"Blogger od kuchni" - wywiad z januszek
03.12.2012 | aktual.: 05.01.2014 13:03
Mamy rok 2212, grudzień. Od bardzo dawna nikt już nie widział śniegu, wokół tylko woda, woda i komputery wesoło mrugające diodami. Wszyscy ludzie już dawno przenieśli swój byt z “tradycyjnego” na cyfrowy i żyją sobie w Internecie. Dwa bardzo stare programy spotkały się na rozmowie przy gorących bitach nowych informacji. Jednym z programów jest Shaki81, który dwa stulecia temu przeprowadzał wywiady z blogerami z dobrychprogramów, tym razem do rozmowy (a raczej wymiany bitów i bajtów) zaprosił januszka, znanego z pisania o różnych rzeczach, imał się on sprzętu, oprogramowania a czasem wkładał kij w mrowisko i jego wpisy wywoływały burze komentarzy.
Zapraszam wiec do cyfrowej rozmowy dwóch staruszków, którzy przetrwali dwa stulecia tylko dzięki powszechnej cyfryzacji ludzkiej jaźni.
1. Czy przeniesienie Twojej świadomości z fizycznej, ludzkiej powłoki do Sieci było dla Ciebie szokiem?
Nie. Zupełnie nie było. Od zawsze, czyli od kiedy sięgam pamięcią, byłem zafascynowany technologią. W okresie młodości nie miałem do niej bezpośredniego dostępu siła rzeczy pochłonęła mnie literatura Sci‑Fi. Jednej rzeczy nigdy nie zapomnę, kiedy byłem uczniem pierwszej klasy podstawówki poszedłem do szkolnej biblioteki i chciałem wypożyczyć “Eden” Stanisława Lema. Pani bibliotekarka praktycznie wyrzuciła mnie wtedy z biblioteki myśląc, że to jakiś uczniowski żart. Tę książkę udało mi się wypożyczyć dopiero po tym jak mój tata skontaktował się z wychowawczynią a ta interweniowała w bibliotece. Bazując z jednej strony na tej fascynacji technologią a z drugiej na Sci‑Fi, byłem przekonany, że transfer ludzkiej świadomości do technologicznej chmury to tylko kwestia czasu.
2. Czym zajmowałeś się w życiu jeszcze w “wersji cielesnej”? Praca, nauka, czyli coś o swoim poprzednim życiu, w cielesnej formie.
To tak dawno było. Muszę założyć sobie przerwanie aby odświeżyć komórki pamięci w której zapisane są wspomnienia z tego okresu. Dobrze, że korekcja parzystości jest u mnie na wysokim poziomie sprawności. O! Pamiętam! Pracowałem w nie dużej firmie, która zajmowała się handlem środkami chemicznymi. Używaliśmy w swojej pracy, o ile dobrze pamiętam, takich prymitywnych (z dzisiejszego punktu widzenia) narzędzi, które nazywały się: “komputer”. Pomagały ogarniać wszystkie rzeczy związane z prowadzeniem sprzedaży. Jak już mówiłem, były dosyć prymitywne więc cały czas ktoś się musiał nimi opiekować. Jakieś modernizacje, aktualizacje, pomoc dla ich użytkowników. To dosyć powszechne było w tamtych czasach. Zajmowałem się w tym, w ramach zajęć dodatkowych w firmie.
3. Dobrze, że Twoja korekcja działa jak należy, ja żeby przygotować się do tego wywiadu musiałem sięgnąć po najstarsze archiwa. No tak, ale w tamtych czasach (jeszcze jako “cielesny”) nie tylko komputerami człowiek żył, było jakieś hobby poza ówczesnym IT
Dobrze, że jako byty cyfrowe mamy niczym nieograniczony dostęp do archiwów. Dawniej tak nie było. Nie miałem wtedy jakiegoś jednego konkretnego hobby. Takie, które pochłonęło by mnie całkowicie. Z drugiej strony było wiele małych czynności, które sprawiały mi frajdę. Literatura Sci‑Fi, potem także filmy i w końcu seriale o tej tematyce. Pamiętam też, że nie znosiłem fantasy - jak myślisz, czy to też mógł być objaw wskazujący na jakąś wersję wojny systemowej pomiędzy sci‑fi vs fantasy? Następna rzecz to fotografia. Zaczęło się od fascynacji sprzętem, potem z czasem zacząłem odkrywać, że sprzęt w tej dziedzinie jest tylko dodatkiem do fotografa. Czasem gry komputerowe. Byłem wielkim fanem UFO i Starcrafta. Swoją drogą jak to się zmieniło. Dawniej, kiedy byliśmy ludźmi, naszą rozrywką były gry komputerowe. Teraz, kiedy jesteśmy programami dla rozrywki symulujemy, że posiadamy ciała ;)
4. Z tego co tutaj piszesz oraz sam pamiętam z rozmów z Tobą byłeś fanem Lema. (ja również polubiłem tego autora po jednej z rozmów z Tobą - Pamiętny Golem XIV). Czy ten autor, który jak na owe czasy był futurystą, wpłynął jakoś na Twoje życie?
