Specjalista ds. teleinformatycznych - I znowu będę marudził. cz.41
09.12.2013 | aktual.: 05.01.2014 13:46
Obiecałem sobie, że tym razem nie będę narzekał jak to było miesiąc i dwa temu. Niestety na obiecywaniu się skończyło, bo moja ukochana dostarcza mi takich emocji, że można tylko w jedna stronę. Czyli tym razem miało być dobrze, a wyszło jak zwykle...
Ukochany DELL GX280
Pamiętacie jeden z moich wpisów z zeszłego roku ? Opisałem wówczas proces zakupu i wdrożenia kilkudziesięciu "nowych" komputerów marki DELL. Byłem bardzo zadowolony z tego zakupu, zwłaszcza, że oprócz tych 25 sztuk w posiadaniu mojej firmy znajduje się kolejne tyle komputerów tej firmy tego samego lub poprzedniego modelu (GX270 ). W sumie na ponad setkę komputerów pracujących w moim szpitalu prawie połowa to właśnie takie DELL'e (GX270 i GX280 - zarówno zwykłe jak i SFF ).
Przez kilka lat DELL'e działały bez najmniejszego problemu. Nie było z nimi jakiś większych problemów. Od czas do czasu jakiś dysk czy pamięć RAM odmówiła dalszej współpracy, ale nigdy nie były to jakieś poważne uszkodzenia. I tak było aż do początku października. Na początku tego miesiąca w ciągu tygodnia 3 DELL'e odmówiły posłuszeństwa, w dwóch płyta główna stwierdziła, że ma dość, w trzecim przypadku zasilacz wysadził kilka kondensatorów. Z 3 złożyłem jednego i poszedł dalej do pracy. W kolejnym tygodniu dwie kolejne płyty główne pożegnały się z życiem (z pięciu komputerów został tylko jeden). W listopadzie kolejnych pięć sztuk stwierdziło, że ma dość. Tym razem o dziwo to nie płyty główne (no z wyjątkiem jednej) a przednie panele USB powodowały problemy z komputerem. Tym razem udało się uratować 3 sztuki (podczas naprawy jednego z paneli (a trzeba było go wymienić na inny) załatwiłem kolejną płytę główną). W grudniu minął dopiero tydzień, a ja mam 3 koleje uszkodzone DELL'e. Jeden do uratowania (wygląda na uszkodzony procesor), dwa kolejne nie wiem, a obawiam się, że limit uszkodzonych komputerków na ten miesiąc jeszcze nie wyczerpałem.
Niestety przy zakupie tej dużej partii informowałem szefostwo, że może dojść do czegoś takiego (nie spodziewałem się jednak, że aż na taką skalę), ale powiedziano mi, że cena jest dobra to trzeba brać, a ewentualne naprawy będę wykonywał na bieżąco. No to teraz mam co chciałem:)
Nie samymi Dellami człowiek żyje
Niestety reanimacja tych komputerów zajęła sporo czasu w ostatnim miesiącu, a więc na sprawy inne nie było zbyt dużo czasu. Najbardziej szkoda, że bałagan jaki opisałem kilka miesięcy temu pozostał praktycznie nie ruszony. Jak było tak zostało, ale po nowym roku tez jest czas i może w końcu uda mi się to uporządkować. Jednakże udało mi się zażegnać problem wyłączania serwera w jednej z przychodni - moje podejrzenia były prawidłowe, stary zasilacz uszkodził płytę główną. Wymieniłem nieszczęsną płytę główną i problem został rozwiązany. Nie ma to jak własna głupota.
Pozytywem nowego miesiąca niech będzie to, że udało mi się załatwić etat dla mojego stażysty, którego staż zakończył się wraz z końcem listopada. Na razie tylko na 3 miesiące, ale na początek wystarczy. Co prawda nie jestem z niego do końca zadowolony, ale lepszy taki (odpowiednio przeszkolony) niż kolejny, którego miałbym szkolić od nowa. Co z nim będzie dalej? Pożyjemy zobaczymy. Choć niestety widzę, że zaczyna obrastać w piórka.
I tak na koniec
No dobra ponarzekałem sobie, trochę mi ulżyło, teraz trzeba brać się za pracę bo dwa kolejne DELL'e czekają na reanimację. Acha, poprzedzając malkontentów - i tak lubię swoją pracę :)
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.