasowując swoje urządzenie do potrzeb Disneya, który kupił osiem sztuk.
Od tajnej broni do marzenia każdego inżyniera
Podczas II wojny światowej, która zaczęła się wkrótce potem, zdolni inżynierowie, tacy jak Hewlett i Packard, byli na wagę złota. Ich firma produkowała na zamówienie Departamentu Obrony instrumenty pomiarowe i wyposażenie elektroniczne projektowane przez wiodące uczelnie i instytuty badawcze, a oni sami pracowali między innymi nad urządzeniami zakłócającymi pracę radarów oraz technologią, która była niemal równie pilnie strzeżona, co powstająca w ramach Projektu Manhattan bomba jądrowa i, zdaniem części historyków, miała co najmniej równie duży wpływ na przebieg wojny: zapalnikami zbliżeniowymi. Technologia ta, granicząca w ówczesnych czasach z fantastyką, pozwalała dramatycznie, o kilka rzędów wielkości zwiększyć skuteczność obrony przeciwlotniczej, dzięki czemu japońska taktyka masowych, samobójczych ataków lotniczych kamikaze przyniosła amerykańskiej flocie tylko ograniczone straty.
Zakończenie wojny to moment prawdziwego startu HP. Nowe doświadczenia, umiejętności i kontakty, zdobyte podczas pracy dla wojska, w połączeniu ze znaczącym przypływem gotówki z wojennych zamówień pozwoliły przyspieszyć rozwój firmy.
W 1968 roku HP wypuszcza programowalny kalkulator biurkowy - urządzenie będące praktycznie komputerem osobistym, duże i drogie. Bill Hewlett jest zadowolony, ale rzuca swoim ludziom wyzwanie, które w tamtych czasach wydaje się niemożliwe: chce zobaczyć kalkulator o podobnych możliwościach, ale tańszy i co najważniejsze, mieszczący się w kieszeni koszuli. Ta sztuka udaje się inżynierom już w 1972 r.: pierwszy kieszonkowy kalkulator naukowy, HP-35, jest absolutnym hitem, natychmiast stając się marzeniem każdego inżyniera i niemal z dnia na dzień zastępując suwak logarytmiczny.
Potem dzieje się tylko więcej i więcej. Pierwszy komputer osobisty i pierwszy model peceta kompatybilnego z IBM i działającego pod kontrolą MS-DOS pokazują innowacyjne myślenie projektantów HP: jeden jest zbudowany tak, żeby można było go łatwo przenosić, z ekranem, klawiaturą i drukarką zintegrowanymi z jednostką główną w jednej obudowie, drugi z kolei wykorzystuje ekran dotykowy, pozwalając na szybszą i bardziej intuicyjną obsługę.
Wejście na rynek drukarek, początki rewolucji internetowej, w której HP bierze czynny udział - domena HP.com jest szóstą zarejestrowaną domeną .com - eksplozja rynku urządzeń konsumenckich, wreszcie zaczątki ery mobilności. Firma dwóch studentów z uniwersytetu Stanford rozwija się i chwyta każdą z tych fal, szybko stając się jednym z najpotężniejszych graczy w branży IT, przez pewien czas będąc największym sprzedawcą komputerów PC na świecie.
Filozofia garażu
Jeśli spojrzeć na to, jak wyglądała typowa firma w pierwszej połowie XX wieku, rysuje się obraz organizacji o ścisłej, hierarchicznej strukturze i niemal wojskowej dyscyplinie z bardzo jasno zarysowanymi podziałami między pracownikami i managementem, w którym przełożony zawsze ma rację. Takie firmy działały niczym dobrze naoliwione, nastawione na konkretny cel mechanizmy. Jednak tak jak mechanizmy, nie potrafiły się zmieniać, a pracujących w nich ludzi traktowały jak trybiki - wymienne i bezimienne.
W garażu, pracując z przyjacielem i żoną, tak się nie da. Od samego początku, HP było przedsięwzięciem opartym na entuzjazmie i zaufaniu. Bill i Dave, przyjaciele ze studiów, projektowali i konstruowali sprzęt, a Lucille, żona Dave'a, zajmowała się finansami i dokumentami firmy. Ich pierwszy pracownik, Harvey Zieber, przez wiele lat pracował na podstawie umowy zawartej ustnie przy kuchennym stole i przypieczętowanej uściskiem dłoni - to wystarczyło. Najważniejsze jednak, że chociaż firma szybko rosła, już w 1940 roku przenosząc się do własnych budynków a w 1945 mając niemal 150 pracowników, pod względem atmosfery, kultury pracy i stylu zarządzania, pozostała w garażu.
Sukces firmy HP
Zarówno Dave Packard, jak i Bill Hewlett stawiali sobie za punkt honoru znać swoich ludzi i dbać o ich potrzeby. HP było jedną z pierwszych firm, które wdrożyły program opieki medycznej dla pracowników a także wykorzystujących biuro o otwartym planie. Na corocznych rodzinnych piknikach kierownictwo stało przy grillu i nakładało pracownikom sałatki, rozmawiając i bawiąc się wspólnie. Podobna atmosfera swobody panowała też i w pracy.
Chociaż HP nie stworzyło Doliny Krzemowej - do powstania tego fenomenu przyczynił się szereg czynników - z pewnością założyciele tej firmy stworzyli mit, który zainspirował całe pokolenia młodych, zdolnych, chcących zmienić świat inżynierów i programistów, a "początek w garażu" stał się często powtarzającym się motywem w naszym świecie.
Konstanty Młynarczyk, dziennikarz WP Tech