Ewolucja... test N7 Z590
21.06.2021 | aktual.: 21.06.2021 14:51
W kwestii płyty głównych NZXT nie zwalnia ani trochę. Do trzech intelowskich konstrukcji dołączyła płyta skrojona z myślą o procesorach Ryzen. Więcej na jej temat możecie przeczytać w tym wpisie. W skrócie B550 autorstwa NZXT to całkiem udany produkt wart polecania. Finalnie po stronie „Niebieskich” musiała pojawić się jeszcze jedna nowinka bazująca na chipsecie Z590, kompatybilna z procesorami Comet Lake oraz Rocket Lake. Do tego na pokładzie otrzymujemy PCI Express 4.0 i obsługę Resize BAR. O tym jak w skrócie wypada NZXT N7 Z590 przeczytacie w poniższych akapitach.
To tylko kosmetyka
Nim przejdę do konkretów technicznych chwilę poświęcę stylistyce. NZXT jak zawsze stawia na minimalistyczne, wręcz przemysłowe wzornictwo. Tym samym płyta pasuje idealnie do obudów tegoż producenta. W przypadku skrzynek innych marek także można liczyć na ciekawą kompozycję. Osłonę laminatu przygotowano w kolorze białym lub czarnym, natomiast PCB zawsze będzie w neutralnej czerni. Jeśli macie ochotę, odkręcając kilka śrubek, osłonę laminatu możecie bezproblemowo zdjąć.
Gdy położymy obok siebie N7‑mkę Z490 oraz Z590 odróżnienie obu dla laika jest niemożliwe. Tu i tam może dostrzeżemy nieco inne rozłożenie portów, ale to detale, na które nie zwracamy uwagi w pierwszej kolejności. W skrócie mamy do dyspozycji siedem gniazd FAN 4‑pin. W kwestii RGB zadbano odpowiednio o gniazdo 12V RGB, 5V ARGB oraz dwa NZXT RGB LED. W temacie USB otrzymujemy trzy porty 2.0 (dla akcesoriów), dwa 3.2 oraz jedno 3.2 Gen2 pod postacią USB‑C.
Tradycyjnie na laminacie wygospodarowano miejsce dla przycisku on/off oraz resetu. Natomiast i tym razem nie uświadczymy wyświetlacza Post Code. O tym jak przebiega bootwanie systemu informują odpowiednie czerwone diody. W przypadku konieczności resetu UEFI na tylnym panelu umieszczono niewielki przycisk Clear CMOS. Warto również nadmienić, że na IO shield zwiększono ilość gniazd USB typu A.
Ogólnie trudno do czegoś się przyczepić. Mamy kawałek solidnego radiatora na sekcji zasilania, masę wejść/wyjść oraz ogólnie przemyślaną konstrukcję w kwestii rozłożenia wszystkich portów. Są jednak pewne zastrzeżenia. Pierwsze to zaślepki zasłaniające dyski M.2. Wzorem płyty Z490 znów są na niewygodne zatrzaski. Płyta B550 pokazała, że można zrobić to lepiej używając niewielkich magnesów. Do tego wspomniane zaślepki to kawałek tworzywa pełniący wyłącznie rolę estetyczną. Nie są one dodatkowo radiatorami dla dysków. Jednocześnie bliskie położenie gniazd pamięci RAM i procesora rodzi prawdopodobieństwo kolidowania modułów z chłodzeniem. Przerobiłem ten scenariusz z AiO oraz klasycznym coolerem.
Co dokładnie skrywa laminat
Przy dwóch pierwszych płytach dla platformy Intel firma NZXT współpracowała z podwykonawcą ECS. Nazwa ta przeciętnemu użytkownikowi nie jest znana. Przy płycie Z490 oraz B550 pałeczkę przejął Asrock. Przykładowo wcześniejsza N7‑mka to przeprojektowana płyta Z490 Steel Legend. Nice! Jak sprawy wyglądają tym razem? Z490 posiadała osiem plus dwie fazy vrm zarządzane przez kontroler Intersil ISL69269. Teraz postawiono na 12+2 fazy a do tego laminat zyskał dodatkowe dwie warstwy mając ich teraz łącznie sześć. Kondensatory Nichicon FPCAP 12Khr Black pozostały bez mian, ale za to MOSFET-y Vishay SiC632A ustąpiły miejsca modelom SiC654CD.
