Test monitora Xeneon 27QHD240 – pomysł na OLED by Corsair
06.07.2023 | aktual.: 06.07.2023 14:04
Monitor o dźwięcznej nazwie Xeneon zagościł na polskim rynku w cenie, którą raczej zaakceptują wyłącznie najbardziej zatwardziali i majętni entuzjaści PC‑gamingu. Przyznam, że sam z chęcią usiadłem do przetestowania sprzętu z matrycą OLED. W końcu tego typu urządzeń w segmencie desktopów policzymy na palcach jednej ręki.
Matryce OLED nie są niczym nowym w świecie telewizorów czy notebooków, ale dopiero teraz stawiają pierwsze kroki w formie pecetowych monitorów. Póki, co nie mamy wielkiego wyboru. Po jednej stronie ringu zobaczymy UltraGear 27GR95QE-B, Asus ROG Swift OLED PG27AQDM oraz testowany Corsair Xeneon 27QHD240. Całą trójkę łączy użycie panelu LG WOLED. Po przeciwnej stronie mamy Alienware 34 AW3423DWF, który wykorzystuje konkurencyjne rozwiązanie Samsunga QD‑OLED. Jak przystało na nowinkę jest kosztownie. Monitor Corsair kupimy w Polsce za ponad pięć tysięcy złotych.
Co w zestawie i pierwsze wrażenia o monitorze Xeneon
Ekran trafił do mnie w sporym szarym pudle, skrywającym całą masę akcesoriów. Danie główne stanowi oczywiście panel, noga i podstawa. O nich bliżej za chwilę. Dalej mamy kostkę zasilającą plus standardowy przewód-świnkę. Producent uwzględnił także dwa przewody Display-Port oraz pojedynczy HDMI z certyfikatem Ultra High Speed. Do tego nie mogło zabraknąć stosownej dokumentacji wraz z certyfikatem fabrycznej kalibracji monitora.
Teraz czas na konkrety. Monitor po złożeniu prezentuje się znakomicie. Urzekł mnie minimalizmem formy idącą w jak największą funkcjonalność. Wąską ramkę wokół matrycy wykonano z metalu. Cienka obudowa dodaje tylko elegancji. Nie brakuje matowego wykończenia plastikowych elementów a do tego nie uświadczymy tu ani grama podświetlania LED. Zastosowane tworzywa są grube i wytrzymałe. Nie ma też śladów wad kosmetycznych, zwykle spowodowanych słabą kontrolą jakości.
Bezramkowa konstrukcja cieszy, ale po uruchomieniu monitora nadal zobaczymy wewnętrzne obramowania. Matrycę chroni matowa powłoka. Z innej beczki, dołączona podstawka jest mocna i stabilna, dzięki czemu ekran nie zwisa ani nie chybocze się podczas użytkowania. Konstrukcja jest też całkiem funkcjonalna. Oferuje regulację nachylenia przód-tył, wysokości, obrotu prawo-lewo oraz PIVOT. Możesz także użyć mocowania VESA w standardzie 100 x 100 mm.
Z tyłu zobaczymy dwa porty HDMI 2.1, Displayport 1.4, plus USB‑C z trybem PD Alt. Posiada również cztery porty USB 3.2 Gen. 1, jeszcze jeden USB Typu-C plus gniazdo 3,5 mm na słuchawki. 27QHD240 nie doposażono w głośniki, co jest w pełni zrozumiałe w kontekście kompaktowej obudowy. Na polu zarządzania kablami wszystkie gniazda USB umieszczono po przeciwnej stronie wejść wideo. Nasze porządki ułatwia też otwór w podstawie monitora, acz tego tupu rozwiązanie to akurat nic nowego.
