Apple Watch wykrył wypadek i wezwał pomoc. Kierowcy nie było na miejscu

Apple Watch Series 8
Apple Watch Series 8
Źródło zdjęć: © GETTY | Bloomberg
Oskar Ziomek

04.01.2024 12:41, aktual.: 04.01.2024 14:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Apple Watch po raz kolejny skutecznie rozpoznał wypadek samochodowy i wezwał pomoc, przesyłając służbom współrzędne geograficzne. To przypadek z Arizony, który pokazuje, że technologia pomaga ratować ludzkie życie, ale także przykład ukazujący, na ile cały system nie jest dopracowany.

Przypadek Apple Watcha wzywającego pomoc w imieniu właściciela po dachowaniu samochodu opisuje serwisu autoevolution. Nie jest to oczywiście pierwsza taka sytuacja w historii, zwłaszcza, że urządzenie Apple'a jest zdolne rozpoznawać także fizyczne upadki właścicieli, a nie tylko wypadki komunikacyjne. Konkurencyjne systemy i urządzenia też są do tego zdolne - przykładem może być Google Pixel, który w 2021 w podobny sposób sam wezwał pomoc do mężczyzny, który wpadł w tarapaty we własnym ogródku.

Apple Watch, który rozpoznał dachowanie i poinformował służby w USA o wypadku, przesyłając im współrzędne, to rzecz jasna pozytywny aspekt całej sytuacji. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że system mógłby być nieco bardziej dopracowany i obejmować - na przykład - dodatkową komunikację z użytkownikiem na późniejszych etapach, do czasu przyjazdu pomocy na miejsce wypadku. Zegarek jest przecież wyposażony w szereg czujników, mikrofon czy GPS, które mogłyby śledzić lokalizację ofiary na bieżąco.

Okazuje się bowiem, że od momentu wezwania pomocy przez Apple Watcha do wypadku w Arizonie, właściciel sam oddalił się z miejsca zdarzenia (najpewniej szukając pomocy w nieświadomości, że wezwał ją w jego imieniu zegarek). Służby znalazły mężczyznę dopiero kilka godzin później - do akcji zaangażowano jednak aż 20 osób i śmigłowiec. Mężczyzna miał tylko drobne rany i generalnie nic mu się nie stało.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sytuacja ta pokazuje, że założenie o nieporuszaniu się ofiary od momentu automatycznego wezwania pomocy przez algorytm smartwatcha, nie musi być słuszne. Naturalnie nie zmienia to przy tym faktu, że gdyby ofiara straciła przytomność, w inny sposób służby mogłyby zostać jeszcze długo niepoinformowane o wypadku i nie znałyby jego lokalizacji. Być może jest to okazja dla twórców algorytmów wzywających automatycznie pomoc, by pochylić się nad możliwym mechanizmem, który w jakiś sposób rozwiązuje ten problem, co pomogłoby sprawniej udzielić pomocy większej liczbie poszkodowanych.

Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl

Programy

Zobacz więcej