Test headsetu Corsair HS80 MAX
11.08.2023 | aktual.: 11.08.2023 17:46
Corsair HS80 MAX to słuchawki skrojone dla gracza, oferujące łączność bezprzewodową 2,4 GHz, Bluetooth, Dolby Atmos oraz kompatybilność z masą urządzeń. Wszystko to otrzymujemy w atrakcyjnym opakowaniu, ale cena mimo wszystko może odstraszać przeciętnego entuzjastę elektronicznej rozrywki. Przyjrzyjmy się, czy propozycja amerykańskiego producenta warta jest rozważenia, gdy szukamy nowego headsetu.
Wykonanie słuchawek HS80 MAX
Po rozpakowani pudełka otrzymujemy: słuchawki, przewód USB‑C, nadajnik USB‑A, odrobinę dokumentacji. Producent nie uwzględnił żadnego pokrowca lub prostego futerału, gdzie taki dodatek w słuchawkach za niemal 900 zł byłby bardziej niż mile widziany. W zestawie nie uświadczymy też zapasowych padów, acz to raczej nie powinno dziwić, zatem nie będę zbytnio zrzędliwy. Oczywiście takowe możecie zamówić osobno na stronie producenta.
W kwocie bliskiej tysiąca złotych oczekiwać by można już materiałów „premium” – metal, aluminium, może drewno. Nic z tych rzeczy. W przypadku HS80 Max dominuje plastik, na co wskazuje też waga 352 g. Nie mniej same słuchawki zaraz po wyjęciu z pudełka robią bardzo dobre wrażenie. Zastosowane tworzywo jest solidne, odlewy należycie dopracowane i spasowane. Do tego HS80 Max dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych: grafitowej i białej.
Wymiary headsetu wynoszą 200 x 97 x 183 mm. Nie ma on klasycznie regulowanej wysokości pałąka; słowem brak tu elementów ruchomych. Jego wnętrze wykonano w całości z aluminium. Regulację do naszej głowie dokonujemy za pomocą materiałowego paska na rzepach, który to otrzymał też poduszkę obszytą imitacją skóry.
Oba nauszniki przymocowane są na stałe w jednej pozycji i możemy nimi obracać o 90 stopni jedynie w jednym kierunku. Generalnie taka konstrukcja powinna zapewnić wieloletnią żywotność sprzętu. Możliwe, ale mnie właśnie najbardziej martwi wytrzymałość samego paska na rzepach – nie mogę ani zaprzeczyć, ani potwierdzić czy takowy wytrwa lata.
Nauszniki wykonano z minimalistycznym podejściem do detali. Po prawej stronie mamy przycisk Bluetooth, pełniący również funkcję pauzowania i przewijania utworów. Z lewej znajdziemy włącznik, regulację głośności oraz gniazdo USB‑C (służy wyłącznie do ładowania urządzenia) oraz diodę informującą o stanie baterii – kolor zielony to wysoki poziom naładowania, żółty to średni, a czerwony oznacza niski.
Z lewej umieszczono też mikrofon wielokierunkowy, który jest przymocowany na stałe. Szkoda. Jego włączenie i wyłącznie realizujemy opuszczając lub podnosząc go, co sygnalizuje dioda LED. W samych słuchawkach skrywają się przetworniki neodymowe o średnicy 50 mm. Natomiast z głową użytkownika bezpośredni kontakt mają miękkie nausznik wypełnione pianką zapamiętującą kształt. Pokryte są welurem a nie imitacją skóry, jak ma to przeważnie miejsce.
Do pełni szczęścia instalujemy Corsair iCUE
Skoro zdecydowaliśmy się na produkt Corsair oczywistym jest, że musimy pobrać program iCUE, jeśli chcemy wykorzystać jego pełen potencjał. Zasadniczo potrzebny software dzielimy na trzy osobne moduły, które jeśli nie chcemy to nie musimy instalować (słuchawki działają poprawie i bez pomocy iCUE).
Prócz wspomnianego głównego dania mamy komponent Nvidia Broadcas. Instalowany dodatkowo służy do "czyszczenia" dźwięków łapanych przez mikrofon z pomocą AI. Temat ogarnia karta graficzna, więc trzeba doposażyć się w układ z rodziny RTX (minimum RTX 2060). Funkcja ta nie działa z kartami serii GTX ani konkurencyjnymi Radeonami.