Zacytuję to samego Golema XIV: “Dziecko nie wie, że trudniej jest zdjąć Księżyc z nieba niż obraz ze ściany!”. Dzięki Mistrzowi Lemowi, ja to wiem. Co więcej, starając się pojąć słowa Mistrza dowiaduję się, że ilość rzeczy, których nie wiem wydaje się być nieskończona ;) Gdyby moja cyfrowa osobowość została zesłana na samotną egzystencję za Wielkim Nieskończonym Firewallem to pokornie poprosiłbym o możliwość zabrania ze sobą kopii “Golema XIV” właśnie.
5. Twój nick i avatar miał jakieś znaczenie i czy przypadkowy zlepek bitów?
Miał i nadal ma. Do dziś ich używam. Wydaje mi się nawet, że obecnie stały się integralną częścią mojej cyfrowej osobowości. Nick jest starszy niż awatar. Jakieś 225 lat temu przeżyłem ogromną fascynację polskim serialem “Ballada o Januszku”. Przez moją wrodzoną przekorę, zacząłem używać, głównie w Usenecie oraz na IRC nicka “januszek” aby podkreślić moją niechęć do osoby Januszka Smoliwąsa, tytułowego bohatera tego serialu. Awatar - zapewne masz, Shaku, na myśli ten mały rysuneczek? Takich używaliśmy 200 lat temu. Na moim obrazku miałem wtedy postać Cienia z serialu Babilon V. What do you want, Shak?
6. Teraz, kiedy jesteś praktycznie programem komputerowym, co sądzisz o historycznych sporach systemowych?
Z dzisiejszej perspektywy, kiedy fragmenty kodów pochodzące z różnych pierwotnych systemów są zintegrowane w mojej osobowości ówczesne wojny systemowe oceniam po prostu jako głupie. Dziś jest to dla mnie oczywiste tak jak wtedy nie zastanawiałem się co jest lepsze adenina, guanina, cytozyna, uracyl czy tymina. Faktem jednak jest, co muszę przyznać, że ówcześnie stałem po stronie systemu Windows. Porzuciłem taką postawę po zupełnie nieudanej wersji Windows Zhao, no ale to już nie te czasy o których rozmawiamy.
7. Ale 150 lat temu po wielkim krachu Microsoftu jednak musiałeś przekonać się do Linuxa, czy jednak do samego końca pozostałeś wierny produktom Microsoftu.
Faktycznie, kiedy akcje Microsoftu osiągnęły wartość ujemną i co niektórzy akcjonariusze deklarowali, że dopłacą każdemu, kto odbierze od nich te papiery przeżyłem pewnego rodzaju systemową iluminację. Coś się wtedy we mnie zmieniło i nagle okazało się, że ten Linux jest już wszędzie, w tubwizorach, pralkach, 3dkopiarkach, lodówkach i odkurzaczach. Myślę, że największy wpływ miały na to temporalne algorytmy. Jądro kompilowało się dzięki temu w czasie ujemnym. Zanim jeszcze wiedziałem czego potrzebuję to już to miałem. To okazało się dla Linuxów prawdziwym przełomem. Szkoda, że Microsoft zlekceważył tą technologię. Do dziś mnie to męczy.
8.1 Właśnie, dlatego też w dziejszych czasach Microsoft to echa przeszłości, no tak, ale jednak Twój Wpis o migracji z Windowsa do Linuxa dawał ludziom mocno do myślenia. Chciałbym jednak nawiązać do innego Twojego wpisu.
Jak wiadomo każdy sądzi wedle swego. Ówcześnie, można to nazwać: byłem uzależniony od dwóch programów: Corel Draw i Adobe Photoshop Elements. Pierwszy z nich posłużył mi na przykład do przygotowania projektu remontu łazienki a drugi służył do realizacji jednego z moich małych hobby. Żadnego z nich nie mogłem używać pod Linuxem.
8.2 Pamiętasz wpis o kradzieży i kopiowaniu ? Czy od tego czasu Twoje zdanie zmieniło się czy dalej uważasz, że kopiowanie to nie kradzież?