Specyfikacja monitora 27QHD240
- Technologia panelu: OLED
- Rozdzielczość: 2560 x 1440 px
- Rozmiar i proporcje ekranu: 27” / 16:9
- Jasność: 450 cd/m2 (szczytowa 1000 cd/m2)
- Współczynnik kontrastu: 1500000:1
- Czas reakcji: 0,03 ms
- Regulacja: wysokość, pochylenie, obrót, Pivot
- Zgodność z VESA: 100 x 100 mm
- Wbudowane głośniki: Brak
- Złącza: DisplayPort 1.4, HDMI 2.1 x 2, USB-C DP Alt Mode, USB 3.2 x 5, Jack 3,5 mm
- Wymiary z podstawą (SxWxG): 604,5 x 430,8 x 224,3 mm
- Waga: 9,9 kg
Użytkowanie 27QHD240
Jak pewnie zdążyliście zauważyć na froncie nie ma żadnych przycisków. Unikalną cechą tego modelu jest czujnik zbliżeniowy, który uruchamia skróty ekranowe pokazujące, gdzie znajdują się ukryte za dolną krawędzią przyciski funkcyjne. Mamy kolejno obok siebie: wielozdaniowy joystick, przycisk zasilania wraz z dyskretną diodą i przełącznik źródła.
Szybki dostęp do zmiany trybu pracy, głośności, jasności itd. uzyskujemy joystickiem poruszając nim w różnych kierunkach. Wciskając go dostajemy się do OSD monitora, które jest proste i czytelne. Daje nam sprawny dostęp do najważniejszych funkcji: jasność, kontrast, wyostrzenie, gamma (2.0, 2.2, 2.4) oraz do różnych trybów wyświetlania. Tych łącznie mamy sześć: standard, game, creative, sRGB, text oraz movie.
Co do oprogramowania iCUE, niezależnie od użytego przewodu (HDMI, PD, USB‑C), nie widział on monitora. Na stronie produktu widnieje wzmianka o programie Corsair, ale większych konkretów się nie dopatrzyłem.
Już na tym etapie wspomnę o poborze energii. Tutaj musimy podzielić go na dwie sekcje: bez oraz z użyciem Stabilizacji Jasności (Brightness Stbilizer). Czym ona jest opowiem za chwilę. W trybie standard przy maksymalnej jasności monitor pobiera z gniazdka 34W. Natomiast ze Stabilizacją Jasności, działającą domyślnie zaraz po uruchomieniu sprzętu, odnotowałem 47W. Następnie przy 50% jasności mamy odpowiednio 31 i 38W oraz przy 25% 30 i 35W. Btw. po kilku godzinach pracy z bardzo bliska (5 do 10 cm) czuć bijące ciepło od ekranu.
Matryca OLED od LG robi niemałe wrażenie
Corsair Xeneon 27QHD240 to 27‑calowy panel OLED o rozdzielczości 2560 x 1440 px. Częstotliwość odświeżania wynosi 240 Hz a czas reakcji 0,03. Jasność tego panelu określono na 450 cd/m2 a szczytową 1000 cd/m2. Natomiast kontrast to okrągłe 1500000:1. Testowany panel nie posiada certyfikatu HDR, ale takowy mogłem włączyć z poziomu Windows. Rezultat jednak budzi we mnie mieszane wrażenia.
Corsair Xeneon 27QHD240 wd. specyfikacji ma pochwalić się panelem 10‑bitowym. Niemniej po uruchomieniu 240Hz w funkcjach widnieje wyłącznie opcja 8‑bit. Pokrycie kolorów wynosi 100% sRGB, 97% DCI‑P3 i 92% Adobe RGB. Opuszcza on fabrykę ze wstępną kalibracją, ale wiadomo matryca matrycy nie równa i warto sięgnąć po własny kolorymetr. Tym sposobem powinniśmy być wstanie obniżyć średnią dE do ok. 1,00 z fabrycznej wartości deltaE 2,00.
Kontrast monitora bije na głowę to, co oferują tradycyjne IPS‑y czy VA, co wynika z samej konstrukcji matrycy. Dlatego pierwsze, co wpada w oko to idealna luminancja czerni, z czego zresztą słyną OLED-y. Co do jasności testowany sprzęt osiąga nieco ponad 300 cd/m2 w trybie SDR, ale przechodząc na content HDR szczytowa wartość potrafi przekroczyć 700 cd/m2.
W przeciwieństwie do IPS matryca OLED nie cierpi na backlight bleeding, srebrzenie i inne przypadłości znane z tradycyjnych LCD. Ogółem ciemne sceny zawsze wyglądały równomiernie. Natomiast na co potrafią cierpieć OLED-y to wypalenie pikseli. Desktopowe ekrany z tego typu matrycą należy określić mianem nowości, czyli trudno jeszcze wypowiedzieć się o ich żywotności. Niemniej producent na tą konkretną przypadłość udziela 3‑letniej gwarancji.
