Death Rally
Zanim studio Remedy wsławiło się serią strzelanek Max Payne, wydało na świat bardzo ciekawe wyścigi samochodowe. Death Rally, które to po wielu latach udostępniono w końcu bezpłatnie, prezentuje wizję brutalnej rywalizacji na torach z użyciem karabinów maszynowych i niecnych zagrywek. Liczy się tutaj nie tylko dojechanie do mety na jak najlepszej pozycji, ale tez dojechanie w ogóle. Sztuczna inteligencja jest agresywna.
Niebezpiecznie jest wysuwać się na prowadzenie już w pierwszych sekundach, bo to oznacza dziury po kulach w bagażniku, a potem szybki zgon. Do zawodów trzeba podejść taktycznie, zwłaszcza, że chodzi tutaj o pieniądze. Gracz prowadzi własnego zabijakę za kółkiem opancerzonego pojazdu, wygrywając środki w wyścigach, aby móc naprawić złom na kółkach między startami, poprawić silnik, opony czy opancerzenie, a w końcu może nawet przesiąść się na lepszy model. Najważniejsze jednak przetrwać.
Gdy portfel pusty, gra się kończy. Trzeba mądrze dysponować dostępną gotówką, niekiedy biorąc nawet pożyczkę na duży procent, byle wykupić sabotaż samochodu przeciwnika. Należy uważnie rozglądać się po drodze, ponieważ często na trasie przejazdu pojawiają się przedmioty pomocnicze, z naprawiającym kluczem francuskim na czele. Zdarza się jednak też dodatkowa gotówka, amunicja albo halucynogenny grzybek, po którym rozjeżdża się widzów na trybunach... W końcu to rajd śmierci.