Jak sam wiesz, obecnie kopiowanie jest dla nas tym czym dawniej dla ludzi było rozmnażanie ;) Cieszę się, że przypomniałeś mi wpis z przed 200 lat bo jak widzę już wtedy przeczucie mnie nie zawiodło. Być może nie do końca udało mi się wtedy przekonać czytelników, że pojęcie kradzieży powstało do opisana zaboru fizycznych rzeczy i nie powinno być wykorzystywane do opisywania zupełnie czegoś innego w zupełnie innych, bo cyfrowych realiach. Gdyby ktoś mnie teraz skopiował to nie czułbym się skradziony - co zupełnie nie zmienia faktu, że gdyby zrobił to bez mojej zgody to byłby to czyn naganny. W gruncie rzeczy naganność lub nie czynności kopiowania, sprowadza się więc do tego, czy ktoś z moją kopią robi tylko to co ja chcę aby on mógł robić czy nie. To o wiele bardziej skomplikowana sprawa niż zwykła kradzież dlatego warto precyzyjnie ją nazywać.
9. Dlaczego przelane bity informacji publikowałeś na dobrychprogamach, przecież wtedy było wiele innych miejsc gdzie można było blogować?
Praktycznie rzecz biorąc w kierunku dobrychprogramów zmigrowałem z serwisu Jama Mastaha, gdzie ukazał się mój tekst o pewnym programie shareware. W każdym razie kiedy już trafiłem na dp to i zostałem na dłużej. Podoba mi się pojęcie Blag, mimo, że nie do końca wiem o co w nim chodzi. Blog, blag, fajne - prawda? Mogę przy tej okazji pozdrowić Maxa? ;)
10. I pewnie były też inne miejsca, gdzie Twoja twórczość była dostępna.
Przez cały czas można mnie było spotkać w Usenecie, na IRC. O ile pamiętam nie byłem wielkim fanem serwisów społecznościowych. Pewnie gdzieś tam jeszcze po Sieci walają się jakieś moje krótsze i dłuższe wypowiedzi. No ale kto by się tym przejmował?
11. Dwa stulecia temu ludzie z branży nazywali się sprzętowcami lub softwareowcami. A ty wówczas po której stornie widziałeś swoją osobę?
Wtedy jeszcze myślałem, że soft jest dodatkiem do sprzętu. Dziś sam jestem softem i dzięki temu wiem, że taki pogląd nie mógł wytrzymać próby czasu. Z drugiej strony od kiedy wynaleziono soft, który zajmował się tworzeniem softu nic już nie jest takie samo. Czasem myślę o tym jak wszystko co znamy będzie wyglądało w czasach kiedy nie będziemy już tacy młodzi, sprawni i obeznani. Czy wtedy będziemy traktować technologię niczym magię? Jak mówiłem, nie cierpię fantasy a tu wydaje się, że nasz Świat staje się dla nas, tym jest Świat dla bohaterów powieści fantasy... Będziemy używać technologii, której działania nie będziemy potrafili zrozumieć. Czym to się będzie więc różnić od magii? Przerażające i fascynujące zarazem, prawda?
12. Pamiętasz, w tamtych czasach ludzie lubili zbierać się razem na zbiegowiskach zwanych HotZlotem. Ty też się tam pojawiałeś. Co myślałeś wówczas o tych zbiegowiskach?
Niesamowite były te zloty. Bardzo polubiłem ich części techniczno-konferencyjne bo to jedyne konferencje, w których, jak sięgam pamięcią uczestniczyłem bez zasypiania. Ludzie, tworzący specyficzną, geekową wręcz atmosferę, integracja z nimi. I do tego jeszcze jacyś Szydercy! To nie jest coś co można opisać. Każdy powinien chociaż raz samemu czegoś takiego doświadczyć. W każdym razie - ja wszystkim bardzo polecam bo warto!
13. Na zakończenie. Jak myślisz? Lepsze było życie człowieka, czy raczej lepiej czujesz się w powłoce cyfrowej czy cielesnej?
Nasze największe zalety mogą być jednocześnie naszymi największymi wadami. Podobnie oceniam naszą przemianę z bytów fizycznych w niematerialne. Ciało miało swoje zalety ale miało też i swoje wady. Z czasem wad przybywało a zalety zanikały. Istnienie jako byt cyfrowy odbieram odwrotnie. Na początku dziwnie się czułem, z czasem jednak jest coraz lepiej. Kiedy jest mi z tym źle mogę uruchomić symkod, który idealnie symuluje inną rzeczywistość, na przykład taką w której jestem sławnym kotem, z którym ktoś właśnie przeprowadza wywiad ;)
I to było na tyle tym razem:) Poniżej, wygrzebane z bazy danych w muzeum techniki, historyczne linki:
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.
Oczywiście propozycje kolejnych blogerów jak najbardziej wskazane