Trzeci komponent to Dolby Access dla Windows 10 lub 11. To zupełnie osobny panel pobierany z Microsoft Store, gdzie konfigurujmy słuchawki pod kątem gier, filmu i muzyki. Żeby było tego mało już sam iCUE oddaje do naszej dyspozycji masę funkcji. Przykładowo umożliwia spersonalizowanie dźwięku dzięki SoundID. Do tego mamy klasyczny equalizer, konfigurację podświetlania (dwa znaczki Corsair na słuchawkach mają RGB), oraz przypisywanie klawiszy. Domyślnie kliknięcie Scroll przełącza ustawienia wstępne korektora, ale nic nie stoi na przeszkodzie by to zmienić.
Specyfikacja Corsair HS80 Max
- Przetwornik: 50mm, neodymowe
- Pasmo przenoszenia słuchawek: 20Hz – 20kHz
- Impedancja: 32 ohm
- Czułość słuchawek: 119 dB (± 3 dB)
- Typ mikrofonu: wielokierunkowy
- Impedancja mikrofonu: 2.2k ohm
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100Hz – 10 kHz
- Czułość mikrofonu: -38 dB (± 3 dB)
- Wymiary: 200 mm x 97 mm x 183 mm
- Waga: 352 g
- Gwarancja: 2 lata
- MSPR: ok. 850 zł
Użytkowanie i brzmienie headsetu HS80 MAX
Zacznijmy od wygody. Podczas moich testów headset na głowie miały łącznie zemną trzy osoby. Dwie dały łapkę w górę, natomiast trzecia uznała, że klasycznie rozsuwany mechanizm z HS55 i SH65 bardziej pasuje do jego preferencji. W mojej ocenie z Corsair HS80 Max korzysta się wygodnie, nawet gdy mam założone okulary. Pałąk nie ściska zbyt mocno, cechując się wyważonym dociskiem, nie powodując żadnego dyskomfortu nawet po kilku godzinach. Tutaj warto dopisać, że materiał padów przepuszcza powietrze, co też ma wpływ na ogólny komfort. W teorii odbija się to na słabszej izolacji dźwięku w porównaniu do padów skórzanych lub skóropodobnych, ale w mojej ocenie ta wypada pozytywnie.
Corsair HS80 Max to słuchawki wyłącznie bezprzewodowe. Trochę szkoda, że nie można przejść na tryb „po kablu” np. w trakcie ładowania albo użytkowania różnych urządzeń. Żywotność baterii z włączonym podświetleniem i używając słuchawek w trybie łączności 2,4 GHz wynosi 20 do 22h. Trochę mniej niż deklaruje producent (24H), ale i tak jest dobrze. Osobiście całkowicie wyłączam RGB, co znacząco wydłuża czas użytkowania. Ponadto na uzupełnienie baterii nie musimy długo czekać.
Podoba mi się spory zasięg z użyciem dongle’a USB – spokojnie do 15 metrów łapie zasięg nawet między piętrami. Dongle służy do komunikacji z PC, Mac, PlayStation 4 oraz 5. Bluetooth wybieramy dla urządzeń mobilnych, Switcha, Steam Deck’a, konsol Xbox, PC (jeśli taka wola) itd.
Dźwięk headsetu
50‑milimetrowe neodymowe przetworniki zapewniają zakres częstotliwości od 20 Hz do 20 000 Hz. Do tego sprzęt posiada certyfikat Dolby ATMOS oraz obsługuje Tempest 3D Audio na PlayStation 5. Łączność realizujemy na dwa sposoby: bezprzewodowo donglem USB 2,4 GHz, co daje niskie opóźnienia, próbkowanie 24 bity/96 kHz i spory zasięg lub stawiamy na Bluetooth dający dłuższą żywotność baterii. Dynamika przetworników ląduje na poziomie 119 dB, zaś impedancja wynosi 32 omy, choć ten parametr dla nas zasadniczo nie ma żadnego znaczenia. W końcu nie podłączamy słuchawek fizycznie do sprzętu audio, który musi je „napędzić”. Wszystkie testy wykonałem z dołączonym donglem USB.
Słuchawki na przetwornikach neodymowych, jak każde inne tego tupu, wymagają długiego czasu na tzw. wygrzanie. Optymalnie proces ten trwa do tygodnia lub więcej. Gdy przetworniki się dosłownie dotrą wtedy pokazują swój pełny potencjał. Ogółem testowałem sporo headsetów i HS80 Max zaskoczyły pozytywnie. W mojej ocenie są bardziej wszechstronne niż bezprzewodowe HS55 i HS65.
Po kilku dniach odsłuchu MAX‑y dały się poznać, jako ciepłe, bardzo rozrywkowe słuchawki, charakteryzujące się brzmieniem (lub jak kto woli sceną) w kształt litery „U”, gdzie oba przeciwległe ramiona są dość mocno rozciągnięte a tył sceny przybliżony do słuchacza. Słuchawki cechują się dobrą separacją poszczególnych dźwięków. Nie zlewają ich w jedną, przysłowiową masę. Grają ciepłym, acz nieprzesadzonym basem, który nie przytłacza, co ma znaczenie w trakcie rozgrywki. Mamy ładnie wyeksponowaną średnicę, dzięki czemu wokale brzmią czysto, naturalnie i przyjemnie dla ucha (sprawdzone z pomocą Rosalie i Jessie Ware) i klarowną tzw. górę.
