Aż 60! Tyle modeli iPhone'ów sprzedaje teraz Apple...
Apple podczas wczorajszej prezentacji nowych iPhone'ów na każdym kroku nawiązywał do Steve'a Jobsa. Amfiteatr jego imienia, cytaty z jego prezentacji, he would be proud of us. Bullshit, ja myślę, że gdyby Jobs dowiedział się, że Apple ma obecnie w swojej ofercie aż sześćdziesiąt modeli iPhone'ów (SE, 6S, 6S Plus, 7, 7 Plus, 8, 8 Plus, X, wszystko w różnych kombinacjach kolorów i pojemności), wpadłby do Cupertino i zrobił wiatrak.
13.09.2017 | aktual.: 13.09.2017 13:35
Jedną z rzeczy, z której Jobs był najbardziej znany, to umiejętność upraszczania rzeczywistości. To wbrew pozorom bardzo trudna sztuka, skupić się tylko na tym, co faktycznie kluczowe, dobrze to zidentyfikować i oddzielić grubą kreską rzeczy niepotrzebne. Branża nowych technologii generalnie tego nie potrafi i Apple był tu wyjątkiem. Przykładowo, jeśli spojrzycie na portfolio notebooków Lenovo, Della czy HP, zobaczycie setki modeli, od których może zakręcić się w głowie. To właśnie z tego powodu przeciętny konsument ma trudności z wyborem odpowiedniego sprzętu i często kończy z urządzeniem, z którego nie do końca jest zadowolony. Apple zawsze szedł pod prąd temu trendowi, był komputer, notebook, telefon, tablet i tyle. Wybór był ograniczony i moim zdaniem miało to więcej zalet, niż wad. Ta filozofia jest wciąż żywa, co widać po najnowszym iTunes - wydana właśnie wersja 12.7 dla komputerów z macOS i Windows w ramach rozwoju pozbawiona została sklepu z aplikacjami dla iOS. I słusznie, bo był tam niepotrzebny.
Niestety, w przypadku flagowego produktu Apple, sprawy idą w odwrotnym kierunku. Podczas wczorajszej prezentacji Apple pokazał aż trzy nowe modele smartfonów, które nie zastąpiły, tylko poszerzyły dotychczasową ofertę. Mamy teraz małego iPhone'a SE, średnich rozmiarów 6/7/8, dużych rozmiarów 6/7/8 Plus i będącego gdzieś po środku X. To świetna strategia na zarabianie pieniędzy w sytuacji, kiedy brak pomysłów na innowacje. Bo co by nie mówić o modelu X, to innowacyjnych pomysłów w nim nie ma, podobnie jak efektu WOW (absolutnie wszystko, co zaprezentowano podczas prezentacji, wyciekło do mediów tygodnie wcześniej). Jest za to efekt WOW, jeśli spojrzeć na rozmiary rosnącego portfolio iPhonów w ofercie Apple - mamy w czym wybierać, aż 60 różnych kombinacji modeli, rozmiarów i kolorów. Samo policzenie tego zajęło mi dłuższą chwilę...
Nie wiem jak wy, ale ja wolałbym, żeby wczoraj Apple pokazał tylko jeden model X, przypiął do niego (jak zwykle) astronomiczną metkę cenową i szybko wycofał poprzednie modele. Dlaczego tego nie zrobił? Ano dlatego, że byłaby to kompletna klapa, nowy model X nie jest na tyle przełomowy, żeby stać się koniem pociągowym całego konglomeratu, szczególnie biorąc pod uwagę cenę (która celuje bardziej w prestiż, niż innowacje). Co sądzicie?