Gaming z monitorem Xeneon 27QHD240
Corsair pozycjonuje swój monitor, jako narzędzie gamingowe. Cały szał wokół OLEDÓW wynika z ich czasu reakcji pikseli, eliminacji rozmycia obrazu oraz ghostingu. Wisienką na torcie będzie 240 Hz, co docenimy w przypadku gier e‑sportowych. Teraz tylko potrzeba karty graficznej, która wykorzysta ten potencjał w rozdzielczości 2560 x 1440 px. Współczesne konsole również skorzystają na wysokiej częstotliwości odświeżania.
Corsair Xeneon 27QHD240 jest kompatybilny zarówno z FreeSync, jak i G‑Sync. Wszystko działa należycie, co sprawdziłem z kartą RTX 3070 Ti. Opóźnienie wejściowe wynosi 3 ms przy 240 Hz, co czyni go jednym z najszybszych dostępnych wyświetlaczy 2560 x 1440 px. Oczywiście do tego wszystkiego mamy inne przydatne funkcje, które powinny znaleźć się obowiązkowo w każdym monitorze: Flicer Free i Low Blue Light.
Nie tylko gramy
Na komputerze możemy robić trochę więcej niż tylko grać. Dlatego warto przekonać się, co monitor za pięć tysięcy złotych potrafi na innych polach – łącznie z tworzeniem treści przez profesjonalistę. Jeśli idzie o pracę z programami graficznymi i filmowymi jestem totalnym bambikiem, dlatego monitor Corsair Xeneon oddałem w ręce osoby parającej się tymi czynnościami zawodowo.
Z tego, co wiem, panele OLED autorstwa LG okazują się trochę problematyczne, gdy idzie o jasność na pełnym lub prawie pełnym ekranie. O co chodzi? Podczas zwykłego przeglądania multimediów wyraźnie zobaczymy, jak cała jasność panelu zmienia się w zależności od tego, co i w jakim trybie (okienko czy pełnoekranowy) jest wyświetlane.
No to powiedzmy, że teraz edytujecie film w DaVinci Resolve lub Premierce, gdzie interface jest przeważnie ciemny. Kolorujecie materiał wideo a potem na pełnym podglądzie efekt pracy wygląda zupełnie inaczej. Grafik dostawał białej gorączki. W OSD odpowiada za to domyślnie włączona funkcja Stabilizacji Jasności (Brightness Stbilizer). Wyłączając ją panel utrzymuje jeden poziom, ale ulega on znacznemu przyciemnieniu.
Nie jest to wina Corsair. Po prostu panele LG od OLED tak właśnie działają. W grach nie stanowi to aż takiego problemu. Oglądając YouTube czy oddając się seansom filmowym też da się przyzwyczaić. Ale praca grafika-filmowca to już, co innego. Hobbystycznie pewnie damy radę bawić się w montaż wideo, ale wykonywanie profesjonalnych zleceń raczej odpada.
Corsair Xeneon 27QHD240 – gamingowa nirwana tylko dla majętnych
Widzimy, że panele 2560 x 1440 px rosną w popularność. Nic dziwnego, skoro w formacie 27 do 32 cale dają zauważalny skok jakości obrazu w grach a do tego pod postacią IPS czy VA spadły do bardziej niż przystępnych cen. Jednocześnie większość najpopularniejszych gier e‑sportowych nie ma kosmicznych wymagań, ergo nie trzeba ponosić kosztu w postaci nowej potężnej karty graficznej. Wasze 2080-tki czy nawet 1080-tki wciąż dają radę.
No właśnie, jeśli macie (raczej) budżetowy PC to Corsair Xeneon 27QHD240 nie będzie w orbicie waszych zainteresowań. W końcu monitor kosztuje tyle, co bardzo dobry PC na najnowszych podzespołach. Tutaj uśmiechną się raczej posiadacze RTX 4090 czy RX 7900 XTX, czyli potrafiący bez mrugnięcia okiem wyłożyć masę banknotów na swoje hobby.