Uwaga, nie są to słuchawki audiofilskie i taki też nie udają. Nie mniej prosto z fabryki brzmią naprawdę dobrze do tego stopnia, że spokojnie mogą służyć mi za słuchawki szerokiego użytku – muzyka, film, gry. Do tego bawiąc się korektorem można osiągnąć ciekawe efekty.
Oczywiście w grach komputerowych wywiązują się należycie ze swojego zadania. Głównie spędzam czas w Battlefield'ach rocznik 2011-2016 oraz ostatnio nadrabiam GRID’a. W strzelankach nie miałem najmniejszych problemów ze zlokalizowaniem dźwięków i ich rozpoznawaniem. Lekki bas sprawiał, że wymiana ognia czy prowadzenie pojazdu sprawia niemałą przyjemność a jednocześnie nie przytłacza przy dłuższych posiedzeniach.
Bonus w postaci SoundID
Bonusem będzie funkcja SoundID. Opiera się ona badaniach preferencji dźwiękowych realizowanych na całym świecie. Technologia ta dostosowuje dźwięk zestawu słuchawkowego do gustu użytkownika. SoundID został teraz ulepszony, aby analizować słuch w określonych zakresach częstotliwości celem rekompensaty jego utraty (wyniku np. choroby lub inna przypadłości).
Technologia personalizacji dźwięku bazuje na produkcie używanym w ponad 100 000 studiów nagraniowych na całym świecie. Sama kalibracja trwa kilka minut i polega na teście wyboru szeregu próbek dźwiękowych. Efekty? Te będą różnić od użytkownika – jego preferencji i stanu słuchu. Dla mnie osobiście zastosowanie kalibracji SoundID nie zmieniło charakterystyki brzmienia słuchawek na tyle, aby piał z zachwytu acz tu mówimy już o bardzo subiektywnych odczuciach.
Słów kilka o mikrofonie
Corsair HS80 Max w swojej klasie deklasuje gamingową konkurencję pod względem jakości mikrofonu. Rejestrowany dźwięk jest czysty, naturalny i niezniekształcony. Nasi rozmówcy nie będą mieli najmniejszego problemu, żeby zrozumieć nas w trakcie konwersacji na przykład za pośrednictwem aplikacji Discord czy Teams. Możemy w łatwy sposób wyregulować czułość, tak, aby nie zbierał wszystkich dźwięków z naszego otoczenia.
Oprogramowanie iCUE wykorzystuje wspomnianą technologię NVIDIA Broadcast, która wykorzystuje sztuczną inteligencję do izolowania głosu i redukcji szumów tła i echa. W mojej ocenie Corsair HS80 sprawdzą się podczas streamów czy nagrywania audio-wizualnego contentu.
Podsumowanie i ocena HS80 Max
Corsair HS80 Max można polecić wymagającym graczom, którzy poza gamingiem od czasu do czasu chcieliby posłuchać muzyki. Na plus zaliczam świetny zintegrowany mikrofon, który sprawdzi się podczas komunikacji w grach, popularnych komunikatorach i przy tworzeniu treści. Wsparcie rozwiązań pokroju SoundID, Dolby Atmos czy Nvidia Broadcast to kolejny silny atut headsetu Corsair.
Mimo dominacji plastiku na plus oceniam wykonanie słuchawek. Szkoda jedynie, że mikrofon nie jest odczepiany – tak HS80 mogłyby imitować „zwykłe” słuchawki Hi‑Fi. W takim scenariuszu miłym dodatkiem było by też uwzględnienie łączności po kablu, np. w postaci odpinanego przewodu jack-jack lub czegoś w ten deseń. Szkoda też, że w cenie prawie 900 zł nie mamy bogatszego zestawu akcesoriów – chociaż jakiegoś pokrowca, bo uwierzcie, że się przydaje.
Na koniec zostaje kwestia ceny. 850 zł to nie mała kwota, przez co produkt celuje w bardziej majętnych graczy o sporych wymaganiach. Oczywiście znajdziemy dużo droższe headsety, ale myślę, że na gruncie dźwięku i mikrofonu propozycja Corsair może nawiązać z nimi rywalizację. Do tego cenę rekompensuje fakt sposobności użytku z szeroką gamą urządzeń – od PC po konsole. A co wy sądzicie o nowej propozycje Amerykanów, daje radę?