Do tego mamy jedno gniazdo M.2 i jeden port PCI‑Express x16 kompatybilny z PCIe Gen4. Pod tym względem widać ewidentne podobieństwo do chipsetu B550. Drugie gniazdo M.2 posiada zgodność z PCIe 3.0 oraz poczciwym SATA. Z innych istotnych rzeczy należy wspomnieć kartę sieciową LAN 2.5Gigabit RTL8125BG, bezprzewodową sieciówkę AX210 w standardzie Wi‑Fi 6E oraz na dokładkę Bluetooth v5.2. Za dźwięk odpowiada codec Realtek ALC1220.
Platforma testowa
- Procesor: i5-10600K + i5-11600K
- Dysk SSD: Samsung 980 Pro 1T (PCIe) + WD Blue 1T (SATA)
- Pamięci: Ichill 3600MHz 17-18-18-38
- Pozostałe: zasilacz 600W Gold, Windows 10 20H2
Użytkowanie N7 Z590
Duże propsy należą się za UEFI, przy którym poczujecie się jak w domu, jeśli w przeszłości korzystaliście z produktów Asrock. Wersja NZXT jest oczywiście bardziej minimalistyczna, przejrzysta oraz opisy każdej funkcji naprawdę potrafią objaśnić to i owo zamiast wprowadzać zamęt. Jednocześnie biorąc pod uwagę wkład Asrock możemy spodziewać się regularnych aktualizacji, czego nie można powiedzieć o wczesnych konstrukcjach N7.
UEFI uruchamia się w trybie EZ Mode a po wciśnięciu F6 przechodzimy do rozbudowanego profilu podzielonego na siedem zakładek. Overclocking i Advanced to miejsce gdzie entuzjaści spędzą najwięcej czasu. Do tego mamy opcje zapisywania profili podkręcenia CPU, kalibrację dla wentylatorów, pełną diagnostykę, szybki flash BIOS.
Kolejną kwestię stanowi kompatybilność z pamięciami. Procesory Intel Rocket Lake mogą pracować w trybach DDR4 Gear i Gear 2, co działa na podobnej zasadzie jak rozdzielenie DRAM/UCLK w procesorach Ryzen. To dość spora i bardzo istotna zmiana względem starszych platform Intela, acz kwestie z tym związane warte są omówienia przy innej okazji. Dla nas w tej chwili liczy się kompatybilność. Prócz dwóch modułów Ichill 3600MHz na płytę wrzuciłem różne zestawy kości Crucial 2400, 2600, 3200 w ilości dwóch lub czterech modułów. Niezależnie od scenariusza i wybranych ustawień płyta główna nie grymasiła. Warto to podkreślić, ponieważ na poprzednich N7‑mkach bardzo różnie bywało z kompatybilnością pamięci, choć trzeba przyznać, że kolejne aktualizacje oprogramowania najczęściej pomagały.
Temperatury, podkręcanie
Na płytę główna w pierwszej kolejności powędrował procesor i5‑10600K, który użyłem również podczas testów N7 Z490. Później wykonałem dogrywkę z i5‑tką jedenastej generacji, co pozwoliło wykorzystać potencjał dysku pod PCIe Gen4. W ogólnym rozrachunku Asrock wykonał kawał dobrej roboty. Podczas długiego sprawdzianu temperatury utrzymane były w ryzach, nawet po podkręceniu obu procesorów.
i5‑10600K wkręciłem na równe 5.0GHz. Na N7 Z490 nieważne co robiłem udało się uzyskać „tylko” 4.9GHz. Ogólnie ten fragmentt wypadł pomyślnie. Core i5‑11600K okazał się nieco opornym zawodnikiem – przy napięciu 1.37V udało się wykręcić stabilne 4.9GHz. Wyższy zegar niezależnie od zastosowanego napięcia okazywał się niestabilny pod obciążeniem. Do tego mam przesłanki, że Fixed Voltage nie działa precyzyjnie podbijając nieco napięcie względem tego, co użytkownik zatwierdzi. Jednocześnie powyżej napięcia 1.39 robi się – mówiąc delikatnie – dość ciepło na procesorze. Ostatecznie, 10 gen. okazała się bezproblemowa, szczególnie jeśli podkreślę o ile mniej energii kradł procesor – w stock'u i po OC średnio ~60W mniej. Jak nie zależy wam na NVMe Gen 4. to użyta i5‑tka albo i7‑10700K stanowią dobre połączenie z tą płytą.
