Sex się sprzedaje - czyli trochę o programach
17.05.2011 14:03
Jeśli przyciągnął was tu tytuł – to gratulacje. Właśnie udowodniliście moją tezę. Możecie spokojnie wracać do swojej pracy… ;p
Żarty, żartami, a blag blagiem.
Zastanawiało mnie ostatnio, dlaczego tak mało w programach seksu. Serio.
Jak każdy dobrze wie, słowo seks oraz wszystko co z nim jest związane, przyciąga naszą uwagę. Nieokryte kobiecie piersi, kształtne tyłeczki, solidny męski tors. Nie będzie żadną nowością jak napisze, iż dzisiejsze media są napędzany w 70% właśnie kopulacją… Ops. Sorry. Chciałem napisać współżyciem. O tak, dużo bardziej poprawnie.
Tylko właściwie co to ja miałem, bo się zapomniałem, ach tak...
Osobiście nie obraziłbym się gdyby na splash screenie Phtosohopa była ładna roznegliżowana azjatka wynurzająca się z wody… och wybaczcie, za bardzo pofantazjowałem. (Mam nadzieje, że narzeczona tego nie czyta ;p)
Albo gdyby pomocnikiem w Wordzie zamiast pieska była pani w skąpym stroju, która z francuskim akcentem tłumaczyła by mi jak używać stylów formatowania.
Żeby nie było, że jestem męską szowinistyczną świnią dorzucę możliwość wyboru – zamiast panienki, przystojny jegomość. Z różą w zębach.
Dlaczego z Winampem jest tak związana lama, a nie np. urocza szatynka z wydatnym biustem?
A stary dobry Total Commander niech ma jakieś ASCII porno przy kopiowaniu plików.
Dobry pomysł, nie?
Atakowania podtekstami, żartami, ewidentnymi odniesieniami a czasem po prostu chamskimi scenami z wielkimi piersiami nie bylibyśmy poddani jakimś nowym odczuciom. Wszystko co byli by w stanie stworzyć i wymyślić twórcy takich programów gdzieś już było, gdzieś już widzieliśmy, gdzieś już kogoś obraziło. Więc co stoi na przeszkodzie – w końcu, i tak spora ilość użytkowników programów komputerowych to geeki, które chętnie sobie na rozbierane laski, albo fantastycznych mężczyzn popatrzą.
Nie ukrywajmy tego, nie oszukujmy się.
Żądajmy po prostu seksu w naszych zwykłych użytkowych programach. W antywirusach, w odtwarzaczach muzyki, w programach do rozliczania się z podatku. O! Zwłaszcza w nich.
Bo tylko tam go brakuje.
A pingwina zamieńmy na cudną w urodzie pingwinice ukazującą swe wdzięki ;D
Co wy na to?