Fabryczne ustawienia limitów zasilania (power limit) są zachowawcze jak na platformę „Z”. Trzeba być jednak w pełni uczciwym i przyznać, że Asrock w pełni trzymał się wytycznych Intela. Udało się utrzymać stabilny, wysoki zegar w trybie boost dla sześciordzeniowego CPU 11. generacji. W typowym użytkowaniu oraz graniu nie będzie różnicy między N7 a konkurentami. Próżnice pojawią się przy pełnym, długotrwałym obciążeniu, gdy wrzucimy mocniejsze jednostki pokroju i7 lub i9 z rodziny Rocket Lake. Energetyczny kaganiec można jednak łatwo znieść z poziomu UEFI, co trzeba uczynić szczególnie przed podkręceniem CPU.
Temperatury konkretnych podzespołów płyty głównej śledziłem programem HWmonitor. Każdy pomiar wykonałem po jednej godzinie stałego obciążenia. Radiator okalający procesor jak i rewers PCB komfortowo mogłem dotknąć dłonią. W trakcie testów niebyło mowy o thermaltrotlingu w przypadku sekcji zasilania CPU. Nawet podkręcenie obu procesorów nie robiło wrażenia na N7.
Na koniec wypadałoby jeszcze poruszyć kwestię dysków. Odnośnie szybkości nośników nie mam żadnych zastrzeżeń. Co do temperatur potwierdziły się jednak moje przypuszczenia. Oczywiście chodzi o wyniki w stresie. WD Blue działający na SATA pozostawał pod pełną kontrolą, ale Samsung 980 Pro działający pod PCIe Gen4 dobił do 83 stopni. Gdyby zapętlić test pewnie mógłbym osiągnąć jeszcze wyższą temperaturę. Zdjęcie zaślepek w przypadku obu jednostek SSD wpłynęło pozytywnie na obniżenie temperatur. W spoczynku średnio 4 stopnie mniej a pod obciążeniem dla Samsunga wyszedł wyniki o 8‑10 stopni niższy.
You did it, you crazy….
W skrócie pierwsza N7 Z370 ładnie wyglądała, ale praktyczne zastosowanie wypadało dość słabo. Z390 delikatnie wyszła na prostą, ale wciąż było trudno nazwać ją sprzętem dla entuzjastów. Dopiero Z490 pokazała spory potencjał i wysoce praktyczny wymiar użytkowy. Z590 o dziwo poprawiła kilka elementów względem poprzedniej konstrukcji. Rewolucji nie ma, ale ewolucja produktu jest zauważalna.
Płytę N7 Z590 wyceniono na 280$, co stawia przetestowaną konstrukcję po środku całego spektrum płyt Z590. Ceną nie odbiega zbytnio od swojej poprzedniczki w zamian dając odrobinę więcej niż można było się tego spodziewać. Oczywiście, jeśli posiadacie już N7 Z490 trudno uzasadnić zmianę całej platformy, ale w przypadku składania nowego PC wybór spośród tych dwóch konstrukcji jest nader oczywisty.
Z plusów wymienię czytelne i stabilne oprogramowanie, jakość wykonania, szeroką kompatybilność z podzespołami różnych marek. Podkręcanie również wyszło pozytywnie a pewne niedogodności na pewno wygładzą kolejne aktualizacje UEFI. Temperatury sekcji zasilania zadowalają. Na minus wypunktuję bliskość gniazda CPU i RAM (kolidowanie chłodzenia z modułem pamięci) oraz brak radiatorów w kwestii SSD, głównie dla PCIe Gen4. Trudno również przeoczyć tylko cztery gniazda SATA 3 i inne drobne kompromisy.
Miło, że NZXT po dość burzliwym starcie autorskich płyt głównych nie odpuścił tematu i firma rozwija ten produkt. Konstrukcja Intelowska to już w pełni dojrzała oferta, choć raczej nie dla entuzjastów lub osób chcących złożyć mocarną stację roboczą. Gamingowa platforma, komputer do pracy oraz świat moderów to pole, na którym sprawdzi się przetestowana płyta główna. Finalnie najnowszą N7 mogę stanowczo polecić.